26 października 2017

Dlaczego „korytarze humanitarne” dla uchodźców są niebezpieczne dla Polaków?

(Zdjęcie ilustracyjne. © Jodi Hilton/NurPhoto via ZUMA Press/FORUM )

Od co najmniej zeszłego roku wspólnota św. Idziego, powstała we Włoszech po Soborze Watykańskim II w 1968 r. w celu promowaniu ekumenizmu, wzywa do otwierania korytarzy humanitarnych dla uchodźców. Ideę korytarzy lansowaną przez stowarzyszenie świeckich katolików zaangażowanych mocno w politykę, które od kilku lat zyskało silne wsparcie Watykanu, popiera także episkopat Polski. Jednak wbrew zapewnieniom, korytarze nie są i nie będą bezpieczne.

 

Biskupi zebrani na 377 posiedzeniu plenarnym w Lublinie w tym miesiącu  zapoznali się z założeniami pastoralnego programu Stolicy Apostolskiej „Globalny Pakt na rzecz Migrantów i Uchodźców” (Global Pact for Migrants and Refugees), opartego o cztery postawy wobec migrantów i uchodźców: przyjęcia, ochrony, promocji i integracji. Franciszek wzywa m.in. do ułatwienia imigrantom sposobu dotarcia do kraju docelowego, ułatwienia procedury łączenia rodzin, by imigrant mógł sprowadzić nie tylko małżonkę i dzieci, ale także dalszą rodzinę itp.  

Wesprzyj nas już teraz!

 

Episkopat wydał komunikat po spotkaniu, w którym ponownie upomniał się o działania władz polskich na rzecz tworzenia tzw. korytarzy humanitarnych. „Biskupi wyrażają wdzięczność władzom państwowym za pomoc humanitarną ofiarom konfliktu na Bliskim Wschodzie. Przypominając uchwałę Konferencji Episkopatu Polski ws. potrzeby utworzenia korytarzy humanitarnych, oczekują na inicjatywę ze strony odpowiednich władz” – czytamy w nim.

 

W czerwcu rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik tłumaczył, że korytarze wspierane przez episkopat polegałyby na przyjmowaniu małych grup uchodźców na leczenie specjalistyczne. Osoby te zostałyby wybrane przez międzynarodową Caritas, działającą w krajach Bliskiego Wschodu, która współpracowałaby z polskimi służbami.

 

Przypomniał, że sam papież domaga się korytarzy. Dodał, że według Franciszka tworzenie wielkich ośrodków dla osób ubiegających się o azyl „nie przyniosło pozytywnych rezultatów”, bo takie miejsca stały się ogniskiem problemów, umieszczanie zaś migrantów i uchodźców w różnych społecznościach gwarantuje wyższy poziom niesionej im pomocy.

 

Uchodźcy i imigranci mieliby być transportowani drogą lotniczą z Syrii, Jordanii i Libanu, po wcześniejszym rozpoznaniu ich sytuacji i sprawdzeniu przez polskie służby.

 

Idea tworzenia korytarzy humanitarnych w episkopacie miała pojawić się co najmniej w 2015 r.  Sprawa jednak utknęła w martwym punkcie. W 2015 r. włączył się w nią abp Salvatore Pennacchio – nuncjusz apostolski w Polsce.

 

Arcybiskup miał napisać list do rządu polskiego, powołując się m.in. na liczne wypowiedzi papieża o konieczności pomocy uchodźcom. Wspomniał o korytarzach włoskich organizowanych przez wspólnotę św. Idziego.  Stwierdził też, że do podjęcia odpowiednich rozmów ma upoważnienie Sekretariatu Stanu – donosiła w ub. roku „Rzeczpospolita”. Nuncjusz był obecny na ostatnim posiedzeniu biskupów w Lublinie.

 

Wspólnota św. Idziego i jej mocne zaangażowanie polityczne

Wspólnota św. Idziego (Saint’Egidio), o której wspominał nuncjusz tworzy wraz z protestantami tzw. ekumeniczne korytarze humanitarne do Włoch i sprowadza drogą lotniczą uchodźców oraz imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Otrzymują oni specjalne wizy humanitarne.

 

Włoscy pomysłodawcy podkreślają, że sprowadzają przede wszystkim kobiety, dzieci, osoby starsze i schorowane. „Jest to ważny projekt, który nie obciąża budżetu państwa, ponieważ w całości finansują go zaangażowane stowarzyszenia” – mówił w ub. roku Radiu Watykańskiemu kierujący projektem  Marco Impagliazzo. – Cały projekt opiera się na europejskim ustawodawstwie, a co za tym idzie, każdy z krajów Unii Europejskiej może go wdrożyć w życie. Chodzi bowiem o wizę do konkretnego kraju, a nie wizy do strefy Schengen – wyjaśnił członek wspólnoty św. Idziego.

 

Niezwykle kontrowersyjna wspólnota, oskarżana o prowadzenie „równoległej dyplomacji” w krajach, w których działa, angażująca się w szczególności z politykę jednania z oprawcami i komunistami, zaapelowała do całej społeczności europejskiej, by wdrożyła projekt. Skrytykowała także wznoszenie murów i płotów przez kraje obawiające się niekontrolowanego napływu uchodźców.

 

Wspólnota św. Idziego powstała w Rzymie, w 1968 r. po Soborze Watykańskim II z zamiarem promowania ekumenizmu i pokoju na świecie. Założył ją niespełna dwudziestoletni chłopak – Andrei Riccardie, który „zebrał grupę licealistów aby słuchać i wspólnie wcielać w życie Ewangelię. Odniesieniem była dla nich pierwsza wspólnota chrześcijańska z Dziejów Apostolskich i postać św. Franciszka z Asyżu”.

 

Dziś – jak podaje oficjalny przekaz – jest to ruch ludzi świeckich, do którego należy ponad 50 tys. osób, zaangażowanych w ewangelizację i służbę biednym w Rzymie, we Włoszech oraz w ponad 70 krajach. Promuje ekumenizm i dialog.

Wspólnota ta jest niezwykle zaangażowana politycznie. Jej założyciel, Riccadi był w latach 2013-2015 ministrem współpracy społecznej krajowej i międzynarodowej w rządzie Mario Montiego. Riccardi uczestniczył w licznych negocjacjach pokojowych, mających zakończyć wojny domowe np. w Afryce. Jest członkiem fundacji francuskiego byłego prezydenta Chiraca i był szefem partii Scelta Civica. Krytykuje konserwatystów za sprzeciwianie się papieżowi Franciszkowi w kwestii propagowania „kościoła ludu” otwartego na imigrantów, ekumenizm, prezentującego nową wizję rodziny itp.  

 

Wspólnota była także krytykowana m.in. przez kard. Zena za prowadzenie „równoległej dyplomacji” ugodowej względem chińskich władz  komunistycznych w sprawach Kościoła, właściwie nie wiadomo z czyjego upoważnienia. Pogardliwie Wspólnota św. Idziego jest nazywana „ONZ z Trastevere”,  od miejsca głównej siedziby we Włoszech.

 

Były ambasador Włoch w Algierii w latach 1996-98, Franco de Courten także nie zostawił na nich suchej nitki, wskazując na skandaliczną działalność polityczną jej przedstawicieli i presję wywieraną przez nich na szefów włoskich koncernów naftowych, naciski na współpracę z socjalistami, usuwanie pewnych osób z dyplomacji itp.

 

Wobec praktyk wspólnoty, którą opiekował się ks. Paglia, obecnie arcybiskup  toczyło się swojego czasu także postępowanie wyjaśniające Watykanu z powodu oskarżeń jednego z jej członków, obecnie profesora, który związał się z kobietą należącą także do tej wspólnoty. Przy okazji starania się o unieważnienie małżeństwa po rozpadzie związku, mężczyzna szczegółowo opisał sytuację wewnętrzną panującą w ruchu (wyjawianie grzechów świeckim przełożonym itp.).

 

Dżihadyści to nie tylko mężczyźni. To także kobiety i dzieci

Abstrahując od złej reputacji organizacji, wspólnota przekonuje, że korytarze humanitarne są bezpieczne, ponieważ sprowadza się głównie kobiety i dzieci oraz osoby schorowane i starsze.

 

Najnowszy raport brytyjskiej organizacji oraz spotkania i ministrów spraw wewnętrznych G7, którzy ostrzegają przed tysiącami dżihadystów IS, którzy już przedostali się do Europy, albo będą usiłowali przedostać się z obozów dla uchodźców z Bliskiego Wschodu, bynajmniej nie napawa optymizmem.

 

Szefowie resortów spraw wewnętrznych i służb nawet nie ukrywają, że nie mają pełnej wiedzy o osobach, które mogły walczyć w szeregach IS. Posiadają także ograniczone narzędzia radzenia sobie z nimi w przypadku stwierdzenia, że jednak popierali i aktywnie działali na rzecz kalifatu.

 

Dżihadystami – jak się okazuje – nie byli wyłącznie mężczyźni, ale także pokaźna grupa kobiet i dzieci.

 

Brytyjski raport oparty na badaniach przeprowadzonych przez The Soufan Centre szacuje, że co najmniej 425 brytyjskich członków IS powróciło do Wielkiej Brytanii – największa kohorta w Europie. Wielu „zniknęła” z „radaru” służb bezpieczeństwa.

 

Według badania, z krajów, dla których dostępne były dane, tylko Turcja (900), Tunezja (800) i Arabia Saudyjska (760) miały większą liczbę powracających zagranicznych bojowników.

 

Spośród 850 osób, które wiadomo, że wyjechały z ​​Anglii do Syrii i Iraku, około 100 stanowiły kobiety i 50 – dzieci.

 

Komentując te ustalenia, Richard Barrett, autor raportu, powiedział: „Jako że Państwo Islamskie traci terytorialną kontrolę nad swoim kalifatem, nie ma wątpliwości, że grupa ta przetrwa długo. ponieważ warunki sprzyjające jej wzrostowi pozostają”.

 

Autorzy raportu zwracają uwagę na ogromne zagrożenie stwarzane przez zagranicznych bojowników – w  tym także kobiety i dzieci – powracające lub zamierzających powrócić do swoich krajów w  najbliższych latach.

 

Barrett, który wcześniej pracował dla brytyjskich służb bezpieczeństwa i oddziału przeciwdziałającego terroryzmowi ONZ stwierdził, że 5 tys. 600 byłych członków IS, którzy wrócili do 33 krajów, stwarzają pewien stopień zagrożenia. Zaznaczył, że państwa nie znalazły sposobu na rozwiązanie problemu powracających. Większość z nich po powrocie, znika z widoku służb.

Na początku bieżącego tygodnia brytyjski minister ds. rozwoju międzynarodowego Rory Stewart powiedział, że jedynym sposobem radzenia sobie z większością potencjalnych powracających dżihadystów jest ich zabicie.

 

W wywiadzie dla BBC, Stewart mówił: „Oni są absolutnie oddani, jako członkowie Państwa Islamskiego, idei stworzenia kalifatu. Wierzą w niezwykle haniebną doktrynę, która polega na zabijaniu się, zabijaniu innych i próbowaniu użycia przemocy i brutalności, aby odtworzyć państwo z siódmego czy ósmego wieku. Obawiam się więc, że musimy poważnie potraktować fakt, że ci ludzie są dla nas poważnym zagrożeniem i niestety jedyny sposób radzenia sobie z nimi będzie w każdym przypadku polegał na ich uśmierceniu”.  

 

Przeciwnicy pomysłu Stewarta – notabene realizowanego już przez francuskie czy amerykańskie służby – Max Hill, niezależny recenzent prawodawstwa dotyczącego terroryzmu wezwał do skoncentrowania się na „reintegracji” w przypadkach, w których władze postanowią, że powracającym bojownikom nie ma potrzeby stawiania zarzutów.  

 

Tymczasem Brett McGurk, wysłannik USA w Syrii, koordynujący prace koalicji przeciw IS, stwierdził, że  zabicie terrorystów w Syrii i Iraku, to „najlepsze rozwiązanie” problemu dżihadu.

McGurk powiedział wprost: „Naszym zadaniem jest upewnić się, by jakikolwiek obcy wojownik, który wstąpił do IS  i przybył do Syrii lub Iraku z  innego kraju, nie wyszedł stąd żywy”.

 

Agnieszka Stelmach

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 673 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram