25 października 2018

Dlaczego czcimy święte obrazy?

Cesarz bizantyński, Konstantyn Kopronymos, który panował w Konstantynopolu, umarł zaś w r. 775, uważał cześć oddawaną świętym obrazom za bałwochwalstwo. Zakazał więc tej czci w swoim państwie. Rozpoczął obrazy palić, figury świętych, posągi Zbawiciela i Matki Najświętszej rozbijać i niszczyć i krzyże łamać. Zwolenników zaś czci świętych obrazów pozbawiał wolności, konfiskował im majątek, męczył ich wyszukanymi torturami, a nawet odbierał im życie.

Stawiono raz przed niego św. Stefana opata. Starał się on wszelkimi dowodami przekonać cesarza, że znajduje się w błędzie, a przy katolikach jest słuszność i prawda. Wszystko jednak było na próżno.

Poprosił więc w końcu, by mu podano monetę z obrazem cesarza. Spełniono jego żądanie, oczekując ciekawie, co dalej będzie.

Wesprzyj nas już teraz!

– Czyj jest ten wizerunek na tym pieniążku? – zapytał święty.

– Cesarza Konstantyna – odpowiedzieli dworzanie.

– Czy wolno mi ten obraz cesarski podeptać lub w inny jakiś sposób zbezcześcić? – ciągnął dalej opat.

Porwali się z miejsc cesarscy służalcy na taką zniewagę.

– Uważaj, co mówisz – wykrzyknęli równocześnie – bo za taką zniewagę osoby władcy zginiesz natychmiast w najwyszukańszych męczarniach.

– Tak! – odparł z kolei spokojnie Stefan. To tego, kto znieważy obraz cesarza, śmiercią karzecie, a tego, kto bezcześci wizerunek Króla królów i Pana panujących głosicie niewinnym?…

Istotnie miał słuszność ten święty. Przecież cześć obrazów świętych tak doskonale odpowiada rozumnym wymogom ludzkiej natury.

Każdy człowiek, gdy kogoś poważa i ceni, stara się zachować w pamięci jego postać, sporządzi sobie jego obraz, każe zrobić fotografię i tę nosi jako ukochaną pamiątkę przy sobie, wiesza na ścianie, lub stawia na biurku, by ją ustawicznie mieć przed oczyma.

Stąd to tyle w każdym domu przeróżnych obrazów. Znajdują się przepiękne widoki gór. Portrety królów i wodzów naszego narodu. Fotografie naszych rodziców. Drogie pamiątki z uroczystości rodzinnych. Przechowujemy je skrzętnie, zwłaszcza gdy tych osób już nie ma; staramy się przez to rozpalać ustawicznie naszą ku nim miłość, okazać im przez to nasze przywiązanie.

Tak samo jest z obrazami i figurami Chrystusa, Matki Najświętszej i innych świętych. Przypominają nam one tych, którym po Bogu najwięcej zawdzięczamy. Przez wstawiennictwo Matki Najświętszej i Świętych tyle wielkich i cennych trosk i dobrodziejstw na nas spłynęło.

A jak zbezczeszczenie wizerunku osobistego dobroczyńcy byłoby największą podłością i każdy rozumny człowiek potępić to musi, tak samo, owszem większą jeszcze jest nikczemnością usuwanie i niszczenie z pogardą obrazów świętych, którzy tyle dobrego i za swego życia na ziemi i obecnie ustawicznie w ludzkości działają.

Człowiek rozumny i szlachetny zawsze z uszanowaniem odnosi się do prawdziwej wielkości i dobroci, gdziekolwiek je na. swej drodze spotka. Tylko charakter moralnie lichy lub rozum słaby nie uzna całego piękna w czci, jaką katolicki Kościół oddaje obrazom, które przedstawiają Jezusa Chrystusa, Matkę Najświętszą czy Świętych.

Prawda, że w Starym Zakonie Bóg zakazał Żydom wszelkich obrazów, a zrobił to dlatego, aby ten naród tak bardzo zmysłowy ustrzec tym od bałwochwalstwa i tym skuteczniej utrzymać przy czci jednego tylko Boga. Ale nawet i wtedy poleca Mojżeszowi wywiesić na pustyni miedzianego węża, by wszyscy, którzy nań spojrzą z jadowitych ukąszeń do zdrowia wracali (4 Mojż. 21, 8). Z obu zaś stron arki umieszczonych było dwóch złotych cherubinów (2 Mojż. 25, 18). Były więc i w Starym Zakonie zaczątki czci świętych obrazów.

W chrześcijaństwie natomiast spotykamy tę cześć od czasów najdawniejszych. Piszą o tym Ojcowie Kościoła jak św. Bazyli.

Każdy, kto zwiedza lochy podziemne w Rzymie czy gdzieindziej, które się zwą katakumbami, gdzie się chrześcijanie chronili już w pierwszym wieku i w następnych przed prześladowaniami, ten się na własne oczy przekona, jak bardzo czcili oni wizerunki Chrystusa, Matki Bożej i Świętych. Co krok się je tam spotyka.

Gdy za cesarza Konstantyna Wielkiego w r. 313, chrześcijanie uzyskali wolność dla wyznawania swojej religii, cześć świętych obrazów zaczęła się już jawnie rozszerzać po świecie.

Budowano ołtarze, stawiano posągi Jezusowi, Maryi i Świętym, układano barwne ich postacie z kamyków (mozaiki), malowano je na drzewie czy płótnie. Aż dopiero cesarz Leon III w 726 r. i jego następcy zaczęli to zwalczać.

Walka o to była tak straszna, że chrześcijanie nie wahali się nawet krwią własną i życiem pieczętować swej wiary. Dopiero powszechny sobór w Nicei w r. 787 położył jej kres potępiając obrazoburstwo i wydając orzeczenie, że cześć oddawana obrazom jest godziwą i dozwoloną. Nie wolno im tylko oddawać czci boskiej.

Cześć bowiem, którą katolicy oddają obrazom nie odnosi się wcale do materiału, z którego obraz czy posąg jest zrobiony lecz do osoby tego, kogo przedstawia.

Podobnie się ma w życiu codziennym. Gdy czczę fotografię ojca czy matki, to cześć moją odnoszę nie do papieru i farby, ale do tych osób, które mi ona przedstawia. Tak samo i w rzeczach religijnych. Gdy szacunkiem otaczam krzyżyk, medalik, figurkę Serca Jezusa czy Matki Najświętszej, obraz świętego czy świętej i całuję je ze czcią, lub głowę odkrywam przed nimi, to uszanowanie moje odnoszę do tych osób, które dany przedmiot przedstawia: w tym wypadku do Jezusa Chrystusa, Matki Najświętszej czy jakiegoś świętego.

Kto by zaś myślał inaczej i posądzałby katolików o bałwochwalstwo, dałby dowód tylko swej wielkiej głupoty i nieznajomości historii chrześcijaństwa i takiemu trzeba powiedzieć, by nie zabierał głosu w sprawach, na których się nie rozumie

Tak samo się rzecz ma z modlitwą przed obrazem, figurą czy krzyżem. Katolik każdy wie, że klękając i szepcąc swe prośby przed tymi wizerunkami ma na myśli istoty żywe, do których się modli np. Pana Jezusa w niebie, Matkę Bożą czy świętego i do nich śle swe westchnienia. Obraz, figura, krzyżyk, medalik mają mu tylko te osoby uzmysłowić, niejako przybliżyć, skupić jego uwagę, zebrać jego myśli, które w przeciwnym wypadku rozbiegłyby się szybko. Przedmioty te są więc tylko środkami do większego nabożeństwa i obudzenia większego uszanowania dla tych, których one przedstawiają.

Tylko głupiec lub poganin oddawałby cześć martwym przedmiotom dla nich samych. Katolik zaś czci tych, których mu te przedmioty przed oczy ciała i duszy stawiają, a taka cześć jest świętą i dobrą.

Na dowód zaś, jak ta cześć jest Bogu miłą, można przytoczyć setki i tysiące łask i cudów, których ludziom pobożnym przez Serce Jezusa lub za wstawiennictwem Matki Najświętszej czy świętych udzielił właśnie wtedy, gdy się przed ich obrazami i figurami modlili. Owszem, specjalnie nawet obiera pewne obrazy, figury czy miejsca, przy których chętniej niż gdzieindziej wysłuchuje próśb potrzebujących.

Obrazy w końcu wpływają na człowieka uszlachetniająco i wychowawczo. Istota bowiem zmysłowa łatwiej poddaje się działaniu pięknego obrazu czy posągu niż najgłębszym nawet rozważaniom; prędzej pobudzi się do miłości Zbawiciela przez żywo przedstawione stacje Drogi Krzyżowej, piękny obraz Serca Jezusowego, łatwiej obudzi żal za grzechy na widok krzyża czy obrazu piekła, goręcej zapali się do szczęścia wiecznego z obrazu nieba niż przez długie i mądre kazania. Taką już jest nasza natura.

Cześć więc oddawana w Kościele katolickim świętym figurom i obrazom jest świętą, rozumną, zgodną z naturą ludzką, na starodawnej chrześcijańskiej tradycji opartą, przez powszechne sobory w Nicei i w Trydencie pochwaloną.

Wszelka zatem propaganda skierowana przeciw tej czci jest bezbożną, sprzeciwiającą się elementarnym prawom natury ludzkiej i całej chrześcijańskiej tradycji oraz powszechnej, codziennej praktyce życiowej.

 

Ks. Kazimierz Wilczyński T. J., Posłaniec Serca Jezusowego, nr 3, sierpień 1946

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram