2 sierpnia 2019

Dlaczego arcybiskup ma rację porównując „tęczową zarazę” do marksizmu?

(Abp Marek Jędraszewski. źródło: diecezja.pl)

Metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski do określenia homoseksualnej ideologii użył parafrazy znanego historycznego zwrotu dotyczącego komunizmu. Słowa o „tęczowej zarazie”, która zastąpiła „czerwoną zarazę”, oburzyły postępowców, którzy w często niewybrednych, agresywnych, a nawet wulgarnych słowach zaatakowali hierarchę. Tymczasem ksiądz arcybiskup nie powiedział niczego skandalicznego.

 

Fala radykalnie wrogiej wobec księdza arcybiskupa retoryki przelała się szczególnie przez Twittera, gdzie głos zabierali lewicowo-liberalni dziennikarze, politycy opozycji oraz zwolennicy partii postępowych.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Robert Biedroń stwierdził, że „Z takimi poglądami abp Jędraszewski byłby raczej po drugiej stronie barykady niż Powstańcy”. Tym samym skrajnie lewicowy polityk de facto oskarżył pasterza Kościoła w Krakowie o… poglądy nazistowskie. Lider Wiosny zdaje się jednak nie zauważać, że katoliccy księża byli na celowniku niemieckich zbrodniarzy, a wielu polskich duchownych poniosło śmierć z rąk hitlerowców, tak podczas Powstania Warszawskiego, jak i w obozach koncentracyjnych czy podczas innych okupacyjnych operacji. Ponadto nazizm został jednoznacznie potępiony przez papieża Piusa XI w encyklice „Mit brennender Sorge” (której kolportowanie na terenie Niemiec hitlerowcy próbowali uniemożliwić). W tym kontekście warto także zasygnalizować niejednoznaczny stosunek nazistów do homoseksualizmu – z jednej strony w III Rzeszy faktycznie ta grupa była prześladowana, z drugiej jednak niektórzy narodowosocjalistyczni aktywiści czy mundurowi nie stronili od jednopłciowych praktyk seksualnych.

 



 

W podobnym tonie co Robert Biedroń głos zabrał jego homoseksualny partner Krzysztof Śmiszek. „Dziś tęczowa zaraza. Co będzie jutro? Pamiętacie wojnę w Rwandzie? Tam zaczęło się od karaluchów i szczurów pod adresem wroga, skończyło na rzezi. Jędraszewski, będziesz mieć krew na rękach!” – napisał polityk zwracając się do arcybiskupa w niewłaściwy sposób. Opinia Śmiszka jest jednak zbyt daleko idąca i nie ma podstaw, by twierdzić, że motywowany miłością do bliźniego i nienawiścią do grzechu sprzeciw wobec „tęczowej” ideologii doprowadzi do zbrodni. Zaporą przed nienawistnymi czynami jest – i zawsze powinna być – chrześcijańska miłość do drugiego człowieka, która nakazuje zwalczać grzech, aby pomóc zagubionemu, ale zawsze szanowanemu przez nas, grzesznikowi.

 



 

Głos w sprawie wypowiedzi metropolity krakowskiego zabrał także były minister oraz lewicowo-liberalny polityk Michał Boni. Tak chamskiej wypowiedzi nie sposób jednak cytować ani komentować, a słowa postępowego polityka najwięcej mówią o nim samym.



 

Dużym zaskoczeniem są także słowa Marka Migalskiego. „Z zaraz czerwonej, czarnej i tęczowej wybieram tę ostatnią. Można być arcybiskupem i zarazem…” – i tu padają słówa, które nigdy nie powinny paść z ust kogokolwiek. Niestety jednak padły. Tego najzwyklejszego braku kultury osobistej także komentować nie sposób.

  



Skandaliczne słowa na Twitterze napisał również Tomasz Lis. Stwierdził on bowiem, że arcybiskup Jędraszewski to „twarz polskiego pogaństwa”. Warto odnotować, że liberalny dziennikarz nie użył żadnego tytułu dotyczącego księdza arcybiskupa, stosując jedynie nazwisko. Redaktor Lis nie raczył także odnotować, że to nie chrześcijaństwo, a właśnie starożytne pogaństwo, akceptowało, a niekiedy wręcz afirmowało stosunki homoseksualne, co powoduje, że określenie mówiącego o „tęczowej zarazie” metropolity krakowskiego „twarzą pogaństwa” jest co najmniej potężnym absurdem.

 



 

Równie niestosowny wpis opublikował na Twitterze powiązany niegdyś z liberalnymi środowiskami Krzysztof Luft. Jego słów także nie sposób cytować, jednak i tym razem komentarz jest zbędny, gdyż słowa mówią więcej o ich autorze.

  



Głos w sprawie zabrał także dziennikarz TOK FM Piotr Maślak. „Abp. Jędraszewski już dawno zatracił w sobie Boga, za nic ma najważniejsze z przykazań, a wczoraj ostatecznie pokazał, że bliższa jest mu nienawiść, niż miłość. W imieniu MOJEGO kościoła przepraszam wszystkich urażonych za tego Pana. On nie jest głosem kościoła” – napisał pokazując, że nauczanie Kościoła interpretuje bardzo płytko. Najważniejszym przykazaniem jest bowiem przykazanie miłości Boga i bliźniego, z którego w sposób oczywisty wynika konieczność walki z grzechem, który obraża Stwórcę oraz niesie ryzyko wiecznego potępienia bliźniego. Grzechem śmiertelnym są m.in. czyny homoseksualne. Owszem, grzechem jest także nienawiść, jednak ciężko uznać sprzeciw wobec „tęczowej” ideologii za nienawiść. Działania abpa Jędraszewskiego to coś dokładnie przeciwnego – to miłość do bliźnich, którzy za sprawą deprawacji mogliby popaść w grzeszne nawyki. A że z powodu wypowiedzi hierarchy niektórzy czują się niekomfortowo? Cóż – zbawienie wieczne jest istotniejsze niż komfort.

 



 

„Słowa abpa Jędraszewskiego są zaprzeczeniem chrześcijaństwa. To kazanie jest kolejnym dowodem choroby, toczącej polską hierarchię kościelną” – napisała z kolei Renata Grochal („Newsweek”). W jej słowach również widzimy niedostateczne zrozumienie czym jest chrześcijaństwo. Być może dlatego, że jednoznaczny sprzeciw wobec ideologii LGBT brzmi w Kościele w Polsce zbyt rzadko.

 



 

Podobnie błędne i zupełnie nieuzasadnione utożsamienie krytyki homoseksualnej ideologii z nazizmem zaprezentował także lewicowy aktywista miejski z Warszawy Jan Mencwel, który napisał: „W rocznicę Powstania arcybiskup Jędraszewski przemawia językiem tych, którzy nas wtedy mordowali”. Jemu także należałoby przypomnieć o historii męczeństwa Kościoła w Polsce podczas II wojny światowej, o nauczaniu Kościoła na temat napominania grzeszących bliźnich oraz o homoseksualizmie w szeregach NSDAP.

 



 

Wielu użytkowników Twittera słowa arcybiskupa Marka Jędraszewskiego komentowało w sposób agresywny, a nawet wulgarny. Część z komentatorów prezentujących takie poglądy korzysta ze zdjęć zawierających tęczowe elementy. Nie sposób jednak cytować tego typu słów, szczególnie, że oprócz niechęci, czy wręcz pogardy do metropolity krakowskiego, nie prezentują one niczego.

 

Jednak strona lewicowo-liberalna oburza się także poza Twitterem. Np. goszczący w TOK FM lewicowy aktywista Jan Śpiewak stwierdził: Abp Jędraszewski to troglodyta w purpurze, człowiek dziki, barbarzyńca! Nie potrafi uszanować nawet takiej daty jak rocznica Powstania Warszawskiego.

 



 

Wyjątkowo perfidny wpis na Facebooku zaprezentował z kolei homoseksualny pisarz Jacek Dehnel. Określił on pasterza Kościoła w Krakowie mianem „nazistowskiego arcybiskupa metropolity” i porównał go do Aloisa Hudala (austriackiego biskupa wspierającego narodowy socjalizm). Następnie przytoczył słowa Heinricha Himmlera, który w roku 1937 miał ostrzegać oficerów SS przed homoseksualizmem. Pisarz, który dokonał apostazji zauważa, że nazistowski dygnitarz czynił to z przyczyn rasowych. Niestety Dehnel nie odnotowuje, że słowa krakowskiego metropolity nie są związane z rasą, a z chęcią ratowania dusz zagrożonych wiecznym potępieniem. Wiedza autora ogranicza się także do antyhomoseksualnych wątków w historii nazizmu. Tymczasem w historii tej niemieckiej ideologii można odnaleźć również akcenty homoseksualne. Dość powiedzieć, że SA – bojówką partii NSDAP – kierował homoseksualista Ernst Röhm, co partii nazistowskiej wyrzucali… socjaldemokraci.

 

 

„Kilkadziesiąt lat po wojnie jeden z liderów Kościoła, arcybiskup Marek Jędraszewski otwarcie nawiązuje do retoryki nazistowskiej, nazywając osoby nieheteroseksualne zarazą. Ten człowiek powinien w hańbie zniknąć z życia publicznego” – pisze z kolei skrajnie lewicowy komentator Piotr Szumlewicz, który także chce w sposób nieuzasadniony przypisać krakowskiemu metropolicie łatkę „nazisty” sugerując przy tym, że abp Jędraszewski nazwał zarazą osób nieheteroseksualne. Tymczasem w słowach hierarchy brzmi raczej krytyka ideologii, a nie poszczególnych osób.

 



 

Widać więc wyraźnie, że słowa arcybiskupa Jędraszewskiego oburzyły homoseksualistów oraz osoby sprzyjające lobby LGBT. Oczywiście nie każdy musi zgadzać się z opinią krakowskiego metropolity, jednak wiele komentarzy dotyczących jego wypowiedzi to najzwyklejsze chamstwo, którego nie sposób nawet cytować. Z kolei te wpisy, które nadają się do powtórzenia, pełne są błędnego, niepełnego lub naciąganego spojrzenia na historię oraz płytkiego rozumienia nauczania Kościoła. Twierdzenie, że katolicka krytyka homoseksualizmu i ideologii LGBT może doprowadzić do zbrodni jest o tyle absurdalne, że Kościół zawsze zwalczał grzech, a jednopłciowe praktyki seksualne nie są jedynym grzechem ciężkim. Innym grzechem jest np. kradzież. Historia nie zna jednak przypadku ludobójstwa dokonanego na złodziejach.

 

W oburzeniu na słowa arcybiskupa Jędraszewskiego widać cień zakusów na cenzurowanie Kościoła, który mówiąc prawdę o naturze człowieka, miłości, seksualności i rodzinie staje w opozycji do „tego świata”, świata akceptującego grzech i folgowanie wszelkim degradującym człowieka zachciankom. Sprzeciw wobec „tego świata” jest jednak zadaniem Kościoła i Jego pasterzy – słowem: tak musi być! „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi” – mówił Pan Jezus na kartach Ewangelii św. Jana (J 15, 18-20).

 

Współczesna ideologia „tego świata” – podobnie jak poprzednie „wielkie” ideologie, z marksizmem na czele – jest totalna. Chce bowiem nie tylko doprowadzić do zmiany obyczajów, ale i do rewolucji w samej naturze człowieka. Genderyści propagują wywrócenie rozumienia płciowości, tak by człowiek mógł samodzielnie „decydować” czy „jest” mężczyzną, czy kobietą. Już dziś „liczba płci” i „orientacji seksualnych” staje się trudna do zliczenia nawet dla samych rewolucjonistów.

 

Jak zauważał w rozmowie z PCh24 ksiądz profesor Dariusz Oko, ideolodzy gender „wprost namawiają do zniszczenia kultury chrześcijańskiej i chrześcijaństwa w ogóle. Wzywają do zrzucenia jarzma, jakie rzekomo nakładają one na seksualność człowieka, co ma z kolei doprowadzić do zaistnienia raju na ziemi. Stąd u genderystów pojawiają się liczne zachęty do oddawania się nieokiełznanym i niczym nieograniczonym praktykom seksualnym, zwłaszcza o charakterze homoseksualnym. Tak więc widzimy wyraźnie: kiedy już nikt przy zdrowych zmysłach nie dopuściłby marksistów do zarządzania gospodarką, zwolennicy genderyzmu, czyli mutacji marksizmu, zaatakowali rodzinę i ludzką seksualność. Teraz zaś wyciągają ręce po najmłodszych” (za: „Marksizm dla opętanych seksem”, PCh24.pl).

 

Postępy „tęczowej rewolucji” opisuje także dr Aldona Ciborowska. „Badania M. A. Peeters ukazują, że neomarksiści do przeprowadzenia globalnej rewolucji skonstruowali sztuczny język wyrażający się w takich pojęciach i sformułowaniach jak np. gender, różnorodność seksualna, prawo do orientacji seksualnej, autonomia seksualna, zdrowie i prawa seksualne, zdrowie i prawa reprodukcyjne, dyskryminacja płci, zrównoważony rozwój, różne formy rodziny…

Tym językiem przenoszona jest wewnętrznie sprzeczna, sztuczna etyka – anty etyka, która miesza dobro ze złem i tym sposobem niszczy sens oraz wewnętrzną spójność prawa, niszczy prawo jako prawo. Ta sztuczna etyka wyraża się w takich sformułowaniach jak prawo wyboru, prawo do bezpieczniej aborcji, zapłodnienie in vitro, prawo do przyjemności, wolna miłość, jakość życia, edukacja rówieśnicza, uwrażliwienie na problemy płci, różnorodność seksualna, bezpieczny seks… dobrowolna antykoncepcja chirurgiczna…

Z badań M.A. Peeters wynika, że zachodnia rewolucja kulturowa jako rewolucja seksualna i feministyczna, wdrażana na konferencji ludnościowej w Kairze (1994), doprowadziła już do przyjęcia przez polityków z każdej strony – często niezorientowanych w dokonującej się rewolucji – owego spreparowanego języka i sztucznej etyki. Tym sposobem rewolucja po cichu włączyła ich w swoją ekspansję: zawłaszczyła edukację i oświatę, kulturę i sztukę, politykę, media, służbę zdrowia. Ponadto rewolucyjna narracja weszła miękko za pośrednictwem filmów, telenowel, anty-bajek, gier przemyślanych przez alchemików słowa i obrazu. Celem jest przemiana mentalności odbiorców tak, by człowiek o samym sobie przestał myśleć jako o osobie a zaczął myśleć w kategoriach – seksualności. W tej perspektywie ośmieszona jest prawdziwa kobiecość i męskość, właściwe rozumienie małżeństwa i rodziny, rodzicielstwa i dziecięctwa, służebny charakter relacji międzyludzkich oraz znaczenie ról związanych z prawdziwą tożsamością osób” – czytamy w tekście dr Ciborowskiej pt. „Globaliści, neomarksizm i gender” (opoka.org.pl).

 

„Jak wynika z badań ks. prof. dr hab. Tadeusza Guza (KUL), ta zradykalizowana rewolucja była przemyślana już w latach dwudziestych XX w. przez ideologów szkoły frankfurckiej takich jak Th. W. Adorno, M. Horkheimer, H. Marcuse, J. Habermas, przy czym korzenie owej deformacji intelektualnej sięgają aż do reformacji Lutra, który zdeformował obraz Boga – stwierdził, że jakoby Bóg był popędem, procesem ciągle samo stwarzającym się, jednocześnie dobrym i złym, czyli wewnętrznie sprzecznym. Tak pojęty Bóg stał się anty formą zbuntowanej myśli, pozostającą w opozycji do struktury myśli katolickiej, w której Bóg jest Absolutnym Dobrem, Pięknem, Prawdą, Sprawiedliwością  i nie ma w Nim żadnego zła. Stąd naśladowanie Chrystusa prowadzi do wyboru dobra, piękna, prawdy jako właściwie zorientowanej wolności osoby ludzkiej, dlatego np. wybór aborcji tj. uśmiercenia człowieka w łonie matki w dobrych warunkach nigdy nie będzie wyborem dobra, zanegowanie własnej tożsamości jako kobiety albo jako mężczyzny – zabawa w zmianę płci – nie będzie wyborem dobra – bo nie jest prawdą o kobiecie, że potencjalnie może stać się mężczyzną (i na odwrót)” – dodaje.

 

Zauważmy, że to tylko niektóre katolickie opinie (zob. również: Gender jak marksizm, gosc.pl) dotyczące genderyzmu – najnowszej mutacji marksizmu, która w swojej agendzie ma zniszczenie człowieka oraz naturalnie pojmowanej seksualności i rodziny, czego elementem jest propagowanie homoseksualizmu rozumianego zarówno jako jednopłciowe praktyki seksualne jak i postulaty natury stricte politycznej. Widać więc wyraźnie, że realizacja żądań lobby LGBT+ musi doprowadzić do potężnego kryzysu społecznego. Dlatego też obowiązkiem Kościoła jest ochrona obywateli przed propagowaniem grzechu oraz stojących za nim groźnych ideologii. Ten obowiązek arcybiskup Marek Jędraszewski wypełnia w sposób jak najbardziej właściwy.

 

 

 

Źródło: Twitter / Facebook / TOK FM / niezalezna.pl / opoka.org.pl / PCh24.pl

Michał Wałach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie