29 marca 2016

Dla PiS idzie gorący sezon. Czyja będzie wiosna?

(Fot.Grazyna Myslinska/FORUM)

Wschodząca właśnie wiosna zapowiada się bardzo upalnie. Niekoniecznie nawet pod względem aury, lecz z uwagi na drażliwe społecznie kwestie, przed którymi nieuchronnie stanie Prawo i Sprawiedliwość. Prawdziwym dlań testem w oczach wielu Polaków nie będą bowiem boje o Trybunał Konstytucyjny, ale realny stosunek tej partii do tematów bardzo ważnych dla jej płynnego, warunkowego elektoratu. Chodzi o kwestie imigrantów i obrony życia.

 

Prawo i Sprawiedliwość dobrze zdaje sobie sprawę, że nie znajdzie wsparcia w zagranicznych bankach, sieciach i korporacjach. Podobnie w wielkich mediach, które wprawdzie publikują po polsku, ale jeśli chodzi o ich prawdziwy stosunek do naszego kraju, treść płynącego z nich przekazu właściwie streszczają głośne ostatnio tezy dyrektora jednej z firm działających na zachodnim wybrzeżu (cyt.: Zabiłbym wszystkich Polaków. Nienawidzę ich. Tak, jestem hitlerowcem, ale to wina tego kraju, że taki jestem).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jedyny ludzki i zarazem realny fundament, na jakim mogą oprzeć się rządzący, to poparcie społeczne. Jak zawsze jest ono warunkowe i PiS również o tym świetnie wie. Już na starcie swojej kadencji postąpił więc trochę jak znany z Ewangelii nieuczciwy rządca. Jak pamiętamy, tamten – świadom nieodległej perspektywy zwolnienia – darował dłużnikom swojego pana pokaźne kwoty z jego majątku. Podobnie nasza obecna większość sejmowa – szybko zadbała o wysoki poziom własnych notowań, forsując kosztowny i bardzo ryzykowny ekonomicznie program „500+”. Szykowane są też kolejne socjalne cukierki, które zrównoważyć mają efekty ciągłego antyrządowego propagandowego jazgotu. Efekty tych posunięć trudno do końca przewidzieć i z góry osądzić. Być może okażą się dla Polski zbawienne, może jednak pogrążą nas na całe pokolenia w ekonomicznej ciemnej otchłani.

 

Oprócz aspektu socjalnego na notowaniach rządzących ciąży jednak jeszcze inny ogromnie istotny czynnik. To społeczna wiarygodność. Nie wobec czytelników, słuchaczy i oglądaczy polskojęzycznych gadzinówek, ale u ludzi, którzy na PiS oddali swoje głosy. W ogromnej mierze byli to katolicy, w większości ludzie przeciwni przyjmowaniu przez nas muzułmańskich imigrantów. Nie chodzi tu o żelazny elektorat, który zagłosuje na ugrupowanie Kaczyńskiego w każdych okolicznościach, niezależnie od tego, co owa partia jeszcze nam zmaluje. Mam na uwadze wyborców popierających ją w nadziei na odejście od fałszywych paradygmatów ciążących od lat na tutejszej polityce, bez względu na kolor szyldu sprawujących w danej chwili władzę.

 

A wschodząca właśnie wiosna zapowiada się bardzo gorąco. Nawet niekoniecznie pod względem aury, lecz z uwagi na drażliwe społecznie kwestie, przed którymi nieuchronnie stanie Prawo i Sprawiedliwość. Prawdziwym dlań testem w oczach wielu Polaków nie będą bowiem boje o Trybunał Konstytucyjny. Raczej realny – nie tylko deklaratywny – stosunek do tematów ogromnie ważnych dla płynnej, ale bardzo dużej części elektoratu tej partii.

 

Ugrupowanie Pawła Kukiza od stycznia zbiera pół miliona podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie ugoszczenia przez Polskę tak zwanych uchodźców. Do marszałka Sejmu wpłynął zaś przed kilkunastoma dniami obywatelski projekt nowelizacji ustawy o dopuszczalności zabijania nienarodzonych. Nowelizacji wprowadzającej pełną ochronę życia. Biorąc pod uwagę niedawne doświadczenia, uzyskanie dlań 100 tysięcy podpisów poparcia jest praktycznie przesądzone, dokument z pewnością trafi więc do Sejmu i zostanie poddany głosowaniu.

 

W sprawie imigrantów minę pod przyszłym rządem PiS podłożył zawczasu niesławnej pamięci gabinet PO-PSL. Póki na polskiej ziemi nie stanął jednak ani jeden muzułmański przybysz z unijnego przydziału, możemy zmienną retorykę przyjmowaną doraźnie przez Beatę Szydło i jej ministrów przyjmować jako element dyplomatycznej gry. Jak się wydaje, Jarosław Kaczyński wraz ze swymi oficerami zdają sobie sprawę, co oznaczać będzie w oczach ich społecznego zaplecza ugięcie się przed szalonymi żądaniami unijnych dygnitarzy. Jeśli – jak zapowiadają rządzący – priorytetem jest dla nich bezpieczeństwo Polaków, wiedzą, czego zwykli ludzie im nie wybaczą.

 

Podobnie rzecz się ma z kwestią obrony życia. Wrażliwi na słupki poparcia politycy PiS muszą być świadomi tego, jak naprawdę wyglądają społeczne nastroje w kwestii tzw. aborcji. Dlaczego więc mają bać się rozstrzygnąć ją w zgodzie nie tylko z naturą, rozsądkiem i zdrową moralnością, ale i oczekiwaniami większości? Powodem mogą być naciski międzynarodowe. Również tutaj – podobnie jak w sprawie imigrantów – z pomocą Prawu i Sprawiedliwości przyjść może masowe poparcie dla obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy aborcyjnej. Kilka milionów osób mówiących „tak!” dla życia, a także jednoznaczny wynik referendum kładący tamę przyjmowaniu islamskich „nachodźców” nie muszą dla partii Kaczyńskiego stanowić problemu. Wręcz przeciwnie – będą poważnym atutem.

 

Roman Motoła

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie