4 lutego 2019

Bezrefleksyjna bezwarunkowość. Polska strategia wobec Bliskiego Wschodu

( Fot. Michal Dyjuk / FORUM )

Prowadzona na Bliskim Wschodzie przez Polskę polityka zagraniczna jest interesującym studium przypadku. Widać w niej jak na dłoni wszelkie sprzeczności i absurdy skutków procesów decyzyjnych formalnie zachodzących w Warszawie. Podobne zjawiska obserwować można w prowadzonej przez Polskę polityce regionalnej czy wewnętrznej, ale, z uwagi być może na zbytnią bliskość, są one trudniejsze do zaobserwowania. Tymczasem na Bliskim Wschodzie widać je jak na dłoni.

 

Pomimo wszelkich trudności, Polska w okresie powojennym zbudowała sobie na Bliskim Wschodzie dobrą markę. Polskie firmy realizowały w regionie spore kontrakty. Budowaliśmy tam drogi i zakłady przemysłowe. Kształciliśmy na swoich uczelniach lokalne kadry. Aspekty naszej działalności mniej chwalebne, takie jak np. dostawy broni, owszem, pojawiały się, ale załatwiane były dyskretnie. Skutkiem powyższego, jeszcze kilkanaście lat temu Polska postrzegana była przez lokalne społeczności albo dobrze, albo wcale. To duży kapitał.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Polska, chcąc lub musząc z różnych względów aktywnie partycypować w niezwykle delikatnych i skomplikowanych procesach politycznych zachodzących na Bliskim Wschodzie od kilku już dekad wykuwa nowy sposób działania w regionie. Nasze nowe polityczne modus operandi oparte zostało na dwóch filarach: po pierwsze – na bezwarunkowym poparciu polityki amerykańskiej w państwach arabskich leżących w regionie, po wtóre – na bezwarunkowym poparciu polityki izraelskiej w Izraelu i w Palestynie. W chwili obecnej jesteśmy świadkami wykuwania trzeciego filaru naszej bliskowschodniej polityki, tj. bezwarunkowego poparcia polityki amerykańsko-izraelskiej względem Iranu.

 

Punktem centralnym, obrazującym polskie poparcie dla regionalnych inicjatyw amerykańskich był udział polskiego wojska w napaści na Irak z 2003r., a także w trwającej kilka lat misji okupacyjnej w tym kraju. Warto wspomnieć, że atak wojsk sprzymierzonych przeprowadzony został wbrew prawu międzynarodowemu oraz wbrew woli tzw. społeczności międzynarodowej, w tym członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Przesłanka, suflowana przez ówczesnego Sekretarza Stanu USA, Collina Powella, dla której atak miał zostać przeprowadzony, tj. możliwość wykorzystania przez Saddama Husajna broni chemicznej, okazała się fałszywa. Tymczasem, destabilizacja irackiego państwa, której skutkiem jest trwająca tam do dziś anarchia, kosztowała życie grubo ponad miliona istnień ludzkich, za co częściowo bezpośrednią odpowiedzialność ponosi polskie wojsko. Konflikt militarnie rozlał się na Syrię, a gigantyczna fala syryjsko-irackich uchodźców wyrzucona z objętych wojną państw doprowadziła na skraj finansowej przepaści okoliczne państwa takie jak Jordania czy Liban.  

  

Jaskrawy przykład bezwarunkowego poparcia dla polityki Izraela polska administracja dała w zeszłym roku. Była nim reakcja polskiego MSZ na „wydarzenia” z maja 2018 roku, kiedy to w Strefie Gazy do protestujących palestyńskich cywili wojsko izraelskie otworzyło ogień, zabijając (!!!) sześćdziesiąt osób, w tym dzieci, a dobrze ponad tysiąc raniąc. Przyczyną protestu było przeniesienie ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy (czyli uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela i formalne usankcjonowanie izraelskiego przejęcia kontroli nad tą częścią miasta) zaplanowane na 14 maja, czyli dokładnie w 70 rocznicę utworzenia izraelskiego państwa (cezura, która dla Palestyńczyków jest czymś, jakby datą ostatniego rozbioru pomieszaną z wrześniem ‘39). Działanie to Palestyńczycy uznali za prowokację, na którą odpowiedzieli wielotysięcznymi manifestacjami, które Izraelczycy postanowili utopić we krwi, czcząc w ten symboliczny sposób okrągłą rocznicę utworzenia własnego państwa.  

 

Wiele mówiąca była reakcja na tę masakrę polskiego MSZ na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ (posiedzenie z 15 maja 2018r.). Otóż delegacja polska, zaledwie dzień po masakrze, ustami niejakiej Pani Joanny Wronieckiej, ośmieliła się wyrazić „potępienie dla aktów terroryzmu i podżeganiu do przemocy”. Pani Wroniecka dodała, że „oczekujemy od wszystkich, że cywile, a w szczególności dzieci, nie będą wystawiane na niebezpieczeństwo”, dając tym do zrozumienia, że winą za masakrę obarcza nie tyle strzelające wojsko, co zasłaniających się dziećmi organizatorów protestu. Należy oddać Pani Wronieckiej, że w swojej wypowiedzi zastosowała konsekwentnie i twardo pewną logikę. Trudno natomiast byłoby obronić tezę, by ta logika miała być wywiedziona z jakichkolwiek polskich doświadczeń ostatnich kilkuset lat czy z jakkolwiek rozumianego polskiego kodu kulturowego. (https://www.un.org/press/en/2018/sc13338.doc.htm).

 

W niepokojącą tradycję bezwarunkowego wspierania polskich strategicznych sojuszników wpisuje się niestety nowy punkt agendy MSZ, tj. bezrefleksyjna antyirańskość. Bezrefleksyjna, bo Polska nie posiada żadnych obiektywnych konfliktów interesów z Teheranem. Przeciwnie, zarówno irańska historia, jak i gospodarka, a także kultura i płynąca z niej mentalność powinny raczej Polaków do Persów zbliżać, niż na odwrót. Dzieje się jednak inaczej, a widocznym tego dowodem jest ogłoszona ustami amerykańskiego Sekretarza Stanu, Mike’a Pompeo, organizacja na terenie Polski międzynarodowej konferencji dotyczącej bezpieczeństwa i stabilności Bliskiego Wschodu.   

 

Owa konferencja to prawdziwe kuriozum. Już ogłoszenie tej inicjatywy przybrało dziwaczny charakter. Ogłoszona została mianowicie nie przez – jak się zdaje – formalnego jej organizatora, czyli władze polskie, ale przez władze amerykańskie w dość osobliwy sposób. Amerykański minister oświadczył na antenie jednej z amerykańskich telewizji, że „Stany Zjednoczone zorganizują w Polsce światową konferencję poświęconą sytuacji na Bliskim Wschodzie, a szczególnie Iranowi”. W następstwie owej wypowiedzi polskie MSZ wydało toporne oświadczenie, do złudzenia przypominające kiepskie tłumaczenie z języka obcego („Spotkanie ministerialne będzie zatem okazją do dialogu na ten temat i budowania konsensusu wokół konieczności wzmocnienia architektury bezpieczeństwa oraz zwiększania stabilności.”), w którym potwierdziło powyższy fakt. Okazało się przy okazji, że globalną konferencję dotyczącą bezpieczeństwa i stabilności na Bliskim Wschodzie polskie władze są w stanie zorganizować w przeciągu zaledwie 4 tygodni. Być może właśnie z uwagi na usprawnienie organizacji owej globalnej konferencji nie przewidziano w jej obradach udziału delegacji Iranu czy Autonomii Palestyńskiej. 

 

Na reakcję Iranu nie trzeba było długo czekać. Była tak jednoznaczna, co ostra i dość łatwa do przewidzenia. Niepotrzebny uszczerbek, jakiego doznały polsko-irańskie relacje będzie w przyszłości niezwykle trudno nadrobić. Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że organizowana w pośpiechu „globalna konferencja” to dopiero początek kompromitujących ustępstw, do jakich zmuszona będzie Polska w zamian za amerykańską obietnicę kopnięcia w kostkę rosyjskiego prezydenta.

 

Na podstawie prowadzonej przez polski rząd bliskowschodniej polityki widać niestety dość wyraźnie obecną sytuację polityczną Polski. Polska na Bliskim Wschodzie prowadzi mianowicie, już od lat, politykę stojącą w jasnej sprzeczności z postawą, która mogłaby w jakikolwiek sposób stanowić emanację polskiej historii, tradycji, etosu. Co więcej, jest to polityka, która zdaje się stać w sprzeczności z realnymi interesami Polski w regionie bliskowschodnim. Polska zaczyna realnie ograniczać relacje ekonomiczne z państwami regionu, zastępując je mirażem strategicznego sojuszu z USA i Izraelem (realny koszt za teoretyczną zapłatę). Sam sojusz natomiast zaczyna degradować się do relacji międzynarodowej o zupełnie innym charakterze, czego dowodzą wyciszane raz po raz przez polskie władze kryzysy polityczne. Nawet jeśli to tylko iluzja, to trudno byłoby oczekiwać, by wyrzucanie przeciwnikom politycznym „polityki prowadzonej na kolanach” miało jeszcze kiedyś zdominować kampanię wyborczą prowadzoną przez PiS.

 

 

Ksawery Jankowski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie