4 września 2017

Dewiacje, wolne związki i samogwałt. Tak seks-edukatorzy chcieliby wychowywać „do życia”

(Zdjęcie ilustracyjne Fot. Daniel Dmitriew / FORUM)

„Gazeta Wyborcza” rozpacza nad nową podstawą programową. Ustami seks edukatora wytyka jej m.in. braki w nauczaniu o „tolerancji”, luźnych związkach, odmienności seksualnej. Zarzutem jest nawet to, że uczniowie nie dowiedzą ile mogą skorzystać na… samogwałcie.

 

Zamieszczony na łamach „Gazety Wyborczej” komentarz do nowej podstawy programowej nie zostawia na nim suchej nitki. Jego autorka, Agata Kozłowska, z Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton” uważa, że młodych ludzi traktuje się jak „istoty, które nie mają dostępu do dorosłego świata i jego problemów”, a podstawie przyświeca założenie – trudne tematy należy przemilczeć.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tak oto nowa podstawa programowa nie pozwoli młodym ludziom na otwartą dyskusję na temat różnych poglądów na rodzinę, czy seks przedmałżeński. Dzieci nie dowiedzą się też nic o związkach innych niż heteroseksualnych, a – o zgrozo – słowo „tolerancja” nie pada tam ani razu.

 

Kozłowska nad tym ubolewa, bo uważa, ze seks jest czymś pięknym i pozytywnym, także poza małżeństwem, twierdzi że „to, co w nim najpiękniejsze, wiąże się z relacją pomiędzy dwoma osobami, niekoniecznie małżeńską, niekoniecznie trwałą”. Seks-edukatorka jednym tchem dodaje tu, że ta „niekoniecznie trwała” relacja, może być równocześnie „odpowiedzialną i świadomą”(sic!).

 

Komentatorka uderza też w naturalne metody planowania rodziny, wskazując, że każdy powinien sam wybrać swój sposób na „bezpieczniejszy seks”, wedle wartości, jakie wyznaje oraz utrzymując, że naturalne metody „nie są odpowiednie dla osób w młodym wieku”. Argumentów do tej tezy oczywiście w tekście zabrakło.

 

Seks-edukatorka ubolewa też, że w podstawie programowej nie uwzględniono informacji o tym jak dbać o zdrowie seksualne, w tym dzieci nie dowiedzą się, że „masturbacja jest naturalnym sposobem rozładowania napięcia seksualnego” oraz „że nie musi wiązać się z uzależnieniem i nie jest czymś niemoralnym”.

 

Dalej Kozłowska wymienia cały szereg mniej i bardziej ważnych informacji, które nie trafią do młodzieży, która chce intensywnie przeżywać swoje życie. „Dla jednych tą intensywnością jest religia, dla innych nauka, dla jeszcze innych – imprezy” – dodaje. A zadaniem szkoły – jak twierdzi – jest dostarczenie narzędzi, by „w poszukiwaniu intensywności się nie pogubić”.

 

Źródło: „Gazeta Wyborcza”

MA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram