Posłowie w ekspresowym tempie przystąpili w piątek do drugiego czytania ustawy, dzięki której zostaną podniesione wynagrodzenia dla prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, parlamentarzystów, ministrów i wojewodów. Zwiększone zostaną również partyjne subwencje.
Dawno żadne głosowanie w polskim Sejmie nie było tak zgodne, jak to piątkowe, kiedy to przedstawiciele partii rządzącej przekonywali z mównicy, że politycy muszą zarabiać więcej, a przedstawiciele opozycji ani nie krzyczeli ze swych ław, ani nawet nie zadawali pytań.
Wesprzyj nas już teraz!
Przeciwko rządowym propozycjom zdecydowanie wystąpili politycy koła Konfederacji. Dobromir Sośnierz w rozmowie z RMF FM stwierdził, że wynagrodzenia może i są niskie, ale obecnie Polska boryka się z kryzysem. – Jakby ktoś mi kazał wskazać gorszy moment na wprowadzenie takiej podwyżki, to nie wymyśliłbym gorszego niż teraz, w czasie kryzysu – powiedział.
Zupełnie inne podejście zaprezentował poseł PiS Marek Suski, który żalił się, że przez lata parlamentarzyści nie tylko nie mieli podwyżek, ale i tracili kolejne przywileje. – Chociażby karta VIP do leczenia została też zlikwidowana – powiedział.
Po podwyżce zarobki brutto polityków kształtowałyby się w taki sposób:
– prezydent: 25 981 zł;
– marszałkowie Sejmu i Senatu: 21 984 zł;
– premier: 21 984 zł;
– wicemarszałkowie Sejmu i Senatu: 17 987 zł;
– ministrowie: 17 987 zł;
– wiceministrowie: 16 988 zł;
– wojewodowie: 14 989 zł;
– wicewojewodowie: 12 990 zł.
Politycy zadbali nie o tylko o podwyżki dla siebie, ale także dla swoich partii. Mają one dostać 50 proc. więcej z budżetu państwa – PiS dostanie rocznie zamiast 23 milionów – prawie 35. KO zamiast niemal 20 mln – prawie 30 mln. zł.
Źródło: RMF FM, rmf24.pl
TK