Ciężko to przyznać, ale jako Kościół daliśmy się po prostu oszukać i niestety mam wrażenie, że daliśmy się oszukać dosyć chętnie – mówi ksiądz Stanisław Małkowski, kapelan Solidarności, przyjaciel i współpracownik bł. ks. Jerzego Popiełuszki w rozmowie z Krystianem Kratiukiem.
Wśród narodów niegdyś zbolszewizowanych istnieje tendencja do uznawania, że skoro władza bije, to znaczy, iż ma do tego prawo. Przez ostatnie dziesięciolecia mieliśmy do czynienia z różnymi tego przykładami również w Kościele – by zacząć od niegdysiejszego porozumienia episkopatu z Bierutem. A jak jest dzisiaj, wiele lat po „upadku komunizmu”?
– Problem bratania się władz Kościoła hierarchicznego z władzą świecką, czy może ulegania tym władzom, nie jest oczywiście nowy. Obserwujemy go teraz w wydaniu nam współczesnym, ale kwestia ta nie pojawiła się przecież za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Mieliśmy przypadki takiego postępowania zarówno w PRL, jak i przez osiem lat rządów PO i PSL. Posługuję w Warszawie, a w tym mieście najlepiej było to zbratanie widać, kiedy niektórzy hierarchowie oraz inni kapłani wprost wyrażali poparcie dla Bronisława Komorowskiego czy Hanny Gronkiewicz‑Waltz.
Ale tutaj chodzi o coś więcej niż poparcie, czyli jakieś nieszczęśliwe zaangażowanie się w politykę, nieprawdaż?
– Oczywiście, chodzi o postawę wymagającą przymykania oczu na antykatolickie postępowanie władzy tylko z tego powodu, że jest ona władzą. To nie jest myślenie, które charakteryzowało świętych Kościoła – oni zawsze potrafili wznieść się ponad znajomości z rządzącymi, jeśli tylko przedstawiciele władzy naruszali katolickie zasady w życiu publicznym. A w Polsce nie tak dawno mieliśmy przecież do czynienia ze świętokradztwem, kiedy to zdeklarowanego zwolennika procedury in vitro, prezydenta Komorowskiego, dopuszczano do Komunii Świętej.
Teraz, za czasów PiS, to się nie zmieniło – choć partii tej nie można porównywać z PO, bo ludzie zasiadający dziś w rządzie różnią się od swych poprzedników in plus. Ale brakuje zwrócenia się ku roli prorockiej przez kapłanów. Dlatego zabrakło ostrego stanowiska chociażby w sprawie zakazu aborcji. I dlatego też wiele zasad moralnych wciąż można łamać w majestacie prawa. Nadal przecież aprobuje się procedurę in vitro, a nawet jej finansowanie, tyle że przez gminy! Minister zdrowia nie zamierza zmienić tego stanu rzeczy, który pozostaje przecież wielką niegodziwością.
Biskupi zachowali się bardzo pięknie w czasie, gdy państwo polskie zaczynało refundować zabiegi sztucznego zapłodnienia. Czy dziś tego głosu trochę nie brakuje?
– Bardzo brakuje zdecydowanego głosu sprzeciwu zarówno biskupów, jak i zwykłych kapłanów! Wielka szkoda, że postawili w tej sytuacji na taktykę świętego spokoju, gdyż władza się zmieniła. Przypomina mi to trochę moje prywatne doświadczenia z czasów PRL, gdy prymas Glemp wysłał list zakazujący proboszczom dopuszczania mnie do głoszenia kazań. Byłem już wówczas po wielu przejściach z władzą ludową, która również nie życzyła sobie publicznych wystąpień z mojej strony. I tak oto zostałem przez obie instytucje – władze PRL i Kościół – uznany za winnego „mowy nienawiści” i ocenzurowany. Zarówno komuniści, jak i biskup mojej diecezji chcieli mieć w mojej sprawie spokój.
Ów kult świętego spokoju zwyciężył chyba również w ubiegłym roku, gdy PiS odrzucił projekt ustawy aborcyjnej, powołując się na… stanowisko biskupów!
– Niestety tak. Uczepiono się tutaj kwestii karania kobiet, o której można oczywiście dyskutować, choć na przykład Jan Paweł II nie był przecież przeciwny takiemu rozwiązaniu. I aborcyjne ludobójstwo wciąż trwa. A ktoś jest przecież za to odpowiedzialny – i w większości są to posłowie‑katolicy chodzący do Kościoła.
Powyższy tekst jest tylko FRAGMENTEM artykułu opublikowanego w magazynie "Polonia Christiana".
Akademia Francuska (Académie Française) zdecydowała o feminizacji nazw niektórych zawodów. Dość często używane przez zwolenników lewicy formy żeńskie niektórych funkcji, często brutalnie raniące uszy, stosowane są także w języku polskim. We Francji nad formami językowymi czuwa jednak jedna z najstarszych instytucji tego kraju – Akademia. Teraz i ona ugina się pod naporem politycznej poprawności.
W obliczu dominacji konserwatystów w składzie Sądu Najwyższego przez Stany Zjednoczone przechodzi proaborcyjny kontratak Demokratów. Jego przejawem są libertyńskie przepisy uchwalone w Nowym Jorku. Obawy budzą też radykalnie proaborcyjne poglądy kandydatów do dominacji prezydenckiej z Partii Demokratycznej. Jednym z nich jest Bernie Sanders.
Granica politycznej poprawności w Niemczech została ponownie przekroczona. Lewicowi politycy z partii „Zielonych” dokonali osobliwej interpretacji imigranckiego paktu z Marrakeszu i chcą przyjmować jako uchodźców tylko osoby niewykształcone. Tak podpowiada im poczucie globalnej sprawiedliwości.
Modlitwa i milczenie. W taki sposób katolicy zebrani na placu św. Sylwestra w Rzymie protestowali przeciwko skandalowi nadużyć seksualnych w Kościele. Swoim działaniem chcieli podkreślić, że ogromny kryzys wśród duchowieństwa wiąże się wprost z niepodejmowaniem walki z homoseksualizmem. Czy ich głos zostanie dostrzeżony?
„Pan ambasador usłyszał, jacy ludzie ponieśli śmierć w wyniku wyroku wydanego przez Stefana Michnika. Miałem poczucie, że ambasador był poruszony sekwencją zbrodni Michnika, którą przedstawiłem” – powiedział wiceszef polskiego MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk.
Copyright 2017 by
INSTYTUT EDUKACJI SPOŁECZNEJ I RELIGIJNEJ
IM. KS. PIOTRA SKARGI