27 marca 2012

Czytelnictwo w czasach e-booka. Los tradycyjnych książek przesądzony?

Czy tradycyjna książka przetrwa w XXI wieku? Czy tablety, czytniki i audiobooki zastąpią książkę pachnącą drukarską farbą? Rynek wydawniczy zmienia się wraz z rozwojem technologicznym.

 

Z pewnością zdecydowana większość czytelników tego artykułu pamięta lata 90. ub. wieku, gdy telefonia komórkowa była dla większości zjadaczy chleba czymś zupełnie abstrakcyjnym i nieosiągalnym. Ówczesne komórki wielkości dużego albumu były na tyle ciężkie, że nie sposób było je nosić przy pasku u spodni, a w rękach nosili je wyłącznie maklerzy giełdowi. Ceny połączeń były horrendalnie wysokie, podobnie jak i same urządzenia. Od tamtej pory minęło niecałe 15 lat i dziś właściwie nie sposób żyć bez telefonów komórkowych, na które stać każdego. Na rynku jest ogromna ilość modeli komórek. Połączenia niektórzy mają dosłownie za grosze, w każdym abonamencie jest x minut do wykorzystania, a sms, czyli krótka wiadomość tekstowa, stał się w ciągu ostatniej dekady najszybszą i najtańszą formą komunikowania się między ludźmi.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podobnie jak zmienia się rynek telefoniczny, wszystko wskazuje na to, że coś podobnego w ciągu najbliższej dekady stanie się z książkami i rynkiem wydawniczym. E-booki, czyli książki w formie elektronicznej zaczynają podbijać świat. Dość napisać, że jeszcze w 2008 roku na rynku amerykańskim, czyli w ojczyźnie większości światowych innowacji technologicznych, rynek e-booków dopiero raczkował. Ale już po niespełna trzech latach, w kwietniu 2011 roku, w największej księgarni świata amazon.com, sprzedaż e-booków po raz pierwszy w historii wyprzedziła sprzedaż tradycyjnych, papierowych książek. W grudniu 2011 roku e-booki wyprzedziły również drukowane książki w Wielkiej Brytanii. Czy w związku z tym rynek książki czeka podobna rewolucja jak telefonię? To znaczy upowszechnienie e-booków i marginalizację czy wręcz zniknięcie tradycyjnej książki?

 

W Polsce cały rynek książek elektronicznych stanowił w 2011 roku ok. 10-20 milionów złotych, co przy całym rynku księgarsko-wydawniczym sięgającym niemal 3 miliardów złotych stanowi niecałe 0,7 proc. całej sprzedaży. Wynika to z trzech zasadniczych przesłanek. Po pierwsze, z przywiązania starszego pokolenia do książki papierowej, a starsze osoby czytają zdecydowanie więcej niż współczesna młodzież. Po drugie, podobnie jak w przypadku początków telefonów komórkowych, barierą odstraszającą popyt na e-booki, jest stosunkowo wysoka cena czytników (najpopularniejszy czytnik Kindle zaraz po premierze kosztował ok. tysiąca złotych). Dziś na rynku urządzeń czytających e-książki, jest już całkiem spora konkurencja, a co za tym idzie, ceny spadają. Kindle, przy dobrej promocji, można nabyć już za mniej niż 100 dolarów, czyli za ok. 300 zł. Ceny czytników rosnąć już nie będą, wręcz przeciwnie. Najpewniej, w ciągu najbliższych 2-4 lat ceny często będą osiągać cenę 1 złotego, tak jak to ma często dziś miejsce w przypadku najnowszych modeli telefonów.

 

Po trzecie wreszcie, pytaniem otwartym pozostaje kwestia podejścia państwa i całego rynku do nowej technologii. W Polsce, w przeciwieństwie do zdecydowanej większości państw Europy, polityka podatkowa przynajmniej na razie dyskryminuje e-czytelnictwo. VAT na tradycyjne książki przez wiele lat był z zerową stawką, drugi rok z rzędu mamy na książki 5-proc. stawkę, która już spowodowała wzrost cen książek, a co za tym idzie dalszy spadek czytelnictwa, które i tak już od wielu lat jest na dramatycznie niskim poziomie (choć to, że zdecydowana większość wydawanej literatury, szczególnie ta najbardziej promowana, to książki o bardzo niskich walorach intelektualnych, też pewnie ma swoje znaczenie). Podatek VAT na e-booki wynosi 23 proc., więc siłą rzeczy powoduje to, że e-book, który z założenia powinien być tańszy niż książka papierowa, w Polsce jest trudny do osiągnięcia. Po raz kolejny też widać, że to nie żadna Unia nam narzuca najwyższą stawkę VAT na kulturę, lecz nasi rządzący. Wystarczy wejść na stronę księgarni amazon.uk i zobaczyć, że są kraje, które stosują niższe stawki VAT niż Polska. Np. w Wielkiej Brytanii i Irlandii VAT na tradycyjne książki wynosi 0 procent, na e-booki w Luksemburgu wynosi 3 proc., a we Francji 5,5 proc. Czyli można. Trzeba tylko chcieć.

 

Ostatnią kwestią pozostaje polityka ochrony e-książek przed kradzieżą, czyli rozpowszechnianiem ich po zakupie za darmo kolejnym osobom. Przygotowanie elektronicznej wersji książki i jej sprzedaż może spowodować, że moment po premierze tysiące albo i setki tysięcy ludzi będą ją czytać za darmo. Wiadomo przecież, że każde zabezpieczenie, które również kosztuje dodatkowe pieniądze, jest do złamania, a co bardziej wykwalifikowanym w tego typu procederach, zajmuje to dosłownie sekundy. To z kolei w krótkim czasie może doprowadzić wydawców do bankructwa. Oczywiście, najprostszym rozwiązaniem byłoby przestrzeganie przez użytkowników praw własności, ale jaki koń jest, każdy widzi, więc nie ma się co łudzić.

 

Jaka więc przyszłość czeka książki? Wydaje się, że sytuacja może potoczyć się dwutorowo. Książki akademickie i naukowe, szczególnie w tych obszarach, w których co roku trzeba uaktualniać dane, statystyki etc., nie mają szans przetrwania w papierowej wersji. Znamiennym faktem jest, że najsłynniejsza encyklopedia na świecie, Encyklopedia Britannica ogłosiła właśnie, że kończy z wydawaniem papierowej wersji swojej encyklopedii i w przyszłości będzie dostępna wyłącznie on-line. To znak czasu, który pokazuje, co nas czeka już w niedalekiej przyszłości.

 

Osobną kwestią pozostaje kwestia beletrystyki, albumów i literatury faktu. Spotkania z autorami popularnych książek, które w Polsce są szczególnie lubianą formą promocji zarówno przez autorów, jak i czytelników, gdzie można uzyskać od ulubionego pisarza, polityka czy historyka pamiątkowy wpis z datą i podpisem, niemożliwy jest do uzyskania na czytniku Kindle. No chyba, że jeden podpis na jednym czytniku, który nie nadawałby się już do dalszego używania.

 

Czytniki z pewnością wprowadzą rewolucję, jeśli chodzi o książki czytane na wakacjach. W czasie urlopu dorosła osoba jest w stanie przeczytać co najmniej kilka książek, ale często nie ma miejsca w walizce czy plecaku, szczególnie przy obecnej polityce linii lotniczych ograniczających maksymalną wagę bagażu, na to, aby zabrać ze sobą tyle książek, ile by się chciało. W czytnikach, w których pojemność sięga kilku gigabajtów, można na wakacje zabrać ze sobą około 1000 książek. Jeśli naładuje się do pełna urządzenie w domu, można nawet zapomnieć wziąć ładowarkę, bo czytnik działa około miesiąca bez doładowania baterii. Dodatkowo na plaży, w przeciwieństwie np. do laptopów, które na słońcu działają fatalnie, można czytać książki z urządzeń bez żadnych problemów.

 

Już dziś, książkę na której nam bardzo zależy, dzięki elektronicznym płatnościom i formie elektronicznej książki, można po kilkunastu minutach trzymać w ręku, tzn. czytać ją na swoim urządzeniu. Tradycyjna książka doszłaby do nas np. ze Stanów Zjednoczonych po około tygodniu, istnieje również ryzyko, że poczta ją po drodze zagubi…

 

Czy to wszystko oznacza, że tradycyjną, papierową książkę czeka śmierć, podobnie jak to miało miejsce np. z maszynami do pisania, które zostały wyparte przez komputery, czy marginalizacja podobnie jak w przypadku telefonów stacjonarnych? Z pewnością e-czytelnictwo będzie rosnąć, z pewnością za sprawą popularyzacji e-czytelnictwa zmieni się system wydawniczy, dystrybucyjny książek na świecie. Jak dokładnie będzie więc wyglądał rynek książki za np. 10-15 lat? Na to pytanie nikt nie zna dziś odpowiedzi.

 

Paweł Toboła-Pertkiewicz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 128 057 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram