17 kwietnia 2020

Czy Włochy opuszczą Unię Europejską?

(Fotograf: Vera Shcherbakova/Archiwum: TASS/FORUM)

Wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur europejskich nie stanowiło wielkiego zdziwienia. Unia oparta na ścisłym porozumieniu niemiecko-francuskim nie pozostawiła wiele przestrzeni do ekspansji dla brytyjskiej gospodarki. Podział stref wpływów, jaki w praktyce możemy dziś obserwować (Europa Wschodnia i Bałkany to domena ekspansji niemieckiej, Afryka frankofońska to dominium francuskie) nie przewidywał w swych założeniach ambicji Zjednoczonego Królestwa. Zabawa we wspólną Unię potrwała kilka dekad, ale kiedy jasne stało się, że dalsze trwanie wyspiarskiego państwa w UE doprowadzić może do trwałego upośledzenia jego ustroju ekonomicznego, wyjście z europejskich struktur stało się nieuniknione. Pozostało tylko doprecyzować szczegóły.

Dziś Wielkiej Brytanii w Unii de facto już nie ma. Natychmiast jednak po jej wyjściu zaczęto wskazywać kolejne państwa, które miałyby pójść brytyjską drogą. Wielu w tym czasie wskazywało w tym charakterze Polskę. To jednak wielopiętrowe nieporozumienie. W Polsce nie było w tamtym czasie poważnej siły politycznej zgłaszającej podobny postulat. Społeczeństwo wciąż zdaje się być zauroczone absorpcją europejskich funduszy, a biznes – choć na zasadzie wasala – rośnie w wyniku współpracy z gospodarką niemiecką. To nie Polska jest pierwsza w kolejce do opuszczenia europejskiego projektu. Pierwsze są Włochy. Przyczyną nie będzie jednak włoski resentyment wobec Niemców związany z odmową dostarczenia przez Berlin sprzętu ochronnego niezbędnego Rzymowi w walce z epidemią. Przyczyną jest trwająca od lat stagnacja ekonomiczna południowego państwa, której jeden ze skutków dzisiejsza tragedia epidemiczna jedynie odsłania.

Sytuacja polityczno-ekonomiczna Włoch znacznie odbiega od sytuacji Wielkiej Brytanii z przedednia Brexitu. Włosi, obok uczestnictwa w Unii Europejskiej, są także członkami Strefy Euro – ściśle mówiąc, trzecią obok Francji i Niemiec siłą stanowiącą o potencjale gospodarki UE. Pomimo dogodnych warunków politycznych i korzystnej koniunktury ekonomicznej Włochy raz po raz stają się przedmiotem krytyki w związku z gigantycznym zadłużeniem, trudnym położeniem lokalnego sektora bankowego oraz kontrowersyjnym decyzjami politycznych przywódców tego kraju. Z powodu chronicznej stagnacji włoskiej gospodarki i płynącymi stąd konsekwencjami dla przeciętnego mieszkańca Italii, rozważanie możliwości wystąpienia Włoch z europejskich struktur przestało być jedynie intelektualną rozrywką akademików, dziennikarzy i co bardziej wyrywnych polityków, stając się realną perspektywą, która na poważnie będzie brana pod uwagę przy każdym kolejnym kryzysie.

Wesprzyj nas już teraz!

Problemy włoskiej gospodarki nie rozpoczęły się z chwilą przystąpienia Włoch do Strefy Euro. Przeciwnie, dzisiejsza sytuacja w dużej mierze jest efektem dziedzictwa błędnej polityki kolejnych włoskich rządów i niewłaściwych decyzji podjętych na dekady przed stworzeniem wspólnej waluty. Uczestnictwo Włoch w Strefie Euro jedynie ukazało słabości włoskiej gospodarki w pełnym świetle i odjęło włoskim władzom pewne możliwości wykorzystania kluczowych narzędzi w walce z ich konsekwencjami. Z drugiej jednak strony obecność Włoch w Strefie Euro przyniosła temu krajowi poważne zyski np. w kontekście budowy bazy eksportowej dla produkowanych we Włoszech towarów. Czy więc biorąc pod uwagę dzisiejsze kłopoty należy liczyć się z możliwością opuszczenia przez Włochy europejskiego projektu monetarnego w najbliższym czasie?

Rzućmy okiem na sytuację włoskiej gospodarki. Od czasu wejścia do Strefy Euro Włochom tylko raz udało się osiągnąć pułap rocznego wzrostu PKB na poziomie 2 proc. lub wyższym – w roku 2000 (3,79 proc.). Pięciokrotnie za to w tym okresie znajdowali się pod tym względem na minusie. W konsekwencji PKB na głowę Włocha (PPP) spadło pomiędzy rokiem 2007 a 2018 z poziomu 38612 euro do 35739 euro (spadek o ok. 8 proc., https://tradingeconomics.com/italy/gdp-per-capita-ppp). Stopa bezrobocia we Włoszech poziom dwucyfrowy osiągnęła w 2012 roku, by trwać na nim aż do niedawna. Choć w roku 2019 udało się gospodarce włoskiej ponownie zejść poniżej pułapu 10 proc. ogólnej liczby bezrobotnych, to dziś już nikt nie ma wątpliwości, że w 2020 roku wróci ona na ścieżkę szybkiego wzrostu liczby osób bezskutecznie poszukujących pracy. Inflacja, gdy chodzi o wskaźniki oficjalne (CPI), tylko okresowo była we Włoszech problemem (szczyty cykli, poziom ok. 3 proc.). Biorąc jednak pod uwagę dynamikę włoskiego PKB, to nawet inflacja na takim poziomie sprowadzała realny wzrost gospodarczy we Włoszech do zera lub jego okolic. Główny indeks włoskiej giełdy papierów wartościowych na początku 2020 roku utrzymywał się na poziomie ok. 23 tys. punktów, co z grubsza odpowiadało poziomowi z początku roku 2002, czyli chwili formalnego wprowadzenia euro w formie gotówkowej.

Źle wyglądają włoskie finanse publiczne. Zadłużenie Włoch (relacja długu do PKB) ma charakter astronomiczny i sięga około 135 proc. PKB, w czym Włochy ustępują w Europie jedynie Grecji. Biorąc pod uwagę kondycję włoskiej gospodarki, sytuacja taka jest bardziej niż groźna i pogarsza ją jeszcze chroniczna niezdolność Włochów do balansowania swojego budżetu (w czasie uczestnictwa w Strefie Euro Włochy w każdym roku – bez wyjątku! – odnotowywały w centralnym budżecie państwa deficyt). Trudno się dziwić. W dobie rekordowo niskich stóp procentowych rząd włoskiego państwa tytułem odsetek od swoich kredytów płacą rocznie około 70 mld euro, co stanowi sumę wyższą niż włoskie nakłady na edukację. Tempo przyrostu rządowego długu nakręca się od lat 70. ubiegłego wieku i z każdym rokiem ciąży coraz mocniej. Sytuacja podniesienia stóp procentowych przez ECB w jakimkolwiek momencie automatycznie stawia Włochy pod ścianą gigantycznych problemów finansowych – od poziomu budżetu państwa rozpoczynając, a na budżetach domowych przeciętnych Włochów kończąc.

Bardzo niepokojące zjawisko zaobserwować można także na włoskim rynku nieruchomości (http://sdw.ecb.europa.eu/quickview.do;jsessionid=7BED46BD4026FA9D1B443160387DFD69?SERIES_KEY=129.RPP.A.IT.N.TD.00.2.00&resetBtn=+Reset+Settings&start=&end=&trans=N ). Zgodnie z danymi ECB, ukazującymi średni poziom cen mieszkań na włoskim rynku nieruchomości, ceny nieruchomości w 2018 roku były średnio o ponad 15 proc. niższe od tych z roku 2007. Nawet jeśli przyjąć, że w roku 2007 ceny nieruchomości na Półwyspie Apenińskim były mocno przeszacowane, to sytuacja i tak budzić musi niepokój (skądinąd, ceny nieruchomości przeszacowane w tamtym czasie były nie mniej w Paryżu, Londynie czy w Hiszpanii – jednak tam po kryzysie ceny, z grubsza, wróciły do swojej nienormalności).

W związku z przytoczonymi powyżej danymi Włochy należy uznać za gospodarkę chorą – i to ciężko. Biorąc pod uwagę dochody ludności i stan ich majątku, gospodarka włoska wykazuje objawy chronicznego kryzysu deflacyjnego, który w sposób zauważalny kurczy dochód Włochów i wartość ich majątku trwałego. Spadek realnego dochodu jest ceną, jaką zmuszeni są płacić Włosi chcąc utrzymać ostatni zdrowy filar swojej gospodarki – względną konkurencyjność lokalnego eksportu. Skutki utraty realnej siły nabywczej włoskich portfeli mitygowane są do pewnego stopnia nadpodażą pieniądza, w tym długiem, ale wskazać należy, że to źródło jest na wyczerpaniu. We Włoszech nie ma już komu sprzedawać długu.

Terapia w powyższej sytuacji jest znana i stosunkowo prosta, choć bolesna. Składają się na nią obniżka stóp procentowych i naturalna, automatyczna, silna dewaluacja lokalnej waluty. Obniżka stóp procentowych pozwala obniżyć raty przeszacowanych kredytów i zwiększyć poziom inwestycji. Wrócić gospodarce na fazę wzrostową. Dewaluacja lokalnej waluty podnosi poziom konkurencyjności lokalnej produkcji i lokalnych dostawców usług. Biorąc pod uwagę fakt, że Włochy oprócz produkcji są także ważnym kierunkiem turystycznym, to czynnik ten nie pozbawiony jest znaczenia. Ceną takiego działania jest w pierwszym okresie inflacja biorąca się ze wzrostu kosztów importu (słabsza lokalna waluta), a także skokowy wzrost kosztów obsługi zadłużenia zagranicznego, wynikający z dewaluacji wartości lokalnego pieniądza. Dopełnieniem powyższego byłby bolesny społecznie kryzys czyszczący gospodarkę z długu i pustego pieniądza w innych formach.

Terapia zakłada zatem posiadanie własnej waluty. Niestety, nic z tego. W przypadku Włoch powyższych narzędzi zastosować nie sposób. Na drodze stoją euro i polityka Europejskiego Banku Centralnego. Euro jest walutą wspólną dla wszystkich krajów wchodzących w skład tej struktury. Oznacza to, że waluta obsługująca Włochy obsługuje też Niemcy, w których sytuacja ekonomiczna prezentuje się nieporównanie lepiej. Cena euro ciągnięta jest w dół przez kłopoty Włoch (ale też Hiszpanii czy Grecji) i sprzyja w ten sposób niemieckiemu eksportowi. Z drugiej strony, rewelacyjnie funkcjonująca w ostatnich latach gospodarka niemiecka zawyża notowania euro, co prowadzi do strat gospodarki włoskiej. Stąd finalna cena euro jest co prawda wypadkową sukcesu Niemców oraz porażek Włochów, ale sprzyja tylko tym pierwszym. Podobnie prezentuje się kwestia stóp procentowych wspólnych dla wszystkich krajów Strefy Euro. Włosi utknęli zatem w niesprzyjającym dla siebie instytucjonalnym splocie, który skazuje ich na trwanie w stagnacji.

Skoro tak jest, to dlaczego właściwie decyzja w sprawie wyjścia Włoch ze Strefy Euro nie została jeszcze podjęta? Odpowiedzią jest fakt, że istnieją poważne argumenty w ręku tych, którzy optują za trwaniem Włoch w europejskich strukturach. Mają one charakter marchewki i kija.

Jeśli istnieje czynnik, który trzyma Włochy w europejskich strukturach, to jest nim bez wątpienia międzynarodowy handel. W okresie dwunastu miesięcy kończących się w styczniu 2020 roku Włochy zanotowały nadwyżkę handlową na poziomie 54,4 mld euro, a nadwyżka na rachunku bieżącym w tym czasie osiągnęła 3 proc. PKB (https://www.bancaditalia.it/pubblicazioni/bilancia-pagamenti/2020-bilancia-pagamenti/en_statistiche_BDP_20200320.pdf?language_id=1). To świetny wynik. Najważniejszym partnerem handlowym Włoch są Niemcy (eksport 58 mld euro, import 72 mld euro, 14 mld euro deficytu Włoch), obok Francji (48,39 mld – 9 mld nadwyżki), USA (25 mld oraz 16 mld – 9 mld nadwyżki) i Wielkiej Brytanii (24 mld, 12 mld – 12 mld nadwyżki) (https://oec.world/en/profile/country/ita/). To ważne, bo pokazuje, że pod skorupą rozdętych wydatków rządowych i chronicznych deficytów znajduje się żywotna, zdrowa i konkurencyjna przedsiębiorcza tkanka. A przy okazji silne lobby. Italia, chcąc liczyć na eksportowe profity funkcjonowania tej tkanki w przyszłości, musi w Strefie Euro pozostać.

Kijem jest oczywiście dług. Włoski rząd jest bowiem winny swoim wierzycielom ok. 2 biliony euro (dwójka i dwanaście zer). Z tego spora część kontrolowana jest przez banki zagraniczne: 285 miliardów euro znajduje się w rękach banków francuskich, 58 miliardów – niemieckich, 25 – belgijskich, 21 – hiszpańskich, itd. (Bloomberg). Próba opuszczenia przez Włochów Strefy Euro i płynące stąd ryzyko przejściowego chaosu we włoskim przypadku to praktycznie gwarancja gigantycznych problemów finansowych nie tylko lokalnego rządu i lokalnego systemu bankowego, ale również systemów bankowych wielu krajów tworzących dziś wspólny walutowy obszar. Nie trzeba być finansistą, żeby rozumieć, jak zareagują rynki we Francji na włoską propozycję moratorium na obsługę zadłużenia rzędu 285 mld euro. Sytuacja jest zatem poważna. Wyjście Włoch ze Strefy Euro w obecnym układzie postawiłoby ten kraj wobec widma niewypłacalności. Taki ruch nie odbędzie się nigdy bez zgody włoskich wierzycieli – szczególnie tych, pochodzących zza granicy.

Sytuacja Italii wymaga jednak działania. Z chwilą, gdy Włosi otrząsną się z szoku wywołanego gwałtownym przebiegiem epidemii koronawirusa w ich kraju i kiedy już opłaczą swoich bliskich, staną przed kluczową dla siebie decyzją. Będą musieli zadecydować o tym, czy pozostać w Strefie Euro, czy ją opuścić. Opuszczenie Strefy Euro prawdopodobnie oznaczałoby również opuszczenie unijnych struktur, bo trudno byłoby sobie wyobrazić, by Niemcy i Francuzi pozwolili Włochom korzystać ze wspólnego rynku po zadaniu tak bolesnego ciosu ich walutowemu projektowi. Decyzja musi zapaść zanim kryzys, w którym już się znajdujemy, wytworzy zręby ekonomicznego ładu, w jakim będziemy funkcjonować w następnych latach.

Pozostanie w Strefie Euro oznacza dla Włoch trwanie w stagnacji, trwałe zwichnięcie potencjału włoskiej ekonomii. Alternatywą jest bolesny kryzys, skutki ekonomiczne i społeczne, których przewidzieć nie sposób. Czas dobrych wyborów minął kilkadziesiąt lat temu, kiedy włoskie elity uznały za stosowne na potęgę zadłużać swoje dzieci i wnuki. Koszty ich polityki ponoszą dziś ich potomkowie, którzy wybierać muszą między powolną agonią, a ostrą ekonomiczną woltą, która gwarantuje jedynie krew, pot i łzy w nadchodzących latach. Przed potomkami Boccaccia łatwych decyzji dziś nie ma. Dobrze już było.

 

Ksawery Jankowski

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie