4 grudnia 2015

Czy Ty też kochasz konstytucję Kwaśniewskiego?

(Krystian Maj/FORUM )

W jednej ze scen z kultowego „Misia” Stanisława Barei brytyjski celnik tłumaczy przerażonej Irenie Ochódzkiej, że „paszport to tylko kawałek papieru”. Dla zobrazowania tej obrazoburczej w mniemaniu żyjącej w Polsce Ludowej turystki tezy ,drze na jej oczach ulotkę. Na twarzy bohaterki malują się szok i niedowierzanie. Scena ta jako żywo oddaje histerię oraz klangor jaki podniósł się w obronie konstytucji z 1997 r. Panie i Panowie: to tylko kawałek papieru!


To szokujące dla wielu demokratów stwierdzenie oddaje bowiem trudną do przyjęcia dla nich prawdę – prawa ustanawianie przez ludzi, mogą być przez nich zmieniane. Konstytucja nie stanowi żadnej świętości i podlega również tej zasadzie. Dokonywanie zmian w prawie, nie kłóci się z szacunkiem do niego. Ustawa zasadnicza nie może zgłaszać aspiracji do traktowania jej jak prawa naturalnego, którego źródłem jest Bóg. W takiej konfrontacji wszelkie ludzkie prawo musi uznawać swoją podrzędność. Powtórzmy raz jeszcze: konstytucja to też tylko kawałek papieru, która musi uwzględniać m. in. dobro narodu. Jeśli zaś prawo nie służy narodowi – jak zauważył poseł Kornel Morawiecki – powinno być zmienione.

Wesprzyj nas już teraz!

„Kocham Konstytucję”, „ręce precz od Konstytucji” te i podobne hasła wznoszone przez obrońców Ustawy Zasadniczej z 1997 r. pojawiły się w związku z zamieszaniem wokół obsady personalnej Trybunału Konstytucyjnego. Rzesza obrońców konstytucji rośnie z każdym dniem. Już niedługo wiece organizowane przez „oburzonych” będzie trzeba zgłaszać właściwym organom, gdyż będzie je dotyczyć ustawa o zgromadzeniach publicznych (sic!).

Amok udzielający się ochoczo wstępującym w szeregi obrońców konstytucji miewa zgubny wpływ na zdolność logicznego myślenia. Przekonała się o tym poseł Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej Ryszarda Petru. Dowodem tego niech będą jej słowa wypowiedzianej podczas sejmowej debaty: „Z większym szacunkiem do polskiej Konstytucji odnosił się Jaruzelski po 1989, niż w tej chwili prezydent Andrzej Duda odnosi się do obowiązujących aktów prawnych Rzeczypospolitej”.

Określanie mianem „polskiej” konstytucji z 1952 r. stanowi bez wątpienia bardzo poważne nadużycie semantyczne. Dużo prawdziwszym epitetem wydaje się być „stalinowska”, „sowiecka”. Wiedza o historycznym kontekście nadania tego dokumentu nie wykracza poza program nauczania gimnazjum… Co więcej, konstytucja ta uległa nowelizacji w 1976 roku, na jeszcze bardziej poddańczą względem ZSRR – o czym mówi zapis o „nierozerwalnej przyjaźni polsko-radzieckiej”! Doprawdy, człowiek szanujący taką konstytucję jest autorytetem posłów z Nowoczesnej? Trudno przecież, by Wojciech Jaruzelski nie szanował dokumentu, nadanego przez tych, którym ofiarnie służył przez całe życie.

Warto przypomnieć samozwańczym obrońcom konstytucji, że dokument ten wzbudzał wiele wątpliwości, o których najlepiej zaświadczają wynik referendum z 25 maja 1997 r. Przeciwko Konstytucji opowiedziało się blisko 47 proc. głosujących. Zawodowi piewcy uroków demokracji zdają się o tym zapominać, że nigdy powszechnej zgody wokół tego dokumentu nie było. Jej pokrętny charakter był wielokrotnie dostrzegany i krytykowany. Okoliczności w jakich powstawała odcisnęły na dokumencie swój wyraźny ślad. Wystarczy spojrzeć na konstytucyjne umocowanie głowy państwa. Twórcy Konstytucji (wielka koalicja SLD-UW-UP–PSL) antycypując, jak się okazało błędnie powtórną elekcję Wałęsy mocno przykroili kompetencję głowy państwa. W efekcie obdarzony silnym mandatem, gdyż wybierany w powszechnych wyborach prezydent został pozbawiony wielu narzędzi wywierania wpływu.

Najistotniejszym jest jednak fakt, że ta czy inna konstytucja pozostaje tylko wspominanym „kawałkiem papieru”. Będąc efektem uzgodnienia jest permanentnie „narażona” na zmiany. Tworzenie wokół niej nimbu „świętości” i „nienaruszalności” jest zjawiskiem świadczącym o poważnym deficycie racjonalności obrońców konstytucji, także z punktu widzenia demokratycznej praktyki. Wszystko to, bez wątpienia wskazuje na miałkość projektów opierających się na czymś zupełnie innym niż odwiecznych, niepodlegających negocjacjom wartościach.

Demokratyzm ze swoimi parareligijnymi aspiracjami ugina się pod ciężarem własnych sprzeczności. Oddawanie czci bożkowi ulepionemu z  kartek wyborczych nie może się skończyć dobrze.

 

Łukasz Karpiel

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie