1 lutego 2013

Wbrew pornograficznej propagandzie, ten „biznes” nie ma nic wspólnego z emancypacją i wolnością. Jak zaświadczają same kobiety zaangażowane w taką działalność, rzeczywistość wygląda przerażająco.

– Obrazy które bez końca odgrywamy na scenie nie mają absolutnie nic wspólnego z naszą osobistą seksualnością. Powiedziałabym że to, co jest pokazywane nie jest rewolucyjne tylko typowe i monotonne. To są kobiety w niekonfortowych pozycjach, które udają, że jest im dobrze. I co w tym takiego rewolucyjnego? Co jest w tym takiego wyzwalającego? tłumaczy była „aktorka” pornograficzna Sarah Katherine.

Wesprzyj nas już teraz!

Tymczasem wieloletnia „weteranka” tego przemysłu, a obecnie producent filmów pornograficznych Nina Hartley opisała swój „wybór” jako „świadomie wybrana… ścieżka do samopoznania i odkrywania seksualności w wielu jej formach”. Wychwalała pornografię jako opłacalny „wybór kariery” dla młodych kobiet bez wykształcenia i niewielką możliwością zrobienia kariery. Twórcy przemysłu pornograficznego używają tego argumentu aby usprawiedliwić swoją działalność, której daleko do wyzwalania kobiet wabionych i krzywdzonych w imię wolności słowa. Wystarczy przeczytać historie mężczyzn i kobiet, którzy wyrwali się z pornograficznego przemysłu.

Według rozpowszechnionego obrazu, odpowiedź na pytanie o powody, dla których kobiety trudnią się taką działalnością, brzmi „ponieważ uwielbiamy seks”. Buduje to wizerunek kobiety jako kogoś o nienasyconym apetycie seksualnym. To nieprawda niemal w każdym przypadku. Te kobiety są szkolonymi aktorkami, mówią to, co sprzyja sprzedaży „produktu”. Są szkolone przez „biznesmenów”, aby utrwalać kłamstwo, którym jest karmiona ich widownia. Pieniądz a nie seks są najczęstszym powodem dla którego kobiety wybierają takie zachowania. Mit podtrzymywany przez Ninę Hartley jest zupełnie fałszywy, niewiele spośród kobiet opuszcza tą „branżę” z czymkolwiek.

„Przemysł pornograficzny nie pozwala kobietom na zarobienie wystarczającej ilości pieniędzy aby stały się niezależne. (…) Biedne kobiety w lokalnej i globalnej skali są werbowane do przemysłu, który czerpi korzyści na ich zniewoleniu”- pisze w swojej książce „Not for Sale” Sherry Lee Short. Duża część zarobionych przez te kobiety środków idzie na opłaty dla „agentów” i ich osobiste utrzymanie (makijaż, fryzjer, garderoba, itd.) Duże kwoty są też wydawane na to, by przeżyć przy takim „stylu życia” – na narkotyki, alkohol, leki, itd. Kiedy „branża” kończy z jedną aktorką, jest ona zostawiona z niczym, za wyjątkiem wiedzy o tym, czym się zajmowała. Pornobiznes nie wyzwala lecz zniewala, w jego ofercie leży postępująca degradacja kobiet, które decydują się na taki „wybór”.

Istnieją dwa rodzaje aktorów porno: ci, którzy nienawidzą seksu i ci, którzy zostali seksualnie wykorzystani w dzieciństwie i po prostu odgrywają swoje przykre doświadczenia na filmie. „W branży nie poznałam nigdy kogoś, kto by nie został seksualnie wykorzystany albo przez wujka, albo przez ojca, albo przez chłopaka albo przez inną osobę. To rzecz wspólna. To miałam na myśli, kiedy wcześniej mówiłam, że tam jest wiele Traci Lords. Moja historia jest kompletnie typowa, taka jak w instrukcji czy profilu. To jest przerażające”twierdzi była „aktorka” Traci Lords. „Jesteśmy małymi dziewczynkami z urazami, żyjącymi na lekach antydepresyjnych, narkotykach i alkoholu”- mówi była „aktorka” Shelley Lubben.

Moja pierwsza scena została zarezerwowana i byłam przerażona. To była twarda scena… próbowałam się wycofać… ale aktor, którego po raz pierwszy spotkałam, powiedział mi, że nie mogę się wycofać ponieważ podpisałam kontrakt. Grożono mi, że jeśli nie odegram tej sceny, zostanę pozwana do sądu, za co będę musiała zapłacić mnóstwo pieniędzy. Więc skończyło się na wypiciu kilku porcji wódki, abym mogła przez to przejść – mówi była „gwiazda” Madelyn Hernandez. Większość z tych kobiet nie decyduje nawet o odgrywanych zachowaniach, czy ich warunkach. – Spotkałem wielu producentów, reżyserów i fotografów, którzy aby wypuścić na rynek produkt, jaki mieli na myśli, to przymuszali kobiety do robienia rzeczy, których sami by raczej nie zrobili – zeznawał w Los Angeles jeden z mężczyzn w 1985 roku. Przymus i manipulacja nie są formami wyzwolenia a są częścią pornobiznesu od czasu jego powstania.

Źródło: theporneffect.com

MR

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram