Czy „Piątka dla zwierząt” to pierwszy krok do wprowadzenia zakazu jedzenia mięsa?

„Nie wiem, czy ustawa znana pod nazwą Piątka dla zwierząt okaże się wstępem do próby wyeliminowania mięsa także z naszych, polskich jadłospisów, co przecież niewykluczone – tym bardziej że akcja przeciw jego smakoszom trwa już w najlepsze, a raczej w najgorsze”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Piotr Gabryel.
W wojnie z producentami i konsumentami mięsa można wyróżnić dwa główne źródła ataku. Pierwszym są „wyznawcy religii globalnego ocieplenia, wskazujący na produkcję mięsa jako na jeden z głównych czynników emisji CO2”. Drugim są „miłośnicy opacznie rozumianego dobra zwierząt, mający dziwaczną skłonność do ich humanizowania, wręcz nadawania im cech (a więc i praw?, praw bez obowiązków?) bez mała ludzkich”. Nie można więc mieć wątpliwości, że w tym wszystkim chodzi tak naprawdę o wyeliminowanie mięsa z ludzkiej diety.
Według Gabryela pierwszym krokiem do osiągnięcia tego celu jest „postulowane coraz częściej obłożenie jego produkcji specjalnym podatkiem”. Drugim „pomysłem” jest zlikwidowanie dopłat do produkcji mięsa i wpieranie wyłącznie produkcji roślinnej.
„Sygnałem, że sądne dni dla smakoszy pieczeni, schabowego, sznycla, rumsztyku i golonki naprawdę nadciągają, niech będzie wiadomość, że z ogłoszonej w połowie roku strategii Komisji Europejskiej, zatytułowanej Od farmy do stołu, podobno dosłownie w ostatniej chwili usunięto zapis o potrzebie zaprzestania wspierania produkcji i konsumpcji mięsa. Zapis na razie dość ogólny, czyli jeszcze bez najpierw sugerowanych, a krótko potem – unijnym zwyczajem – niemal siłą narzucanych rozwiązań, podkreśla Piotr Gabryel.
Na koniec publicysta stwierdza, że biorąc pod uwagę „determinację ekoszaleńców” już niedługo będziemy na froncie „wojny totalnej wypowiedzianej wszystkim, którzy mięso produkują, i którzy je – z apetytem! – zjadają”.
„A że głód jest złym doradcą, nie warto czekać na wydaną nam – mięsożercom – walkę o pustym żołądku; pora szybko wrzucić coś na ruszt”, podsumowuje Piotr Gabryel.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK