Czym jest adopcja? Według słownika języka polskiego, to akt prawny polegający na uznaniu cudzego dziecka za własne lub przyjęcie obcego prawa za obowiązujące prawo krajowe. W każdym z tych wypadków podmiotem adopcji jest osoba ludzka. Wiem, że w środowiskach obrońców życia, zwłaszcza powiązanych z Kościołem znana jest akcja adopcji dziecka poczętego, polegająca na modlitwie w intencji nienarodzonego zagrożonego aborcją. Tu również mowa człowieku. To jednak nie wszystko…
Od dłuższego czasu jednak słowo to zauważam wiązane z opieką nad zwierzętami. Niedawno dowiedziałam się, iż można adoptować psa, lub kota. Abstrahując od w oczywisty sposób nagannego zjawiska pozostawiania zwierząt przez znudzonych nimi „opiekunów”, trudno się jednak zgodzić na takie zastosowanie tego słowa.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie tak dawno, w telewizji widziałam reklamę, w której opiekująca się dziećmi matka, była wprost zestawiona z kobietą troszczącą się o swe szczeniaki. Dla twórców reklamy to też były „maleństwa”. Zatem nie ma się czemu dziwić, że porzucone „maleństwa” można adoptować. Moim zdaniem zwierzęta padają ofiarą współczesnej filozofii domagania się coraz to nowych bodźców. Monotonna, codzienna opieka, wyprowadzanie bez względu na pogodę szybko nudzi współczesnego człowieka. Czy mogę się dziwić, że ludzie zostawiają swego pupila w lesie, gdy przeszkadza w realizacji wakacyjnych planów, jeśli rodzice potrafili scedować opiekę na swym dzieckiem obcym ludziom na lotnisku i pomknąć na wakacje?
Weronika Janczyk-Skąpska
Komentarz czytelnika, przysłany na skrzynkę [email protected]