30 listopada 2018

Czy klimatyczny szczyt COP24 w Katowicach spełni nadzieje finansjery?

Gwałtowne protesty „żółtych kamizelek” we Francji, walka z dieslami, rosnące ceny prądu, mięsa i przetworów mlecznych ściśle wiążą się z celami porozumienia klimatycznego z Paryża i podjętymi już wcześniej próbami przestawienia gospodarki światowej na nowe tory, zgodnie z zasadami „zrównoważonego rozwoju”. Szczyt klimatyczny COP24 w Katowicach, który rozpocznie się 2 grudnia, ma umożliwić przyspieszenie tego procesu.

 

Francuski podatek węglowy – Climat Énergie – który jest kolejną dodatkową taksą pobieraną od produktów ropopochodnych, winduje ceny benzyny i innych paliw do najwyższego poziomu w Europie. O przyjętej – zgodnie z zaleceniami Banku Światowego – już w 2013 roku, za zamkniętymi drzwiami, daninie ekologicznej wielu Francuzów nie miało pojęcia. Ba, popierali ekorozwój i walkę z rzekomym ociepleniem. Podatek ten co roku będzie rosnąć. Przykładowo w 2019 r. tona CO2 ma kosztować we Francji 55 euro, co przełoży się na dodatkowe 10 eurocentów więcej za litr benzyny lub oleju napędowego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podatek ustalono, gdy ropa na świecie była tania. Kiedy zaś ludzie zaczęli odczuwać jego skutki na własnej skórze – wzrosła cena wszystkich paliw, w tym oleju opałowego – wyszli na ulice.

Na paryskiej konferencji klimatycznej w grudniu 2015 roku 195 państw przyjęło pierwsze w historii powszechne, prawnie wiążące międzynarodowe porozumienie w dziedzinie klimatu. Ma ono przyspieszyć proces transformacji ekonomicznej, zgodnie z założeniami „zrównoważonego rozwoju” – w kierunku gospodarki zeroemisyjnej (nierealny cel całkowitego odejścia od paliw kopalnych, w pierwszej kolejności od węgla).

 

Takie przestawianie gospodarki na tzw. kapitalizm inkluzywny daje nieograniczone wręcz możliwości spekulacyjne funduszom inwestycyjnym.

 

Globalne opodatkowanie zasobów

„Kapitalizm inkluzywny” zakłada nie tylko uwzględnianie czynnika środowiskowego i społecznego w decyzjach ekonomicznych, ale przede wszystkim przewiduje międzynarodowe opodatkowanie wszystkich dostępnych zasobów (ziemi, wody i atmosfery, a kiedyś także kosmosu), które dotychczas pozostawały do dyspozycji państw i nie były przedmiotem spekulacji giełdowej.

 

Tak jak handluje się emisjami na dwutlenek węgla, tak w planie jest spekulacja giełdowa dostępnymi zasobami wody, ziemi itp. Urynkowieniu ma być poddane absolutnie wszystko to, co jeszcze nie stało się przedmiotem obrotu handlowego. Będą z góry ustanowione limity dla państw, jeśli chodzi o korzystanie przez nie z dostępnych zasobów (widzimy to na przykładzie Puszczy Białowieskiej). Chcąc się rozwijać, będą musiały słono płacić, wykupując pozwolenia na eksploatację zasobów i emisję CO2, co możemy obserwować na przykładzie handlu ETS-sami.

 

Trwa wycena zasobów państw, wdrażane są specjalne wskaźniki i szacuje się cenę konkretnych dóbr. Od dawna obserwujemy ten trend w przypadku wyceny spółek giełdowych. O ile dawniej ponad 80 procent ich majątku stanowiły wartości materialne, o tyle obecnie jest na odwrót. Liczą się zasoby niematerialne. Firmy są zobowiązane do postępowania zgodnie z nową „etyką” (standardy CSR-społecznej odpowiedzialności biznesu). Powinny (docelowo ma to być przymus) inwestować w wytyczone przez gremia oenzetowskie sektory elektromobilności, dekarbonizację, biotechnologię i agrobiznes (GMOII, żywność organiczna itp.), digitalizację i automatyzację (smart cities itp.), w gospodarkę o obiegu zamkniętym (recykling), wodociągi itp.

 

Pożądaną formą realizacji tych inwestycji są partnerstwa publiczno-prywatne, czyli finansowanie częściowo ze źródeł prywatnych i w dużej mierze z pieniędzy podatników (infrastruktura powstała w wyniku współpracy potem jest zarządzana przez podmiot prywatny do czasu aż odnotuje pożądane zyski).

 

„Walka z ociepleniem”

Porozumienie klimatyczne, które zawarto w 2015 r. ma przyspieszyć proces przestawiania gospodarki światowej na te nowe tory, uwzględniając cele „zrównoważonego rozwoju”. Porozumienie paryskie, Agenda 2030, a nawet Porozumienie z Addis Abeby (pomoc rozwojowa) są silnie powiązane.

 

W umowie określono ogólnoświatowy plan działania, który ma nas uchronić przed groźbą daleko posuniętej „zmiany klimatu”, wskutek ograniczenia „globalnego ocieplenia” do wartości znacznie poniżej 2 stopni C.

 

Październikowy raport skompromitowanego już wcześniej Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) – na którym fizyk prof. Lindzen nie pozostawił suchej nitki – ma stanowić „podstawę naukową”, przynaglającą polityków do przyjęcia znacznie większych zobowiązań niż pierwotnie planowano podczas szczytu klimatycznego w Katowicach.

 

Prof. Richard Lindzen, fizyk atmosfery i meteorolog MIT, znany z prac o dynamice atmosfery i falach atmosferycznych, członek National Academy of Sciences stwierdził, że alarmistyczny raport jest „nonsensem” i głównym jego celem jest obalenie cywilizacji przemysłowej.

 

Raport przewiduje m.in. zagładę Ziemi, jeśli świat nie przestanie definitywnie korzystać z węgla do 2050 roku. Ma służyć m.in. do wzmocnienia argumentacji kancelarii prawnych, specjalizujących się w tzw. sprawiedliwości klimatycznej i pozywających rządy za opieszałość w walce z rzekomym ociepleniem klimatu.

 

Lindzen, który współpracował z Harvard University, Massachusetts Institute of Technology, z uniwersytetem w Chicago i sam był współautorem raportu IPCC z 2001 roku twierdzi, że alarmistyczny ton obecnego opracowania jest „skandaliczny”. Zawarte w nim twierdzenia są „fałszywe”. Rozsiewana zaś przez media „propaganda nt. ocieplenia służy podtrzymaniu bańki spekulacyjnej na energię odnawialną”. – To, co pozostawimy naszym wnukom, to… krajobraz zdegradowany przez rdzewiejące farmy wiatrowe i rozkładające się panele słoneczne – ostrzegał podczas wykładu dla Global Warming Foundation.

 

Profesor przypomina, że klimat jest chaotycznym systemem, którego działanie, nawet po dziesiątkach lat intensywnych badań i wydaniu miliardów dolarów na ten cel, naukowcy dopiero zaczynają trochę rozumieć.

 

W przypadku „teorii globalnego ocieplenia” orzeka i decyduje się na podstawie niewiarygodnych dowodów, przypisując winę tylko jednemu z wielu elementów składowych klimatu – dwutlenkowi węgla – próbując przekonać nas, że ten śladowy gaz jest jakimś głównym składnikiem, którym można manipulować.

 

Do późnych lat 80., nawet naukowcy zajmujący się klimatem nie podpisali się pod tą teorią. To politycy uczynili ją główną kwestią globalną – sugerował.

 

W najnowszym raporcie IPCC zaapelowano do rządzących państwami, by przeznaczali aż 2,4 biliona dolarów rocznie od chwili obecnej do 2035 roku na przeciwdziałanie potencjalnym katastrofalnym skutkom „zmian klimatu”. Koszty transformacji miałyby być „uspołecznione” czyli przerzucone na obywateli.

 

Porozumienie paryskie – szczególną rolę w doprowadzeniu do jego podpisania odegrała Bruksela – UE formalnie ratyfikowała 5 października, co umożliwiło jego wejście w życie 4 listopada 2016 r.

 

Porozumienie paryskie i rola COP24

Umowa „dąży do intensyfikacji globalnej odpowiedzi na zagrożenie związane ze zmianami klimatu, w kontekście zrównoważonego rozwoju i wysiłków na rzecz likwidacji ubóstwa, między innymi poprzez: ograniczenie wzrostu średniej temperatury globalnej do poziomu znacznie niższego niż 2 stopnie C powyżej poziomu przedindustrialnego (…), zwiększenie zdolności do adaptacji do negatywnych skutków zmian klimatu (…) oraz zapewnienie spójności przepływów finansowych ze ścieżką prowadzącą do niskiego poziomu emisji gazów cieplarnianych i rozwoju odpornego na zmiany klimatu”.

 

Wszystkie kraje mają realizować te cele, tyle, że państwom rozwijającym się zezwolono na razie na pewną elastyczność. Jednak co pięć lat zobowiązania miałyby być coraz ambitniejsze, by jak najszybciej doprowadzić do dekarbonizacji gospodarki światowej.

 

Rozmowy klimatyczne COP24 będą najważniejszym momentem w międzynarodowych negocjacjach dotyczących „zmian klimatycznych” od czasu zawarcia porozumienia paryskiego.

 

W Katowicach – po wielu wcześniejszych niepowodzeniach związanych z pozyskaniem środków na Zielony Fundusz Klimatyczny – mają być przyjęte wytyczne dotyczące sposobu wdrożenia globalnego porozumienia.

 

Mają być też wysłane wyraźne sygnały, że narody wzmocnią swoje zobowiązania klimatyczne do 2020 roku, czyli że zdecydują się na przyspieszenie procesu odejścia od węgla. Kraje rozwijające się mają mieć zapewnione odpowiednie sumy w celu przeciwdziałania „zmianom klimatycznym”.

Czego będzie dotyczyć dokument końcowy? Między innymi ogólnoświatowej inwentaryzacji emisji CO2, zasad ich księgowania, określenia reguł sprawozdawczości finansowej, w jaki sposób Fundusz Adaptacyjny może obsługiwać porozumienie paryskie, wspólny cel finansowy na 2025 r. itp. Kwestie te są istotne, ponieważ wiążą się konkretnymi zobowiązaniami finansowymi państw, czyli nas podatników i ograniczeniami rozwoju przemysłowego (wzrosną koszty działalności gospodarczej).

Oenzetowskie agendy podkreślają, że – mimo rozbieżności wśród krajów – jasne wytyczne dotyczące ograniczenia „globalnego ocieplenia” wraz z większą presją ze strony „społeczeństwa obywatelskiego” mogą doprowadzić do przełomu w działaniach na rzecz klimatu. To obywatele mieliby przynaglić rządy do akcji, stąd m.in. marsze poparcia i procesy klimatyczne, czyli pozywanie państw za brak wystarczającej aktywności, by przeciwdziałać domniemanemu ocieplaniu się klimatu na świecie.

 

Trzy miesiące temu przewodnicząca ubiegłorocznej konferencji COP23 w Bonn – premier Fidżi Josaia Voreque Bainimarama narzekała, że negocjatorzy nie są jeszcze gotowi na przyjęcie „mapy drogowej” dla umowy. Mimo to spieszą się i koniecznie chcą dojść do „konsensusu”.

 

W Bonn się nie udało, więc teraz na grudniowym, katowickim szczycie klimatycznym ciążyć będzie zadanie uzgodnienia działań na rzecz praktycznego wdrożenia umowy.

 

Komisarz ds. energii i klimatu UE Miguel Arias Cañete potwierdził, że najważniejszym celem jest m.in. „jasna metodologia pomiaru emisji”. Bez niej „niemożliwa będzie inwentaryzacja globalnej obserwacji poziomu emisji CO2”, która ma się rozpocząć w 2023 r. Ważne jest ustalenie wkładów finansowych do Zielonego Funduszu Klimatycznego, do którego co roku po 2020 ma wpływać 100 mld euro. – Potrzebujemy bardzo jasnych zasad, wspólnego zestawu reguł dla wszystkich państw, elastycznych wobec krajów rozwijających się i uwzględniających wzrost potencjału krajów rozwiniętych. To ma być głównym rezultatem szczytu w Katowicach, ponieważ w przeciwnym wypadku nie będziemy zdolni do osiągnięcia celów, które ustanowiliśmy w Paryżu – deklarował niedawno.

 

Jego zdaniem, osiągnięciem obecnego COP będzie uzgodnienie regulaminu egzekwowania porozumienia paryskiego, a minister Michał Kurtyka, który pełni rolę gospodarza szczytu, jest bardzo dobrym negocjatorem. Komisarz zwrócił uwagę, że Polska przejdzie na odnawialne źródła energii, zwiększy efektywność energetyczną, ale to zajmie trochę czasu. Dlatego tworzone są instrumenty, by ułatwić ten proces. Podkreślił, że jeśli chodzi o politykę klimatyczną, Polska „ma bardzo dobre relacje” z UE.

 

Eurokrata zwrócił uwagę, że wielki problem stanowią USA, które zapowiadają wycofanie się z porozumienia, ponieważ „rząd federalny nie wierzy w zmiany klimatu” i „nie wspiera czystej energii”. Są jednak stany, miasta, wielkie spółki, inwestujące w technologie i spełniające wszystkie cele, do realizacji których zobowiązał się rząd federalny za prezydenta Obamy. Tam na rzecz polityki klimatycznej angażuje się wielu gubernatorów, burmistrzów, „społeczeństwo obywatelskie”. Dodał, że Chiny nadal są jednym z największych graczy w międzynarodowych negocjacjach klimatycznych. Jako kraj rozwijający się będą np. korzystały z wpłat Polski, która niedawno została włączona przez OECD do krajów rozwiniętych.

 

Rewolucja finansowa

Podczas konferencji w San Francisco we wrześniu obecnego roku, z udziałem głównych inwestorów klimatycznych i liderów ONZ, były wiceprezydent Al Gore podkreślił, że „jesteśmy w samym środku rewolucji zrównoważonego rozwoju, która daje największe możliwości inwestycyjne w całej historii świata”. Trzeba tylko przynaglić polityków do współpracy.

 

Rotschildowie już od dawna koncentrują się na „odpowiedzialnych i zrównoważonych finansach”, integrujących wyzwania środowiskowe i społeczne, kierując strumienie finansowe na projekty zgodne ze zrównoważonym rozwojem. Oferują instrumenty w zakresie zadłużania infrastrukturalnego w sektorach transportu, energetyki (w tym energii odnawialnej), infrastruktury społecznej i telekomunikacji. Inwestują w agrobiznes. Wspierają „edukację w dziedzinach nauki o życiu” i angażują się w inicjatywy w Afryce.

 

W Krakowie na spotkaniu PRE-COP24 zarówno minister środowiska Henryk Kowalczyk, jak i jego zastępca, prezydent COP24, wiceminister Kurtyka, który wcześniej pracował w ministerstwie energetyki i przygotował rządowy plan elektromobilności, wzywali uczestników do przyspieszenia działań na poziomie regionalnym i lokalnym w zakresie ograniczenia emisji dwutlenku węgla, i by „popchnęli proces wdrażania umowy do końca”. Minister Kowalczyk jako uzasadnienie przywołał alarmistyczny raport IPCC.

 

 Kurtyka zaznaczył, że „zmiany klimatu nie wolno traktować jako kwestii regionalnej, czy krajowej”, ale jako „kwestię globalną”, przez co „nie ma miejsca na dowolność polityk lokalnych”.

 

W wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” autor programu elektromobilności, zakładającego, że do 2025 roku ma jeździć po polskich drogach milion „elektryków”, mówił: – Rewolucja czystego transportu może doprowadzić do nowej jakości życia. Nie tylko w najbogatszych społeczeństwach, ale też w krajach o szybkiej urbanizacji.

 

Pakiet implementujący porozumienie paryskie, czyli szereg szczegółowych przepisów, ustala „grupa wyspecjalizowanych ekspertów”. Rola polityków ograniczy się do akceptacji zaproponowanego dokumentu podczas szczytu, który rozpocznie się 2 grudnia w Katowicach.

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie