4 kwietnia 2017

Czy aby na pewno znamy naukę Kościoła o małżeństwie?

(fot. ANSA/ANGELO CARCONI FORUM)

Seksualność, zmysłowość, erotyka, przyjemność małżonków – w Kościele mówi się na ten temat coraz więcej. Katolik niemal każdego dnia bombardowany jest wielką ilością tekstów o tej tematyce, nawet jeśli odwiedza wyłącznie katolickie portale internetowe. Czy tak rzeczywiście powinno być? Jak to się stało, że nagle zapomnieliśmy o ascezie i skromności?

 

Od początku swojej historii Kościół nauczał życia ascetycznego i praktykował je. W rzeczywistości jest to jedna z cech, która odróżnia go od świata i która w istocie potwierdza samą autentyczność jego wiary. Albowiem w jaki sposób mógłby on trwać i nawrócić takie mnóstwo na życie w czystości i umartwieniu, które jest tak niezgodne z upadłą naturą, gdyby wiara, jakiej naucza, była nieprawdziwa?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Do XX wieku duch ascetyzmu w Kościele dominował: do czasu aż zaczął on być osłabiany przez przeciwnego ducha – ducha świata, a mianowicie upadłą naturę. Ten drugi duch w ciągu stuleci zwiększył zasięg i nabrał mocy, a teraz przenikał do umysłów i dusz samych duchownych. Wahająca się wiara, marna formacja doktrynalna, słabość moralna, brak odwagi, powierzchowność i sentymentalizm ze strony hierarchii – to wszystko z pewnością odegrało rolę w ich konsekwentnych próbach pogodzenia tego ducha z wiarą katolicką. Moment jego oficjalnego wejścia do Kościoła zaznaczał Sobór Watykański II.

 

Jeśli chodzi o seksualność, duch ten jest widoczny w nowym akcentowaniu nieokreślonej „miłości” w samym centrum etyki małżeńskiej.

 

To akcentowanie jest najpierw widoczne w ostatnim Magisterium w dokumencie soborowym Gaudium et spes (§ 48), a później zostało skodyfikowane przez prawo kanoniczne (CIC, 1983) w odwróceniu porządku celów małżeństwa. Na nauczanie Magisterium na temat seksualności później zwłaszcza wpływ miło i przyczyniło się do jego rozwoju oficjalne rozporządzenie dotyczące przyjmowania Komunii Świętej i „teologia ciała”.

 

Zastanówmy się więc, jak wygląda dziś:

 

1) nowa koncepcja miłości w Gaudium et spes, a następnie w prawie kanonicznym;

2) relacja pomiędzy grzechem śmiertelnym a przyjmowaniem Komunii Świętej;

3) tak zwana „teologia ciała”

 

1. „Miłość”

 

A. Gaudium et Spes

 

W trakcie Soboru Watykańskiego II było dążenie do umieszczenia dwóch celów małżeństwa (prokreacji i miłości małżeńskiej – por. niżej) na tym samym poziomie, przeciwnie do stałego nauczania Tradycji, którego kulminacją była deklaracja komisji kardynałów, jaką powołał Pastor Angelicus i jego własna wyraźna deklaracja tylko dziesięciolecie przed Soborem. Mistrz generalny dominikanów, kard. Browne, powstał ze słowami „Caveatis! Caveatis!” i ostrzegł zgromadzenie, że przyjęcie tej definicji byłoby pójściem wbrew całej Tradycji Kościoła i wypaczeniem całego sensu małżeństwa, ale jego słowa spotkały się z rozbawieniem ojców soborowych.

 

Po zagorzałej debacie, zgodzono się na niejasne stwierdzenie kompromisowe, mianowicie takie: „Z samej zaś natury swojej instytucja małżeńska oraz miłość małżeńska nastawione są na rodzenie i wychowanie potomstwa” (GS, 48). W świetle tradycyjnej etyki małżeńskiej to stwierdzenie jest ortodoksyjne, gdyż utrzymuje, że zarówno instytucja małżeńska, jak i miłość małżeńska są skierowane na prokreację i wychowanie dzieci. Jest ono natomiast otwarte na heterodoksję, gdyż tworzy bliską więź pomiędzy małżeństwem a miłością, które to powiązanie w rzeczywistości może wspierać doktrynę, że małżeństwo to miłość (jak w opisie małżeństwa jako „głębokiej wspólnoty życia i miłości małżeńskiej” na początku tego samego fragmentu GS) albo doktrynę, że małżeństwo ma miłość za swój główny cel (jak już jest widoczne to w Humanae Vitae i jak daje się do zrozumienia w nowym kodeksie, co zobaczymy poniżej).

 

B. Prawo kanoniczne

 

W Kodeksie prawa kanonicznego z r. 1917 (kan. 1013) czytamy: „Podstawowym celem małżeństwa jest prokreacja i wychowanie potomstwa; drugorzędnym celem jest wzajemna pomoc i remedium na pożądliwość”. W Kodeksie z roku 1983 (kan. 1055) czytamy natomiast: „Małżeńskie przymierze (…) [jest] wspólnotą (…) skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa”.

 

Późniejszy kanon różni się od wcześniejszego tym, że:

 

i) cel, który według wcześniejszej nauki był celem podstawowym (prokreacja i wychowanie dzieci), jest umieszczony po tym, który według poprzedniej nauki był celem drugorzędnym (dobro małżonków);

ii) dobro małżonków nie jest już w ogóle zdefiniowane: czy to jako „miłość”, czy jako coś innego;

iii) dobro małżonków nie jest określone jako „podstawowe” ani dobro dzieci nie jest określone jako „drugorzędne”, chociaż odwrócenie ich porządku to sugeruje;

iv) remedium na pożądliwość nie jest już wspominane;

v) słowo „cel” także nie jest już stosowane.

 

Zajmiemy się teraz krótko – w ich relacji do nowego kanonu:

 

a) „dobrem małżonków”,

b) „remedium na pożądliwość”,

c) pojęciem celowości.

 

a) Dobro małżonków

 

Zauważamy, że określenie „dobro małżonków”, które oznacza miłość, zaczyna być z braku definicji rozumiane jako miłość uczuciowa, a w szczególności jako miłość seksualna. Powodem tego jest to, że miłość uczuciowa jest najoczywistszym sensem „miłości”, a w kontekście małżeńskim najoczywistszym typem miłości uczuciowej jest miłość natury seksualnej.

 

To, że zamiarem autora kanonu było dobro małżonków w rozumieniu seksualnym, potwierdza umieszczenie „dobra małżonków” przed „zrodzeniem i wychowaniem potomstwa”, tym samym sugerując, że miłość, do której nawiązuje, jest w istocie miłością seksualną: jako środek do celu prokreacyjnego.

 

Jednym słowem kanon, zapowiedziany w Gaudium et spes, posiada tak erotyzującą tendencję, że „życie seksualne (…) nabiera w umyśle i sumieniu przeciętnego czytelnika wrażenia i wartości celu samego w sobie”. Ta tendencja miała się nasilić w późniejszym Magisterium.

 

Według natomiast tradycyjnej doktryny dobro małżonków (miłość małżeńska) jest rozumiane przede wszystkim jako „wzajemna pomoc” i tylko w drugiej kolejności jako „remedium na pożądliwość”. Ponieważ wzajemna pomoc jest określona jako „prokreacja i wychowanie potomstwa”, musi wyraźnie nade wszystko polegać na ich współpracy dla podstawowego celu ich małżeństwa: to znaczy prokreacji, a w szczególności wychowania ich potomstwa. Fakt, że „remedium na pożądliwość” wymienia się po „wzajemnej pomocy”, oznacza, że rola, jaką seksualność odgrywa w małżeństwie, jest podrzędna.

 

b) Remedium na pożądliwość

 

Kościół uczy, że seksualność jest nieuporządkowana w konsekwencji grzechu pierworodnego. Grzech ten był przyczyną, oprócz innych, pożądliwości ciała, która jest nieładem, brakiem panowania i dążeniem zmysłów i uczuć do ich własnego zaspokojenia niezależnie od rozumu. Małżeństwo zapewnia „remedium na pożądliwość” ofiarując odpowiedni i uczciwy kontekst dla korzystania z tej zdolności. W tradycyjnym nauczaniu Kościoła ten aspekt małżeństwa jest określany albo jako trzecia celowość małżeństwa, albo – tak jak tutaj – jako część drugiej celowości.

Zatajając ten aspekt małżeństwa innowatorzy zdają się traktować seksualność jako czysto naturalne zjawisko i coś ze swej istoty dobrego, abstrahując od doktryny o grzechu pierworodnym i od negatywnego światła, jakie rzuca on na tę zdolność.

   

c) Celowość

 

Zauważyliśmy, że słowo finis (cel albo celowość) jest nieobecne w nowej definicji (jak już to było w Gaudium et spes). Koresponduje to z awersją do myślenia scholastycznego i terminologią, jaka charakteryzuje Sobór Watykański II oraz ostatnie Magisterium jako całość. Skutkiem tego jest brak precyzji i jasności w ogóle, a w tym kanonie w szczególności. Cel czy celowość danej rzeczy określa jej naturę. Kościół zawsze uczył, że (podstawowym) celem małżeństwa jest prokreacja. To określa jego naturę: Bóg ustanowił małżeństwo dla potomstwa.

 

Co oznacza stwierdzenie, że małżeństwo jest „skierowane ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa”? Czy oba te elementy są na tym samym poziomie, jak innowatorzy pragnęli ogłosić na Soborze? Ale jeśli tak, to jak natura jednej rzeczy może być określana przez dwa odmienne cele? Czy też pierwszy element jest głównym, gdyż jest wspomniany jako pierwszy? Ale jeśli tak, to co oznaczałoby stwierdzenie, że głównym celem małżeństwa jest „dobro małżonków” albo miłość seksualna, jak sugeruje kanon (por. wyżej)? Czy seksualność nie jest sama w sobie skierowana na prokreację, jak żołądek na trawienie, a oko na widzenie? I czy nie wiąże się to z tym, że celem małżeństwa jest w końcu prokreacja? A w tym przypadku – dlaczego nie umieścić prokreacji na pierwszym miejscu?

 

*

 

W tym podrozdziale zwróciliśmy uwagę na przyciemnienie tradycyjnego nauczania oraz to, w jaki sposób „miłość”, a w szczególności miłość seksualną, wyeksponowano kosztem pożądliwości, celowości i prokreacji. Jednym słowem, zauważyliśmy, w jaki sposób subiektywizm zdobył przewagę nad obiektywną rzeczywistością, a „pozytywne” elementy nad elementami „negatywnymi”.

 

*

                                         

Nim przejdziemy do następnego podrozdziału, niech nam będzie wolno krótko pokazać, w jaki sposób późniejsze Magisterium potwierdziło znaczenie przyznane tutaj miłości seksualnej. Nowa koncepcja małżeństwa skodyfikowana w prawie kanonicznym (CIC 1983) była przytaczana w różnych encyklikach papieskich, takich jak Familiaris consortio i Katechizmie Kościoła Katolickiego (§ 1601)

 

W Katechizmie tym znajdujemy także doktrynę, że „płciowość jest podporządkowana miłości małżeńskiej mężczyzny i kobiety” (2360). Tutaj miłość małżeńska jest rozumiana jako miłość seksualna i nie ma nawet już wzmianki o prokreacji.

 

Inną nową doktrynę na temat seksualności odnaleźć można w Katechizmie w paragrafie 2332: „Płciowość wywiera wpływ na wszystkie sfery osoby ludzkiej w jedności jej ciała i duszy. Dotyczy ona szczególnie uczuciowości, zdolności do miłości oraz prokreacji i – w sposób ogólniejszy – umiejętności nawiązywania więzów komunii z drugim człowiekiem.

 

Ale, co to oznacza, że „płciowość wywiera wpływ na wszystkie aspekty osoby ludzkiej”? W jaki sposób może ona wpłynąć na czysto duchowy aspekt osoby, zaangażowanej na przykład w swoją relację z Bogiem? I w jaki sposób dotyczy to „umiejętności nawiązywania więzów komunii z drugim człowiekiem”? Więzy komunii mogą być tworzone lub wzmacniane: albo racjonalnie, jak wówczas, gdy udzielam komuś jałmużny, albo emocjonalnie, jak wtedy, gdy wyrażam swoje uczucie dla kogoś. Jednak seksualność z pewnością nie dotyczy pierwszego przypadku ani siłą rzeczy nie dotyczy również tego ostatniego. Ten ostatni przypadek obejmuje miłość zmysłową, ale miłość seksualna nie jest jedyną formą miłości zmysłowej, jaka istnieje. Istnieje również miłość rodzinna, na przykład wówczas, gdy matka bierze dziecko w objęcia.

 

Tutaj ponownie seksualności przyznaje się znaczenie, tym razem poprzez jej upowszechnianie, bardziej w zgodzie z psychologią freudowską niż jakąkolwiek zdrową – nie mówiąc już o katolickiej – antropologią.

 

Nie sposób zaprzeczyć, że od czasu ogłoszenia Gaudium et spes widzimy przenikającego do Kościoła i nasilającego się ducha erotyczności w nauce o etyce małżeńskiej.

 

( Powyższy tekst stanowi fragment szerszego artykułu poświęconego nauce Kościoła o małżeństwie. Dalszy ciąg opublikujemy na naszych łamach już wkrótce).

 

Don Pietro Leone

Źródło: Rorate Caeli

tłum. Jan J. Franczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie