22 października 2012

Czego się boi Donald Tusk?

(Fot. T. Jodłowski/FotoRzepa/Forum)

Rasowy polityk, jak wiadomo, Boga się nie boi. Nie boi się też księdza i przed nim nie klęka. Nie obawia się również wyrzutów sumienia. Jedyne, co go trapi, to utrata stołka. Co będzie robił, gdy jego kadencja się skończy?

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Takie dylematy zapewne ma większość polityków. I zdaje się mieć ostatnio premier Tusk, który chyba najbardziej zajadle broni tzw. kompromisu aborcyjnego, pozwalającego na zabijanie nienarodzonych dzieci w trzech wymienionych w ustawie przypadkach. Broni tym samym, na przykład, usuwania z tego świata dzieci z syndromem Downa. Dzieci, których życiu (ani życiu ich matek) nic bezpośrednio nie zagraża. Premier zapewne wie, że wiecznie nim nie będzie, a ma oczywiście ambicje na dalszą karierę polityczną. Czy przez głowę nie przelatują mu przypadkiem myśli: co to będzie, kiedy w „moim” sejmie prawo aborcyjne zostanie zmienione na… niepoprawne politycznie?

 

I pewnie sobie odpowiada: „wszyscy” się o tym dowiedzą w Unii Europejskiej, gdzie lobby aborcyjne ma już świetną pozycję i dostęp do potężnych funduszy z kasy europejskich podatników. Co więcej, dowiedzą się o tym „wszyscy” na całym świecie. Napisze o tym na pewno „The Economist”, „New York Times” i „Washington Post”. Jak będę wyglądał jako kandydat do jakiegoś europejskiego stołka?

 

Podobne myśli muszą trapić innych polityków, z których ust wychodzą jakieś tłumaczenia na temat wojny światopoglądowej, zmuszania do heroizmu, czy humanitarnego prawa. Czy ktoś naprawdę wierzy w te nietrzymające się kupy tłumaczenia?

 

Zgoda na zabicie niewinnego dziecka ma być humanitarna? O jaką nową wojnę chodzi, skoro lobby aborcyjne nie robi nic innego, jak knuje nad całkowitych rozbrojeniem każdego prawa chroniącego w najmniejszym stopniu dzieci nienarodzone?

 

Czy nie przypłynął do Polski statek aborcyjny, czy w sejmie nie odbyło się publiczne wysłuchanie, zorganizowane przez środowiska aborcyjne? Czyż nie dokonuje się u nas rozszerzania interpretacji prawa aborcyjnego nie tylko do przypadków dzieci nienarodzonych w stanie letalnym, ale i tych z niezagrażającym życiu syndromem Downa? Czy nie zabija się dzieci poczętych przez nastolatki na podstawie zapisu o wyjątku dotyczącym czynu zabronionego, stworzonego przecież ponoć dla przypadków gwałtu (tzw. sprawa Agaty)?

 

Żeby o tym wszystkim wiedzieć, nie trzeba specjalnie interesować się tematyką obrony życia, te wydarzenia rozgrywały się przecież na oczach nas wszystkich, w obecności mediów. A jednak politycy – kompromisowcy moralni zdają się być w tym względzie niepoinformowani.

 

Jak można być ślepym, to wie tylko polityk, omamiony połyskującym srebrno-złotym euro. Na szczęście i z tego można się czasem wyleczyć.

 

Natalia Dueholm

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie