Tracące zdobyte na Bliskim Wschodzie tereny Państwo Islamskie szuka obszarów, gdzie mogłoby przenieść się nowe „serce kalifatu” . Wiele wskazuje na to, że dżihadyści stosunkowo szybko znaleźli sobie takie miejsce. I – co może zaskakiwać – w odległości kilku tysięcy kilometrów od syryjskich i irackich miast, gdzie do niedawna siali postrach nie tylko wśród miejscowej ludności.
Chodzi o miasteczko Rani, znane z dużego obozu dla uchodźców w nigeryjskiej prowincji Borno, leżącego niedaleko jeziora Czad. Miejscowi już od pewnego czasu informują o „pojawiających się bojownikach posługujących się nieznanymi dla nich językami”. W rejonie, który słynie z niedostępności, nie gasną walki między oddziałami rządowymi, a coraz lepiej uzbrojonymi grupami dżihadystów.
Wesprzyj nas już teraz!
Dziś ataki dżihadystow na składy z amunicją i magazyny z bronią przypominają działania ISIS na początku jego funkcjonowania w Syrii i Iraku. W ciągu kilku ostatnich tygodni, praktycznie bez żadnego oporu ze strony oddziałów rządowych, dżihadyści zaopatrzyli się w kilkanaście pojazdów opancerzonych, zarówno produkcji rosyjskiej (i radzieckiej), jak i amerykańskiej.
Od kilku lat na tych obszarach działa tzw. Wilajet Zachodnioafrykański (wilajet – muzuł. jednostka administracyjna). W 2015 roku, Abu-Bakr Szekau, jedna z najważniejszych postaci we współpracującym z ISIS Boko Haram, przysięgał wierność Państwu Islamskiemu. Od tego czasu ataki terrorystyczne, do których z dumą przyznaje się Boko Haram przybierają na sile i – niestety – także na skuteczności. O tym, do czego dąży i zapewne dążyć będzie Boko Haram najlepiej świadczy znaczenie samej nazwy ugrupowania. W miejscowym języku hausa „boko” oznacza „kłamliwy”, a „haram” to w całym świecie islamu odpowiednik przymiotnika „zakazany”. A „kłamliwa i zakazana” jest ich daniem chrześcijańska cywilizacja Zachodu.
Źródło: newsru.com
ChS