16 sierpnia 2018

„Cyfrowy Jedwabny Szlak” – czy Chiny zdominują i przemienią internet ?

(Fot. sqback / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Przez prawie pięćdziesiąt lat Stany Zjednoczone kierowały rozwojem Internetu – zaczynając od małego programu Pentagonu – ale dzisiaj „oddały Chinom przywództwo w cyberprzestrzeni ” – ubolewa Adam Segal na łamach „Foreign Affairs”. Mowa o planach przewodniczącego Chin Xi Jinpinga dotyczących przekształcenia Chin w „cybernetyczne supermocarstwo”.

 

Ekspert w dziedzinie nowych technologii i cyberbezpieczeństwa Council of Foreign Relations Adam Segal zauważa, że już teraz więcej osób w Chinach, niż w jakimkolwiek innym kraju świata dysponuje dostępem do internetu. Xi Jinpingowi to jednak nie wystarcza. Pekin dąży bowiem do zbudowania systemu obrony cybernetycznej, za sprawą krajowych regulacji, innowacjom technologicznych i polityki zagranicznej. Chodzi o swego rodzaju przejęcie kontroli nad internetem. System ten ma okazać się niemożliwy do zdobycia. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Chiński rząd silnie wspiera wysiłki w dziedzinach takich jak: sztuczna inteligencja, komputery wantowe, robotyka i w innych zaawansowanych technologiach.

 

Adam Segal obawia się, że „biorąc pod uwagę wielkość Chin i zaawansowanie technologiczne, Pekin ma duże szanse na sukces” w zakresie przejęcia kontroli w Internecie i „przekształcenia cyberprzestrzeni na swój własny obraz”.

 

Internet stanie się wówczas mniej globalny i mniej otwarty. Większa jego część będzie obsługiwać chińskie aplikacje na chińskim sprzęcie, a rząd w Pekinie odniesie korzyści ekonomiczne, dyplomatyczne i wywiadowcze. 

 

Adam Segal, mający doświadczenie w wykładaniu na chińskich uczelniach zauważa, że niemal od momentu objęcia władzy w 2012 r. Xi Jinping wyjaśnił, jak wielką rolę odegrał Internet w jego wizji Chin.

 

Lider komunistycznych Chin założył nową agencję, Chińską Administrację ds. Cyberprzestrzeni. Jej zadanie to kontrola treści online, wzmacnianie cyberbezpieczeństwa i rozwijanie gospodarki cyfrowej.

 

Zgodnie ze strategią prezydenta, kontrola Internetu ma kluczowe znaczenie dla czterech chińskich priorytetów.

 

1. Chińscy przywódcy chcą zapewnić „harmonijny Internet”, kierujący opinią publiczną, wspierający dobre rządy i wzrost gospodarczy. Jednocześnie ściśle kontrolowany, by powstrzymać mobilizację polityczną i zapobiec przepływowi informacji niebezpiecznych dla władzy.

 

2. Chiny pragną zmniejszyć zależność od zagranicznych dostawców sprzętu cyfrowego i komunikacyjnego. Zamierzają wieść prym w zaawansowanych technologiach, takich jak sztuczna inteligencja, obliczenia kwantowe i robotyka. Jak ostrzegł Xi w maju: „inicjatywy w zakresie innowacji i rozwoju musimy bezpiecznie przechowywać w naszych rękach”.

 

3. Chińscy decydenci polityczni, podobnie jak ich odpowiednicy na całym świecie, coraz bardziej obawiają się ryzyka cyberataków mogących zakłócić funkcjonowanie kluczowych usług, zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu, a nawet spowodować fizyczne zniszczenia. W związku z tym Armia Ludowo-Wyzwoleńcza ogłosiła plany przyspieszenia rozwoju cyber-sił i wzmocnienia mechanizmów obronnych sieci w Chinach.

 

Koncentracja na cyberbezpieczeństwie pokrywa się z chińskim nacjonalizmem technologicznym: chińscy politycy uważają, że muszą zmniejszyć zależność Państwa Środka od amerykańskich firm technologicznych, aby zapewnić bezpieczeństwo wewnętrzne.

 

Wreszcie Chiny promują „suwerenność cybernetyczną” jako organizującą zasadę zarządzania Internetem, sprzeciwiając się amerykańskiej wizji globalnego, „otwartego” Internetu.

 

Według słów Xi, cybersuwerenność oznacza „prawo poszczególnych krajów do niezależnego wyboru własnej ścieżki rozwoju cybernetycznego, modelu cyberregulacji i polityki publicznej, a także uczestniczenia w międzynarodowym zarządzaniu cyberprzestrzenią na równych zasadach”. 

Chiny opowiadają się za „krajowymi sieciami, kontrolowanymi przez rządy,” co uzasadniają koniecznością zachowania zasady suwerenności państw.

 

Zdaniem Segala, wszystkie cztery priorytety Pekinu wymagają od Chin agresywnego działania w celu kształtowania cyberprzestrzeni tak w kraju, jak i na arenie międzynarodowej.

 

„Zapamiętamy epokę Xi jako kładącą kres naiwnemu optymizmowi Zachodu w kwestii wyzwolicielskiego potencjału Internetu” – pisze analityk CFR. W ciągu ostatnich pięciu lat Pekin znacznie zaostrzył kontrolę na stronach internetowych i w mediach społecznościowych, zabraniając dostawcom sieciowym tolerowania obecności witryn i wypowiedzi internautów poświęconych historii, sprawom międzynarodowym i wojsku.  Dostawca Tencent, wyszukiwarka Baidu i strona mikroblogowania Weibo zostały ukarane grzywną za hosting zakazanych treści.

 

Przed zjazdem Partii Komunistycznej urzędnicy nakazali firmom telekomunikacyjnym zablokowanie wirtualnych sieci prywatnych (VPN), szeroko wykorzystywanych przez chińskie firmy, przedsiębiorców i naukowców, by ominąć cenzorów rządowych. Nawet zachodnie firmy przestrzegały tego zakazu: Apple usunęło VPN z chińskiej wersji swojego App Store.

 

Pekin ogłosił także nowe regulacje, dodatkowo ograniczające anonimowość online i sprawiające, że organizatorzy forów internetowych są osobiście odpowiedzialni za aktywność swoich użytkowników.

 

Chińscy cenzorzy są teraz przeszkoleni w kontrolowaniu rozmów w mediach społecznościowych.

Ponadto władze wprowadziły zaawansowany system nadzoru oparty na szerokiej gamie kamer i czujników, wspomagany oprogramowaniem do rozpoznawania twarzy i głosu oraz sztuczną inteligencją. Najwięcej „inteligentnych miast” znajduje się w prowincji Xinjiang (chodzi o śledzenie tamtejszej muzułmańskiej mniejszości Ujgurów). Rząd pracuje jednak nad ich  wdrożeniem w całym kraju. To jeden z podstawowych elementów polityki Agendy Zrównoważonego Rozwoju.

 

Oprócz stosowania cenzury i nadzoru Chiny stworzyły także wzajemnie powiązane ramy prawne, przepisy i standardy w celu zwiększenia bezpieczeństwa cybernetycznego i ochrony danych w systemach rządowych i prywatnych. Rząd uchwalił środki służące ochronie ważnej infrastruktury internetowej, nakazał przeglądy bezpieczeństwa produktów i usług sieciowych oraz wymagał od firm przechowywania danych w Chinach.

 

Pekin wprowadził również nowe regulacje dotyczące reagowania agencji rządowych na incydenty związane z bezpieczeństwem cybernetycznym. Za „krytyczną (kluczową) infrastrukturę informacyjną” uznano nie tylko komunikację, sieci finansowe i energetyczne, ale także media informacyjne, firmy opieki zdrowotnej i dostawców chmury obliczeniowej.

 

Zagraniczne firmy martwią się, że ekspansywna interpretacja wymagań dotyczących kontroli sprzętu i przechowywania danych w Chinach zwiększy koszty i może pozwolić chińskiemu rządowi na kradzież ich własności intelektualnej.

 

„Chińscy decydenci uważają, że do stania się naprawdę bezpiecznymi, Chiny muszą osiągnąć samowystarczalność” – pisze Adam Segal. „Nic więc dziwnego, że wsparcie dla nauki i technologii znajduje się na pierwszym miejscu w najnowszym pięcioletnim planie, rozpoczętym w 2016 roku. Inwestycje Chin w badania i rozwój wzrosły średnio o 20 procent rocznie od 1999 roku. Obecnie wynoszą one około 233 miliardy dolarów – a więc 20 procent całkowitych wydatków na badania i rozwój na świecie.

 

Więcej studentów kończy studia na kierunkach ścisłych i technicznych w Chinach niż gdziekolwiek indziej na świecie, a w 2018 roku Chiny wyprzedziły Stany Zjednoczone pod względem łącznej liczby publikacji naukowych. Zachodni naukowcy od dawna ignorowali chińskie badania, ale obecnie cytują coraz więcej chińskich publikacji. Trzy technologie będą miały największe znaczenie dla zdolności Chin do kształtowania przyszłości cyberprzestrzeni: półprzewodników, obliczeń kwantowych i sztucznej inteligencji” – pisze Segal.

 

Z drugiej strony mimo wieloletnich starań Pekin mimo starań nie zbudował rodzimego przemysłu produkującego półprzewodniki, znajdujące się obecnie w prawie każdym urządzeniu technologicznym. W 2016 r. Chiny sprowadziły układy scalone o wartości 228 miliardów dolarów. To więcej niż wydano na import ropy naftowej. 

 

Plany chińskie pokrzyżował prezydent USA Donald Trump. W kwietniu Stany Zjednoczone nałożyły sankcje, które dotknęły ZTE, czwartą co do wielkości na świecie firmę produkującą sprzęt telekomunikacyjny. ZTE polega na komponentach wyprodukowanych w USA, w tym mikrochipach do zasilania stacji bezprzewodowych.

 

Wkrótce po ogłoszeniu sankcji prezydent Xi wezwał najlepszych naukowców w kraju, aby dokonali przełomu w zakresie podstawowych technologii. Chiny dążą do określenia międzynarodowych standardów dla kolejnej fali innowacji. W 2015 roku wydały wytyczne służące skłonieniu rodzimych firm do produkcji 70 procent mikrochipów używanych przez chiński przemysł do 2025. Od tego czasu rząd wspiera krajowe i zagraniczne firmy, przenoszące swoją działalność do Chin i zachęca krajowych konsumentów do kupowania towarów jedynie od chińskich dostawców.

 

W ciągu następnej dekady rząd przeznaczył 150 miliardów dolarów na poprawę zdolności Chin do projektowania i produkcji zaawansowanych mikroprocesorów. Chiny również nabyły technologie za granicą.

 

Obecnie trwają prace nad komputerami kwantowymi służącymi do wykonywania kilku obliczeń w tym samym czasie w celu rozwiązania pewnych problemów (czego zwykłe komputery nie potrafią). Postępy w tej dziedzinie mogą umożliwić chińskim służbom wywiadowczym stworzenie bezpiecznych kanałów szyfrowania i przełamać większość konwencjonalnych metod kryptograficznych.

 

Szybkie komputery kwantowe mogą również przynieść znaczne korzyści ekonomiczne, zmieniając produkcję, analitykę danych i proces opracowywania leków.

 

W 2016 r. Chiny uruchomiły pierwszego na świecie satelitę, zdolnego do komunikacji za pomocą kanałów zabezpieczonych przez kryptografię kwantową i skonstruowały najdłuższy na świecie kabel do komunikacji kwantowej. Łączy on Pekin z Szanghajem.

 

Największy niepokój Zachodu wywołały ambitne plany Chin w zakresie sztucznej inteligencji. Na zeszłorocznym szczycie sztucznej inteligencji, Eric Schmidt, były przewodniczący Google powiedział, że Chińczycy „do 2020 roku nadrobią zaległości. Do 2025 roku będą lepsi od nas. Do 2030 roku będą dominować w branżach sztucznej inteligencji”.

 

Chiny ścigają się z resztą świata w zakresie wykorzystania sztucznej inteligencji do celów wojskowych i społecznych (nowe oprogramowania inwigilacji).

 

W 2017 r.  chiński rząd nakreślił swoją mapę drogową. Zgodnie z nią planuje do 2030 roku przekształcić się w „światowy główny ośrodek innowacyjny AI”. Plan jest bardziej listą życzeń niż konkretną strategią, ale zapewnia kierunek dla ministerstw centralnych i samorządów lokalnych w zakresie inwestowania.

 

Na sowite dotacje mogą liczyć rodzime firmy: Baidu, Tencent, Alibaba oraz iFLYTEK jako krajowi liderzy w zakresie innowacji takich jak: autonomiczne samochody, diagnostyka chorób, inteligentni asystenci głosu i zarządzanie „inteligentnymi miastami”. Te ostatnie zwane to przestrzenie miejskie wykorzystujące szeroką gamę czujników do gromadzenia danych o tym, jak ludzie żyją, a następnie analizujące te dane, w celu zmniejszyenia wpływu miasta na środowisko i wymuszenia zachowania pożądanego przez władzę.

 

Chiny dążą również do zdefiniowania międzynarodowych standardów dla kolejnej fali innowacji, w szczególności w technologii sieci komórkowych piątej generacji, która zapewni użytkownikom mobilnym znacznie szybszy internet i umożliwi nowe zastosowania urządzeń podłączonych do sieci.

Chińczycy zamierzają w przyszłości czerpać wysokie zyski z posiadanej przez siebie własności intelektualnej, zamiast konkurować tanią siłą roboczą. Planują również dzięki kontroli standardów technologicznych czerpać zyski z licencji, podczas gdy inni będą tworzyć produkty podłączane do chińskich platform.

 

Chiny próbują kształtować międzynarodowe instytucje i normy rządzące cyberprzestrzenią. Przez większą część ostatniej dekady chińscy hakerzy de facto ustalali te normy, angażując się w masowe kampanie cyber-szpiegowskie, kradzieży wojskowych, politycznych i przemysłowych.

 

To ostatnie budziło szczególny sprzeciw Waszyngtonu. W 2015 roku Pekin zgodził się podpisać z Waszyngtonem umowę o niewykradaniu tajemnic przemysłowych. Podobne umowy podpisano z Australią, Kanadą, Niemcami i Wielką Brytanią.

 

Po tych umowach nastąpił wyraźny spadek zakazanej. Zdawał się on jednak wynikać zarówno z reorganizacji w chińskim wojsku, jak i wysiłków dyplomatycznych USA. Teraz gdy armia skonsolidowała kontrolę nad cybersiłami, szpiegostwem przemysłowym zajęli się bardziej wyrafinowani hakerzy w chińskich agencjach wywiadowczych.

 

Chińscy delegaci są nadzwyczaj aktywni na forum ONZ w sprawie regulacji sieci. Waszyngton pragnie promowania rozproszonego modelu zarządzania Internetem, obejmującego instytucje techniczne, sektor prywatny, „społeczeństwo obywatelskie” i rządy. Tymczasem Pekin preferuje wizję kontroli państwowej.

 

Oprócz pracy w ONZ chińscy decydenci stworzyli własne miejsce prezentacji swojej wizji Internetu i wzmocnienia swojego wpływu w globalnym zarządzaniu siecią: Światową Konferencję Internetową, odbywającą się co roku w Wuzhen.

 

W 2017 roku po raz pierwszy uczestniczyli w niej: Tim Cook i Sundar Pichai, szefowie firm Apple i Google. Cook oświadczył, że Apple podziela chińską wizję „rozwoju cyfrowej gospodarki na rzecz otwartości i wspólnych korzyści”.  Powtarzając język chińskich urzędników na temat „otwartości” pomimo ścisłych kontroli w Internecie w Chinach, Tim Cook sygnalizował gotowość Apple’a do postępowania zgodnie z regułami Pekinu – zauważa Adam Segal.

 

Pekin najprawdopodobniej wywrze największy wpływ na globalne zarządzanie internetem dzięki swojej polityce handlowej i inwestycyjnej, w szczególności dzięki inicjatywie Pasa i Szlaku łączącej Chiny z Oceanem Indyjskim, Zatoką Perską i Europą.

 

Wraz z ponad 50 miliardami dolarów przeznaczonych na budowę linii kolejowych, dróg, rurociągów, portów, kopalni wzdłuż trasy, urzędnicy podkreślili potrzebę budowy „Cyfrowego Jedwabnego Szlaku”. Chodzi tu o kable światłowodowe, sieci komórkowe, satelitarne stacje przekaźnikowe, centra danych i „inteligentne miasta”.

 

Gigant e-handlu, Alibaba wpisuje w plany chińskich władz własne plany ekspansji w Azji Południowo-Wschodniej. Przedsiębiorstwo nabyło między innymi pakistańską firmę handlu elektronicznego Daraz i uruchomiło cyfrową strefę wolnego handlu przy wsparciu rządów Malezji i Tajlandii. Ułatwi to kontrole celne, zapewni wsparcie logistyczne dla firm i przyczyni się do promocji eksport małych i średnich firm z Malezji i Tajlandii do Chin.

 

Oprócz układania kabli światłowodowych i tworzenia sieci komórkowych Alibaba zapewnia miastom w Etiopii, Nigerii, Laosie, Sri Lance, Sudanie i Turcji usługi nadzoru, przechowywania w chmurze i analizy danych. Chiński rząd ma nadzieję, że te przedsiębiorstwa zapewnią mu wpływ polityczny w całym regionie – pisze Adam Segal.

 

Ekspert nie ukrywa, że dotychczasowa przewaga USA w dziedzinie usług internetowych przyniosła Waszyngtonowi znaczne korzyści gospodarcze, wojskowe i wywiadowcze. Amerykańskie firmy opracowały bowiem routery i serwery, przenoszące dane z całego świata, telefony i komputery osobiste służące do komunikacji, oraz oprogramowanie, służące jako brama do Internetu.

 

Obecnie w podobny sposób Chińska Partia Komunistyczna postrzega swoje firmy technologiczne jako źródło dynamizmu gospodarczego i „miękkiej siły”. Zwiększa swoją polityczną kontrolę nad gigantami chińskiej technologii, jednocześnie udzielając każdego możliwego wsparcia rządom, które poprą chińską wizję zarządzania Internetem. A ponieważ firmy chińskie dostarczają bardzo dużo światowej infrastruktury cyfrowej, oczywistym jest, że chińskie agencje wywiadowcze nie zrezygnują z możliwości zbierania wrażliwych danych.

 

Już teraz australijskie, amerykańskie i europejskie kraje bronią się przed chińskimi firmami technologicznymi. Australijski rząd rozważa zakazanie Huawei dostarczania sprzętu dla australijskich sieci komórkowych piątej generacji.

 

Z kolei Waszyngton pracuje nad ograniczeniem chińskich inwestycji w amerykańskie firmy technologiczne i utrudnia chińskim firmom telekomunikacyjnym prowadzenie działalności gospodarczej w Stanach Zjednoczonych. Uniemożliwił bowiem aplikacji China Mobile świadczenie usług telekomunikacyjnych w USA, zakazał sprzedaży smartfonów Huawei i ZTE w amerykańskich bazach wojskowych, starał się zakazać amerykańskim firmom telekomunikacyjnym wydawanie funduszy przeznaczonych na krytyczną infrastrukturę na sprzęt i usługi pochodzące z Chin.

 

„Żadne z tych wyzwań nie może jednak zadać śmiertelnego ciosu chińskim cyfrowym ambicjom. Kraj jest bowiem zbyt duży, zbyt potężny i zbyt wyrafinowany. Aby przygotować się na większą chińską kontrolę nad Internetem, Stany Zjednoczone powinny współpracować z sojusznikami i partnerami handlowymi, by te naciskały na Pekin, aby ten otworzył chiński rynek na firmy zagraniczne, ograniczył preferencyjne traktowanie chińskich firm i lepiej chronił własność intelektualną firm zagranicznych” – twierdzi Segal. Analityk popiera jednak współpracę Waszyngtonu z Pekinem w celu wypracowania na forum ONZ globalnych standardów zarządzania Internetem.

 

„Niezależnie od tego, co zrobi Waszyngton, przyszłość cyberprzestrzeni będzie o wiele mniej amerykańska i dużo bardziej chińska” – konkluduje ekspert.

 

Źródło: foreignaffairs.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 104 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram