3 stycznia 2018

Przesilenie polityczne w Mołdawii. Co przyniosą wybory jesienią tego roku?

(Igor Dodon FOT.REUTERS/Gleb Garanich/FORUM)

Po rocznej walce mołdawskich elit politycznych we wtorek 2 stycznia doszło do bezprecedensowego wydarzenia – Sąd Konstytucyjny Mołdawii czasowo zawiesił uprawnienia prezydenta Igora Dodona do pełnienia obowiązków głowy państwa. Jego kompetencje przejął na chwilę przewodniczący parlamentu. Uznawany za prorosyjskiego prezydent przegrał potyczkę z polityczną koalicją prozachodnią. Prawdziwa bitwa zapowiada się jednak podczas wyborów do parlamentu, którego czteroletnia kadencja upływa jesienią tego roku.

 

W lipcu 2015 roku po kryzysie rządu mniejszościowego i dymisji (w czerwcu 2015 roku) premiera Chirila Gaburiciego w Mołdawii utworzono nową koalicję rządzącą – Sojusz na rzecz Integracji Europejskiej (AEI). Nowy układ rządowy stworzyły trzy partie o prozachodnich sympatiach, które mają w parlamencie 52 ze 101 miejsc. Porozumienie o utworzeniu koalicji podpisali wówczas: przewodniczący Liberalno-Demokratycznej Partii Mołdawii (PLDM) Vlad Filat, Demokratycznej Partii Mołdawii (PDM) Marian Lupu i Partii Liberalnej (PL) Mihai Ghimpu. Premierem rządu został Pavel Filip z Demokratycznej Partii Mołdawii.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Silną opozycję tworzą obecnie w parlamencie dwie siły polityczne – Partia Komunistów Republiki Mołdawii oraz Partia Socjalistów Republiki Mołdawii. Kandydat tej ostatniej wygrał wybory prezydenckie w 2016 roku i 23 grudnia objął funkcję głowy państwa. Od tej pory na scenie mołdawskiej dochodziło do systematycznych utarczek i sporów o kierunek rozwoju państwa. Igor Dodon zarzucał zwolennikom Unii Europejskiej i Zachodu, że Mołdawia nie ma korzyści z kursu prozachodniego tylko straty na rynku rosyjskim, z którym silne więzi ta była republika sowiecka ma nadal.

 

Koalicja prozachodnia starała się natomiast eksponować wszelkie formy pomocy z Zachodu i podkreślać związki z UE i NATO. Na tle udziału wojsk mołdawskich w manewrach Sojuszu Północnoatlantyckiego doszło we wrześniu ubiegłego roku do ostrego kryzysu politycznego między prezydentem Dodonem a rządem Pavla Filipa. Podtekst NATOwski był także jednym z powodów wczorajszej (wtorek 2 stycznia 2018 roku) decyzji Sądu Konstytucyjnego o odsunięciu Dodona od pełnienia obowiązków prezydenta Mołdawii. Odsunięcie to było tylko chwilowe, na czas wręczenia nominacji na stanowiska ministra obrony przez Andriana Candu, przewodniczącego parlamentu.

 

Sędziowie uznali bowiem, że dwukrotne weto Dodona wobec zaproponowanego kandydata  na ministra obrony Mołdawii jest „odmową wykonywania konstytucyjnych obowiązków”. Dla Igora Dodona kandydatura Eugena Sturzy, desygnowanego do rządu Pavla Filipa, była zbyt prozachodnia, a obecny prezydent powołuje się w swoich sporach z koalicją rządzącą na zapis art. 11 konstytucji mołdawskiej, który mówi o neutralności państwa.

 

Argumentem dla Igora Dodona jest również decyzja Trybunału Konstytucyjnego Mołdawii z maja 2017 roku, potwierdzająca neutralność państwa. W decyzji tej przewiduje się, że rozmieszczenie obcych wojsk na terenie Mołdawii byłoby niezgodne z konstytucją, co ogranicza możliwość lokowania baz NATO w Republice Mołdawii.

 

Dla prozachodnich polityków ważna jest inna część tej decyzji TK, mówiąca o tym, że okupacja wojskowa separatystycznego Naddniestrza nie wpływa na ważność tego zapisu.

Sposób rozwiązania przyszłości Naddniestrza to kolejna linia dzieląca Igora Dodona i koalicyjny rząd Pavla Filipa. Dodon deklaruje rozwiązanie problemu separatystycznego obszaru w drodze rozmów z Władimirem Putinem, z którym ma dobre relacje osobiste. W ubiegłym roku Igor Dodon podzielił się jednak z opinią publiczną opinią, że Naddniestrze ma obecnie dwie drogi wyjścia – albo stać się częścią Mołdawii albo Ukrainy. W ustach prezydenta Mołdawii dopuszczenie inkorporacji Naddniestrza przez Ukrainę zabrzmiało co najmniej dziwnie i pokazało, że Dodon dobrego rozwiązania nie ma, podobnie jak koalicja rządząca.

 

Rząd Pavla Filipa wybrał bowiem wariant zwarcia z Rosją, której wojska stacjonujące w Naddniestrzu są gwarantem istnienia tego quasi-państwa ze stolicą w Tyraspolu. Jak podał 7 grudnia ubiegłego roku (2017) ukraiński portal „Obozriewatiel”, Mołdawia ponownie wezwała Rosję do wycofania jej wojsk z Naddniestrza, zgodnie z normami prawa międzynarodowego i konstytucją Republiki Mołdawskiej. Rząd mołdawski podkreśla, że Federacja Rosyjska nie chce wypełnić powziętych zobowiązań z spotkania OBWE w Stambule w 1999 roku.

 

Rosja, szachując Mołdawię kontrolowaniem części jej terytorium i stawianiem jej w stan permanentnej niestabilności gra na podział opinii publicznej i stworzenie dwubiegunowego układu sił politycznych w posowieckiej republice. Dodon i Filip, cementując scenę polityczną na dwa przeciwstawne bloki, o zbliżonym poparciu społecznym, mogą zahamować realne zmiany w państwie. Eskalacja konfliktów na szczytach władzy dzieli też społeczeństwo, które jesienią tego roku zadecyduje, kto zdobędzie większość w parlamencie. Najprawdopodobniej wynik wyborów nie będzie dawał wyraźnej przewagi ani opcji „prozachodniej” Pavla Filipa ani „prorosyjskiej” Igora Dodona. A to oznacza wprowadzanie zmian w państwie przez zwycięzców przy dużym sprzeciwie tych, którzy przegrają jesienne wybory.

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram