4 czerwca 2019

Mentalne niewolnictwo rodem z PRL. Kiedy minie to przewrotne pokolenie?

Oto doczekaliśmy trzydziestej rocznicy upadku komunizmu. Oczywiście: jest to tylko data umowna, bo nie wyznaczała ani początku, ani końca zmian ustrojowych które doprowadziły nas do III RP. Ale niech będzie, powiedzmy, że trzydzieści lat temu Polska wyszła z niewoli komunizmu. Niestety: jak Izraelici, wkrótce odkryliśmy, że łatwo jest wyjść z niewoli, ale dużo trudniej przestać być niewolnikiem…

 

Wszyscy mniej więcej pamiętamy historię wyjścia Narodu Wybranego z Egiptu. Pamiętamy Mojżesza, plagi, Morze Czerwone, objawienie dekalogu na Synaju. I czterdzieści lat błąkania się Izraela po pustyniach. Na tym jednak kończy się pamięć większości; mało kto zapamiętał, dlaczego właściwie Izrael przez czterdzieści lat nie potrafił wyjść z Półwyspu Synajskiego. Ba! Nie pamiętając kontekstu, nieraz patrzymy na mapę, słuchamy o tych czterdziestu latach, i stukamy się w głowę: przecież to niemożliwe, żeby aż czterdzieści lat maszerować z Egiptu, przez maleńki Synaj, do Palestyny!

Wesprzyj nas już teraz!

 

Więc przypominam: faktycznie, to było niemożliwe. I zbędne. Izraelici dotarli do granic Ziemi Obiecanej w czterdzieści dni. Było to jednak dramatyczne czterdzieści dni, kiedy niemal każdego dnia, lud szemrał przeciwko Mojżeszowi i przeciw Bogu. A co mówili ci Izraelici? Pozwolę sobie tu na pewną parafrazę: otóż bezustannie powtarzali zaledwie dwa słowa. Komuno, wróć!

 

Komuno, wróć!

A, bo to za Gierka… przepraszam, za Faraona, było co jeść. Pewnie, że nie było frykasów, ale jednak było mięso. Na kartki, bo na kartki, ale było. Każdy miał swoje, wszyscy mało, ale po równo. A teraz? Niby manna z nieba, niby przepiórki, ale trzeba je łapać, zbierać, same do garnka nie wskakują! I wszędzie na około niebezpieczeństwa. A Partia… przepraszam, Faraon, nas chronił przed obcymi. No, tak, zabijał chłopców, ale przecież nie było tak źle! A teraz musimy polegać na sobie! Najlepiej by było znaleźć jakiegoś nowego pana, który by nami rządził – niech się zowie naszym wyjątkowym sojusznikiem…

 

Kryzys nastąpił u granic Palestyny. Zwiadowcy Mojżesza wrócili, opowiadając o wspaniałej krainie, mlekiem i miodem płynącą, ale… gęsto zaludnioną. Tej obiecanej wolności, jak się okazuje, nie dostaniemy, musimy ją zdobyć i utrzymać. Musimy walczyć o swoje! Komuno, wróć! zawył przerażony lud.

 

I wtedy padły wielkie, straszne słowa Boga. „Wy wszyscy, którzy zostaliście spisani w wieku od dwudziestu lat wzwyż, wy, którzyście przeciwko Mnie szemrali, nie wejdziecie z pewnością do kraju, w którym uroczyście poprzysiągłem wam zamieszkanie, z pewnością nie wejdziecie […]. Wasze małe dzieci, o których mówiliście, że będą wydane na łup, one wejdą i poznają kraj, którym wyście wzgardzili. Jeśli zaś chodzi o was, to trupy wasze legną na pustyni, a synowie wasi będą się błąkali na pustyni przez czterdzieści lat, dźwigając ciężar waszej niewierności, póki trupy wasze nie zniszczeją na pustyni. Poznaliście kraj w przeciągu czterdziestu dni; każdy dzień teraz zamieni się w rok i przez czterdzieści lat pokutować będziecie za winy i poznacie, co to znaczy, gdy Ja się oddalę.” (Lb 14, 29-34)

 

Bibliści, jak zwykle, spierają się czy taki opis wydarzeń należy rozumieć dosłownie, czy też autorom bardziej tu zależało na teologii niż na prawdzie historycznej. Przecież niemożliwe, aby Izrael naprawdę błąkał się czterdzieści lat po Synaju. A ja patrzę na Polskę i stwierdzam z całą pewnością – owszem, możliwe!

 

Trzydzieści lat na pustyni

Każdy kto by powiedział, że Polska dziś jest taka sama jak była w 1989 r. byłby wariatem albo kłamcą. Tak samo jak w przypadku Izraelitów, po wyjściu z Egiptu zmieniło się prawie wszystko. Jednak serca i umysły pozostały te same – właśnie u tych wszystkich „którzy zostaliście spisani w wieku od dwudziestu lat wzwyż”.

 

Po 1989 roku, niektóre nurty polityczne całkiem poważnie rozmawiały o tym, że na wzór PZPR, w Polsce powinna być jedna partia, aby jakoś sterować tą demokracją, tym ludem. Jeśli tak się nie stało, to chyba głównie dlatego że, w przeciwieństwie na przykład do Afrykańskiego Kongresu Narodowego, nieprzerwanie dzierżącego władzę w RPA od 1994 aż po dziś, nasze opozycyjne elity nie potrafiły się same ze sobą podzielić władzą. Walka o łupy pomiędzy różnymi frakcjami opozycji trwa zasadniczo do dzisiaj. Zmieniają się tylko szyldy: ale są to walki wewnętrzne.

 

Wszystkie nurty władzy w Polsce mają zaś dwie cechy wspólne: nie wierzą w Polaków i nie ufają Polakom.  Nie wierzą, że Polska może istnieć bez jakiegoś pana, który by dbał o swoich niewolników. Nie ma Związku Radzieckiego? To będziemy się spierać, czy nowym panem ma być Ameryka, czy jednak Europa, i komu oddać nasze dobra narodowe. Mamy wolność, swobody osobiste? Tak, tak oczywiście – ale Polakom przecież nie może być wolno tak po prostu zakładać nowe firmy. To by była anarchia. Polakom nie może być wolno tak po prostu nabywać broni palnej do samoobrony. Ale dlaczego, właściwie, skoro nawet Unia Europejska zaleca nam rozszerzenie tej swobody? No, cóż, cytując urzędnika państwowego: „z oczywistych względów”.

 

To oczywiste względy, te same co u nas, sprawiały, że Izraelici woleli kręcić się w kółko na pustyni, niż ukorzyć przed Bogiem i wejść do Ziemi Obiecanej. Po prostu się bali. „Z oczywistych względów.” Pismo niewiele mówi o tych czterdziestu latach tułaczki. Ale ja myślę, że wiemy dokładnie jak to wyglądało. Elity coraz skrzętniej owijały naród w miękką bawełnę. Bojąc się prawdziwej niewoli, ale bojąc się w równej mierze wolności, budowali łagodną niewolę ulegając sąsiadom. Paraliżowali system władzy, dbając, aby do władzy dokooptowywać tylko tych z młodych, którzy byli zbyt słabi i mierni, aby stanowić realną groźbę.

 

Tak było do czasu. Z biegiem lat narastał bunt. Młodzi dorastali, zdobywali doświadczenie i coraz bardziej frustrowała ich niemożność przełamania realnych absurdów. Dostrzegali, że inne narody jakoś żyją wolne, i nie potykają się o własne sznurówki. Przez czterdzieści lat, strachliwe pokolenie niewolników prowadziło Izrael po pustyni, płacąc haracz tym czy innym ludom, aby skorzystać gościnnie z ich studni czy pastwisk; aż w końcu, gdy trupy ich legły na pustyni, synowie powiedzieli do siebie: idziemy. Weszli do Palestyny i objęli swe dziedzictwo.

 

Co dalej?

Patrząc na dzisiejszą Polskę, nie wiem czy faktycznie czterdzieści lat wystarczy. Ale myślę, że tak. Nie bez powodu od dziesięciu lat widzimy w naszym życiu politycznym jak kolejne partie „antysystemowe” zdobywają coraz większy procent głosów. Tak, przegrywają i zwykle bezpowrotnie znikają – jeszcze nie ich czas. Ale przełom może być nagły. To samo widzimy we wszystkich sferach życia. Nasi politycy oddali polski przemysł i media w ręce obcych panów? Szkoda to ogromna! Ile jednak powstało nowych firm! Przytłoczeni wiadomościami o molochach państwowych, o wielkich koncernach, często nie zauważamy ogromu pracy jaki tymczasem wykonali nasi przedsiębiorcy. Od zera, walcząc z państwową biurokracją, zbudowali nową gospodarkę. Budują nowe media. Ten sam zapał też pobudza wielu w Kościele do nowej gorliwości.

 

Za dziesięć lat, emerytami lub wspomnieniem będą Kaczyńscy, Tuskowie, Millerowie, Hübnerowie, Michniki, Lisy i Olejniki. Ci, którzy mieli lat 20 w 1989 roku, będą mieli lat 60. Ale uwaga. Czy w polityce, czy w mediach, czy w Kościele, pozostaniemy z konsekwencją fatalnych czterech dekad dobierania nowych elit na zasadzie „bierny, mierny, ale wierny.” Oczywiście, nawet w głównym nurcie pojawi się trochę wybitnych diamentów, jednakże poziom miernoty będzie zatrważać.

 

Jest na co liczyć, jest też czego się bać. Wszędzie tam, gdzie liczy się prywatna inicjatywa, zmurszałe struktury miernoty zwyczajnie upadną pod presją tych którzy przetrwali nienaturalną selekcję poza-systemowej banicji. Gorzej jednak z Kościołem, gdzie hierarchiczna struktura w dobrych czasach może być barierą przeciwko złym zmianom, ale w złych czasach może blokować dobre zmiany.

 

A przecież właśnie Kościół nam będzie najbardziej potrzebny na nadchodzące wyzwania. Gdy Izrael objął Ziemię Obiecaną, z nową siłą wybuchły wewnętrzne podziały. Wielu, pod wpływem obcych kultur, wolało składać dzieci w ofierze Baalowi i uprawiać nierząd przed Asztarte, niż służyć wiernie Bogu. Swą wolność zmarnowali, wypierając się prawdziwej wiary i własnej kultury, przez co podmyli fundamenty całej wspólnoty. Ten sam rozdźwięk już dziś rozdziera nasze społeczeństwo.

 

Mija trzydzieści lat i być może już wkrótce mentalne niewolnictwo rodem z PRL-u nareszcie będzie wspomnieniem.  Cieszmy się tym – ale tym bardziej bierzmy się do pracy i gotujmy się na najgorsze. Wkrótce wybuchnie, o ile już nie wybuchła, wojna domowa która zadecyduje o kształcie, wręcz o istnieniu Polski. Na bardzo długie lata. Może nawet na zawsze…

 

 

Jakub Majewski

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie