22 marca 2021

Co siedzi w głowie Billa Gatesa? Netflix uchylił rąbka tajemnicy

(fot. materiały filmowe)

Wśród dostępnych na Netfliksie seriali niezauważalnie przeszła jedna, niezwykle cenna produkcja. Choć „Co siedzi w głowie Billa Gatesa” (2019) ciężko pod względem atrakcyjności porównywać z „The Crown” czy „Gambitem Królowej”, to dla umiejącego czytać między wierszami odbiorcy stanowi prawdziwą kopalnię wiedzy. Zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatnie lata działalności amerykańskiego „wizjonera”.

 

 Założyciel Microsoftu i najsłynniejszy filantrop świata dzięki inwestycjom w szczepionki osiągnął majątek równy 132 miliardów USD [Bloomberg], czyniąc go trzecim, po Elonie Musku i Jeffie Bezosie najbogatszym człowiekiem świata. I jak przystało na prawdziwego „dobroczyńcę”, na początku tego roku zakasał rękawy i porządnie przyspieszył w pracy na rzecz zaprowadzenia na świecie powszechnej szczęśliwości. Tym bardziej więc, warto wiedzieć co siedzi w głowie tej nieprzeciętnej postaci.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W cieniu dwóch kobiet

Netfliksowy dokument, zgodnie z feministycznymi trendami stara się wykazać jak wielką rolę w życiu Gatesa odegrały jego matka i żona. Miliarder z Seattle, np. w odróżnieniu od charyzmatycznego i zadziornego Elona Muska stanowi dla producentów serialu doskonały model nowoczesnego mężczyzny. Cichy i spokojny technokrata, zamknięty w swoim umyśle zostawił wszystkie inne sfery życia przebojowym kobietom, które traktuje jak partnerki, życiowe wzorce i modele do naśladowania.

 

Szczególną rolę w jego wychowaniu odegrała matka – Mary Maxwell Gates, pochodząca z szanowanej rodziny o bankowych tradycjach. Jako jedna z pierwszych przecierała szlak kobiet w zdominowanych przez mężczyzn instytucjach finansowych i uniwersyteckich. Potrzebne w pracy zdecydowanie, nieugiętość i stanowczość przełożyła na wychowanie młodego Billa, tworząc wokół niego klosz zbudowany z nadmiernej troskliwości i chęci zarządzania każdym, nawet najmniejszym elementem jego życia.

 

I tak z serialu dokumentalnego dowiadujemy się, że kiedy miał 25-26 lat, mama wciąż wyręczała go w najprostszych czynnościach; np. pilnowała by miał sprzątaczkę czy pomagała dobierać ubrania przed wywiadem. Stała się jego „prawą ręką”, tak by troski dnia codziennego nie odrywały go od pracy na rzecz Microsoftu. W końcu to ona wprowadziła go w świat filantropii; w 1991 r. poznała go nawet z Warrenem Buffetem, właścicielem IBM i najbogatszym maklerem giełdowym w tamtym czasie. Wkrótce zostali serdecznymi przyjaciółmi. „Mędrzec z Omaha” przekazał nawet połowę swojego majątku Gates Foundation, dostrzegając w Billu właściwą osobę do uczynienia świata lepszym.  

 

Nic dziwnego, że śmierć matki Bill nazwał „najgorszym dniem w swoim życiu”. Dla porównania, postać ojca w netfliksowym dokumencie zostaje przytoczona tylko w dwóch momentach; pierwszym, gdzie Gates nieco dyplomatycznie określa go mianem „wzorowego ojca”, i drugim, gdzie w przypływie szału wylewa wodę na głowę nastoletniego Billa za spowodowanie awantury przy stole.

Gates dostrzegł cechy matki w przyszłej żonie. Melinda również rywalizowała w zdominowanej przez mężczyzn branży; była jedną z pierwszych kobiet zatrudnionych w Microsofcie, do którego trafiła jako laureatka wielu konkursów matematycznych. Silna i niezależna, nie bała się przyznać przed kamerami do niepewności wobec oświadczyn Billa oraz bujnego życia towarzyskiego przed małżeństwem.

 

W pewnym momencie rzuciła Billowi w twarz, że chce w ich związku odgrywać ważniejszą rolę niż jedynie opiekunka dzieci i domu. Tak zaczęła się jej przygoda z Gates Foundation, gdzie za pieniądze męża, promuje aborcyjno-antykoncepcyjną agendę prowadząc neokolonialną krucjatę pod sztandarem zachodniego feminizmu. W serialu widać, jak to właśnie Melinda przejmuje stery w „filantropijnej” aktywności małżeństwa Gatesów.

 

Odchody prawdę ci powiedzą

Jednym z motywów przewodnich serialu są…fekalia. A właściwie sposób rozwiązania problemów sanitarnych w krajach trzeciego świata; toalet, oczyszczalni czy sposobów odprowadzania ścieków. Producenci serialu podejmując ten temat – zapewne nieintencjonalnie – zwrócili uwagę na prawdziwy modus operandi „charytatywnej” działalności Gatesów.

 

Miliarder w serialu zostaje przedstawiony jako dobroduszny filantrop, pragnący uporać się problemami, które Zachód pokonał już na przełomie XIX i XX w. Ale jak przystało na prawdziwego innowatora, nie chodzi to o tradycyjny system budowy sieci kanalizacji, ale kolejne „rozwiązanie, które zrewolucjonizuje” świat.

 

W 2018 r. Gates przeznaczył blisko 200 mln USD na projekt nowej, współczesnej toalety. Jednak nie ma to wiele wspólnego z typową działalnością dobroczynną; miliarder traktuje to jak kolejny interes, obiecując inwestorom (np. japońskiej LILIX Group) zyski rzędu 6 miliardów USD rocznie do 2030 r. I zamiast skupiać się np. na odprowadzaniu nieczystości, Gates postawił na przyjazną dla planety oczyszczalnię, której produktami są prąd, popiół i zdatna do picia woda. „Omni Processor” (bo tak brzmi nazwa prototypu) przetwarza dzisiaj ok. jednej trzeciej miejskiego osadu ściekowego w Dakarze.

 

Jednak problem w tym, że mimo powszechnego zastosowania oczyszczalni, toalety w stolicy Senegalu to nadal dziury w ziemi i latryny bez bieżącej wody. Ich zawartość nadal muszą wywozić tradycyjne szambiarki, a jedyna „innowacja” polega na tym, że nie trafiają do rzeki, ale gatesowej oczyszczalni. I podobnie jak w przypadku innych projektów rodem z science-fiction; toalety solarnej czy sedesu z nanomembraną (sic!), chodzi głównie o to, by na produkcie z ludzkich kiszek dało się jeszcze zarobić.

 

I być może na wszelkie „filantropijne” działania małżeństwa Gatesów należy patrzeć przez pryzmat afrykańskiej toalety. Nie jak na charytatywną, altruistyczną i dobroczynną działalność, ale jak na inwestycję, dzięki której miliarder poszerza swoje, już i tak ogromne, wpływy. „Poza jednym powodem, pieniądze są dla mnie całkowicie bezwartościowe. Ich użyteczność polega wyłącznie na budowaniu organizacji i przekazywaniu zasobów najbiedniejszym na świecie” – przekonuje.

 

Jednak to „przekazywaniu zasobów” następuje głównie z naszego portfela, a pośrednictwo w całym procesie przynosi Gatesowi nieprawdopodobne korzyści. W ciągu ostatnich pięciu lat Amerykanin wzbogacił się dzięki „pomocy dla ubogich” aż o 52 miliardy USD, pomnażając swój majątek o blisko…60 proc. (Forbes).

 

Fanatyk

Z netfliksowej produkcji wyłania się niepokojący obraz Gatesa jako człowieka opętanego pracą.   „Moim atutem był fanatyzm. Wykorzystywałem swoje umiejętności dniami i nocami i skupiałem się na tym, jak napisać dobry program. Kochałem bycie fanatykiem. Upajałem się tym. Nie uznawałem weekendów. Nie uznawałem wakacji” – wspominał.

 

Swoją miarą mierzył też własnych pracowników. W Microsofcie powtarzano jego popularne stwierdzenie; „w naszej firmie istnieje tylko praca na pół etatu. Sam wybierasz, które 12 godzin będziesz pracował”. Często przedrzeźniał i drwił z innych, nie pracujących wystarczająco ciężko pracowników. Na spotkaniach lubił wciąż powtarzać, że to „najgłupszy pomysł jaki kiedykolwiek słyszał”. Obsesja kontroli spowodowała, że uczył się na pamięć numerów rejestracyjnych samochodów swoich pracowników, aby wiedzieć, kto ile czasu spędza w biurze.

 

Praca dla Gatesa musiała być koszmarem. Albo wchodziłeś na 100 proc., albo się z tobą żegnano. Nic dziwnego, że jego wieloletni przyjaciel, współzałożyciel i jeden z architektów sukcesu Microsoftu Paul Allen, w końcu nie wytrzymał i oddał przywództwo Gatesowi. Paul był kimś w rodzaju marzyciela, natomiast umysł Billa pracował jak procesor. I pracuje do dzisiaj.

 

Z resztą, on sam postrzega siebie jako „technokratę, który wierzy w możliwość rozwiązania wszystkich problemów za pomocą technologii”. Jednak widzenie świata pod postacią kodu, który można naprawić za pomocą odpowiedniej komendy wydanej przez sprawnego programistę nieco kłóci się z faktem bycia – podobnie jak i małżonka – katolikiem.

 

Melindzie w propagowaniu aborcji i antykoncepcji nigdy nie przeszkadzała społeczna nauka Magisterium. No ale, jak dowiadujemy się z serialu, ona sama lepiej „wie w co wierzy”. Podobnie jak inni katolicy, wiodący ostatnio prym w naprawianiu świata. Czy to Joe Biden, czy Gatesowie – wiara wcale nie stoi im na przeszkodzie, nawet jeżeli pociąga to za sobą konieczność rezygnacji z nauki dotyczącej świętości życia ludzkiego, charakteru małżeństwa, ludzkiej seksualności czy miejsca człowieka wśród Stworzenia. Jak widać, również i w tej dziedzinie mamy do czynienia z wyprzedzającymi epokę „wizjonerami”, którzy w poprawianiu wszystkiego czego się dotkną, nie pominą i Ewangelii.

 

Taki jest właśnie efekt wychowywania tzw. katolików bezobjawowych, dla Których kościół nie stanowi absolutnie żadnego autorytetu. Taki jest też efekt roztaczania bezrefleksyjnej akceptacji przez pasterzy, wolących iść na ugodę ze światem, niż zostać wyklętym za wierność Prawdzie. Cenę ich milczenia płaci dzisiaj każdy z nas.

 

Co dzisiaj „grzeje”?

 Nieuznający świąt i wakacji pracoholik, mimo wielu lat aktywności zawodowej wciąż odczuwa ciągłą potrzebę zmagania się z nowymi wyzwaniami. Dzisiaj za największe z nich uważa globalne ocieplenie, a praca nad jego zwalczaniem codziennie spędza mu sen z powiek. „Nie robiłbym tego wszystkiego, gdyby nie zmiany klimatu” – mówił w kontekście inwestycji w energię nuklearną. Gdyby zabrać Billowi nową zabawkę, musiałby już na dobre przejść na emeryturę. Ale on nie zna takiego słowa. Dlatego nadal szuka sposobów na zastąpienie węgla wiatrem, przekonuje do powstałych w laboratorium wege-burgerów i eksperymentuje z żywnością GMO. Będzie pracował, aż jego mózg nie przestanie funkcjonować – bo to jest jedyna rzecz, „której naprawdę się obawia”. Nawet, jeżeli efektów swojej pracy nie ujrzy za życia.

 

Nie zapominajmy, że serial wyprodukowano na rok przed pandemią. Skoro już przed kryzysem – „jeszcze dodał gazu”, to co dopiero dzisiaj, w sytuacji która nieporównywalnie w historii faworyzuje najbogatszych kosztem wszystkich innych?

 

 

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(10)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie