16 kwietnia 2013

Co nam przyniosła Wielka Armia?

(Fot.Misa123/Wikimedia Commons)

W kronice warszawskich dominikanów znajduje się m. in. taki wpis: „Roku 1806 Francuzi, tak jak Szwedzi, wiele tu szkód narobili”. Przeprowadzona w 1808 roku wizytacja klasztoru kanoników regularnych w Warszawie, który w 1807 roku został zarekwirowany przez wojska francuskie na koszary i lazaret, stwierdziła, co następuje: „okna powybijane, drzwi połamane i spalone od wszystkich piwnic i kuchni i niektórych stancji. Zamki i wszystkie żelazne [części] poodzierane, obicia podarte, ściany gwoździami nabite i poodbijane, w piwnicach mury do piasku poodbierane i ponapalane, cztery stajnie w podwórzu i dwie wozownie rozebrane i spalone”.

 

Po zajęciu klasztoru jasnogórskiego przez oddziały Wielkiej Armii w ostatniej chwili udało się zapobiec rabunkowi klasztornego skarbca. Po klęsce Prus pod Jeną i Auerstedt armia napoleońska wkraczała na ziemie zaboru pruskiego (sięgającego wówczas po Warszawę i Białystok) zamieszkane przez ludność niemal w całości katolicką; przez ludność, której szlachecka elita polityczna w przeważającej większości energicznie włączyła się w tworzenie wojska polskiego i podstaw administracji polskiej przyszłego Księstwa Warszawskiego. „Bóg z Napoleonem, Napoleon z nami” – wołał wieszcz w „Panu Tadeuszu”, ale była też druga strona medalu. Tworzona nie tylko przez wspomniane na wstępie rabunki i rekwizycje – nieodłączna część każdego konfliktu zbrojnego i nadejścia każdej „wyzwolicielskiej” i sojuszniczej armii. Opublikowane w tych dniach obszerne opracowanie Ewy M. Ziółek o sytuacji Kościoła i relacjach Kościół – państwo w okresie Księstwa Warszawskiego ( „Między tronem i ołtarzem. Kościół i państwo w Księstwie Warszawskim”, Towarzystwo Naukowe KUL) wyczerpująco omawia wszystkie aspekty sytuacji Kościoła katolickiego w tej części ziem polskich, które tworzyły „małe państwo wielkiej nadziei”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Chociaż Księstwo Warszawskie było tylko epizodem jako odrębny byt polityczny (istniało de facto przez pięć lat, między 1807 a 1812 rokiem), to jednak miało znacznie dłuższe „życie po śmierci”. To one dało zrąb terytorialny pod powstałe w 1815 roku Królestwo Polskie związane z Rosją (Księstwo minus Wielkopolska oraz Kraków). Krótkie trwanie Księstwa Warszawskiego było istotne jeszcze w jednym wymiarze. Oto bowiem wraz z Wielką Armią przyszedł na ziemie polskie Kodeks Napoleona (oficjalnie obowiązujący w Księstwie od 1808 roku), a wraz z nim pierwszy zwiastun laicyzacji na naszych ziemiach w postaci wprowadzenia cywilnych kontraktów ślubnych oraz instytucji rozwodów. Obszerna (niemal osiemset stron) monografia autorstwa Ewy M. Ziółek szczegółowo omawia stosunek polskiego Kościoła do pierwszych prób zaszczepiania naszym gruncie tych „zdobyczy” rewolucji francuskiej. Stosunek ten – jak podkreśla autorka – nie był pozbawiony niejednoznaczności.

 

Inauguracji Kodeksu Napoleona w 1808 roku w wielu miejscach (w tym z udziałem biskupów) towarzyszyły bowiem uroczystości religijne. Egzemplarze kodeksu wystawiano nawet na ołtarzach, podczas odprawianych z tej okazji specjalnych Mszy świętych! Dość szybko jednak duchowieństwo wycofało się z tego „uświęcania” napoleońskiej kodyfikacji. Zwłaszcza wtedy, gdy okazało się, że w forsowanym przez Napoleona (we Francji od czasu konkordatu z 1800 roku) modelu „Kościoła państwowego”, proboszczowie mają również pełnić funkcję urzędnika stanu cywilnego. Nie tylko jako prowadzący ewidencję urodzin i zgonów, ale również jako urzędnik prezydujący zawieraniu cywilnych kontraktów ślubnych i udzielający rozwodów. Protesty hierarchów (na czele z arcybiskupem gnieźnieńskim Ignacym Raczyńskim) przyniosły tylko połowiczny skutek. Władze Księstwa (czyt. Napoleon) nie zgodziły się na anulowanie inkryminowanych przepisów Kodeksu, zezwoliły jedynie na to, by księża (występujący w charakterze urzędników stanu cywilnego) zostali zwolnieni z obowiązku uczestniczenia w zawieraniu tzw. ślubów cywilnych czy też udzielania rozwodów.

 

Ciekawą stroną wspomnianej monografii jest dostrzeżenie przez autorkę wysiłków propagandowych władz napoleońskich i pozostających w zależności od nich władz Księstwa Warszawskiego, mających na celu z jednej strony wyciszenie (cenzura) wszelkich informacji o antykatolickim wymiarze napoleońskiej polityki (np. wojna w Hiszpanii, uwięzienie Piusa VII oraz aneksja Państwa Kościelnego), z drugiej zaś strony, utrwalania obrazu cesarza Francuzów nie tylko jako jedynego przyjaciela Polaków, ale i protektora Kościoła w Polsce. Jak podkreśla autorka, Kościół w Księstwie Warszawskim, mimo wspomnianych rekwizycji, rabunków i kontrowersji wokół obowiązywania napoleońskiego Kodeksu, traktował Księstwo jako początek odbudowy Królestwa Polskiego, a władcę Księstwa, króla Saksonii Fryderyka Augusta jako legitymowanego władcę Polski, a nie tylko „księcia warszawskiego” (powoływano się przy tym na postanowienia Konstytucji 3 Maja, która wyznaczała właśnie Wettinów jako sukcesorów Stanisława Augusta Poniatowskiego). W obliczu perspektywy odbudowy Polski Napoleonowi wybaczano wiele i wiele zapominano.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie