Ponad 130 postaci muzyki popularnej, w tym globalne gwiazdy, podpisało petycję aborcyjnej sieci Planned Parenthood przeciwko wprowadzonym w niektórych amerykańskich stanach ograniczeniom w przepisach zezwalających na zabijanie dzieci nienarodzonych.
„Muzycy w całym kraju solidaryzują się z Planned Parenthood” – ogłosiła w poniedziałek 26 sierpnia organizacja. „Mówią, że dostęp do opieki seksualnej i reprodukcyjnej odnosi się do tej samej wolności, która pozwala im tworzyć muzykę i głosić prawdę – ponieważ nikt nie jest wolny, dopóki nie ma kontroli nad własnym ciałem” – triumfalnie obwieściła PP.
Wesprzyj nas już teraz!
Wśród sygnatariuszy petycji znalazły się nazwiska i nazwy znanych powszechnie wykonawców pop, między innymi: Ariany Grande, Carole King, Demi Lovato, Foo Fighters, Idiny Menzel, Katy Perry, Lady Gaga, Mackelmore, Miley Cyrus, Nine Inch Nails, Norah Jones i T-Pain.
Na propagandową akcję środowiska mającego olbrzymi wpływ na postawy społeczne, zwłaszcza młodych ludzi, zareagowali obrońcy życia.
– Aborcja wiktymizuje i osłabia kobiety – nasze ciała powinny być wolne od przemocy, w tym przemocy aborcyjnej – odpowiedziała zwolennikom swobody zabijania niewinnych dzieci Molly Sheahan z organizacji We Are Pro-Life Women.
– Ci artyści nie mają styczności z większością kobiet w Stanach Zjednoczonych – dodała w rozmowie z Catholic News Agency.
Obrończyni życia powołała się na dane instytutu Marist, zgodnie z którymi trzy czwarte Amerykanów, w tym 79 procent czarnych i latynoskich kobiet, opowiada się za zlikwidowaniem lub chociażby ograniczeniem prawa do aborcji. Dotyczy to nawet znacznej większości Demokratów i osób, które zasadniczo określają się jako zwolennicy „prawa do wyboru”. Ci ostatni woleliby w jakimś stopniu zawęzić swobodę pozbawiania życia najmniejszych ludzi.
Jeanne Mancini, przewodnicząca organizacji March for Life, powiedziała, że bolesne jest to, że ludzie z branży rozrywkowej publicznie popierają „coś tak smutnego i mrocznego jak aborcja”. Powiedziała CNA, że celebrytki są oderwane od większości Amerykanów, zarówno w kwestii uznania prawdy o aborcji, jak i w sprawie finansowania przez podatników Planned Parenthood.
– Jakkolwiek elity Hollywood są potężne, nie mogą zmienić podstawowej prawdy, że aborcja jednemu zabiera życie a drugiego rani, zaś PP jest największym dostawcą aborcji w naszym kraju – powiedziała Mancini.
– Jednak, pomimo pieniędzy i wpływów skierowanych przeciwko nam, ruch na rzecz życia wciąż rośnie w siłę – podkreśliła.
W pierwszych miesiącach obecnego roku kilka stanów przyjęło przepisy, które znacznie ograniczyły dostęp do zabijania nienarodzonych. Prawa te wahają się od niemal całkowitego zakazu w stanie Alabama, po prawa Arkansas i Utah zabraniające aborcji po 18. tygodniu ciąży. Inne stany, w tym Georgia, postanowiły zakazać aborcji po wykryciu bicia serca dziecka, co ma miejsce zwykle między szóstym a ósmym tygodniem ciąży.
Żadne z tych przepisów nie weszły jeszcze w życie i wszystkie są kwestionowane w sądach przez organizacje proaborcyjne.
Sześć stanów podjęło się rozszerzenia dostępu do aborcji. Cztery – Illinois, Nowy Jork, Rhode Island i Vermont skodyfikowały aborcję prawnie. Oznacza to, że zabijanie nadal byłoby legalne nawet, gdyby Sąd Najwyższy unieważnił wreszcie precedensowy, brzemienny w tragiczne skutki wyrok z 1973 roku w sprawie Roe przeciwko Wade.
Gubernator stanu Maine Janet Mills zatwierdziła ustawę, która zezwala na pokrywanie kosztów aborcji przez państwowy program Medicaid oraz wymaga tego samego od firm ubezpieczeniowych. Mills podpisał również ustawę zezwalającą na dokonywanie aborcji przez osoby nieposiadające uprawnień lekarskich.
W maju Nevada dokonała dekryminalizacji aborcji i zniosła różne ograniczenia procedury, w tym wymóg weryfikacji wieku.
Planned Parenthood nie korzysta już z niektórych publicznych form dofinansowania, jednak nadal otrzymuje z funduszy federalnych około pół miliarda dolarów.
Źródło: Life News
RoM
