23 sierpnia 2012

Co dalej z IPN?

(Fot. Jerzy Dudek / FOTORZEPA/FORUM)

Dalsze funkcjonowanie IPN stoi pod poważnym znakiem zapytania.  Spółka Ruch sprzedała bowiem zajmowaną przez Instytut siedzibę. Tej zasłużonej dla kultywowania pamięci narodowej instytucji grozi paraliż. W niebezpieczeństwie są też polskie służby specjalne korzystające z wiedzy zawartej w aktach IPN. O przyszłości IPN i zamachu na pamięć i funkcjonowaniu służb specjalnych rozmawiamy z prof. Mieczysławem Rybą, członkiem Kolegium IPN, historykiem i nauczycielem akademickim.

 

Okazało się, że spółka Ruch sprzedała budynek, w którym znajduje się główna siedziba IPN, co jak powiedział rzecznik IPN Andrzej Arseniuk, grozi paraliżem albo zatrzymaniem funkcjonowania IPN.

Wesprzyj nas już teraz!

Pamiętam, po śmierci Janusza Kurtyki były podejmowane próby sparaliżowania prac Instytutu innymi środkami np.  przez pewien czas IPN nie mógł wydawać ani sprzedawać swoich publikacji. Później przyszła ustawa, która absolutnie podporządkowywała Instytut bieżącej grze politycznej i zadość czyniąc interesom większości sejmowej. A teraz przychodzi kwestia tego budynku i jest to kuriozum. Nawet od strony czysto finansowej, kilkanaście milionów złotych włożyło państwo w remont tego budynku. Ta suma była tak duża, ponieważ w siedzibie IPN mamy do czynienia z tajnymi aktami, potrzebna była specyficzna ochrona, przed podsłuchami itd. Mimo intensywnych monitów ze strony władz IPN minister nie znajduje środków na to, by budynek wykupić i nie zmarnować dotychczas wydanych środków. Wskazuje to, że realizowany jest  pierwotny cel, to znaczy cel paraliżu i likwidacji IPN. Proszę pamiętać, że też w tej głównej siedzibie trudno będzie wykonywać ustawowe obowiązki nałożone na Instytut. Prawdopodobnie po pewnym czasie politycy powiedzą tak: skoro IPN nie wykonuje swoich funkcji, to czemu mu dawać tak duże pieniądze. Ograniczy się budżet aż do wygaszenia tej instytucji.

 

Wydaje się, że dla tego układu, który konstruował tzw. III RP, okrągłostołowego, który dominuje w przestrzeni publicznej, instytut jako taki nie powinien istnieć. Dlaczego? Jest tam wiele niewygodnych rzeczy, które przy normalnym funkcjonowaniu instytutu mogą wychodzić na jaw. A przeszłość komunistyczna i również transformacja ustrojowa to kwestie, które z naciskiem starają się ukryć. Grono tych solidarnościowców obciążonych było przeszłością komunistyczną. To wpisuje się w pewien pierwotny plan.

 

Okazuje się, że pewną rolę odgrywały zaniedbania. Można by powiedzieć, dokonano „zbrodni w białych rękawiczkach”. Nie jest to jawne opowiedzenie się za likwidacją IPN, jak czyni to Ruch Palikota i lewica postkomunistyczna. Wpisywały się w to także władze samorządowe za prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz, która mogła ten problem rozwiązać a wpisała się w dobrze znaną konwencję nie robienia niczego.

Pamiętajmy, że działalność IPN za czasów Janusza Kurtyki bardzo mocno doskwierała środowiskom liberalnym i postkomunistycznym. To rzecz wpisująca się w szerszy plan. Można mieć złudzenia, sam jednak obserwowałem z jaką precyzją starano się ten instytut sparaliżować. Oczywiście, on funkcjonował sprawnie za czasów Kurtyki. Cały czas dysponuje jednak rzeczą bezcenną – archiwami. Warto pamiętać, że ci występujący „w białych rękawiczkach” mówiący o otwarciu archiwów i przeniesieniu ich zawartości do Archiwum Akt Nowych, prezentują zupełnie fałszywe opinie.

 

Przeniesienie takich archiwów to kilka lat inwentaryzacji, uniemożliwiających korzystanie z tych akt. W chwili obecnej archiwa instytutu są otwarte w sposób porównywalny ze wszystkimi innymi. To co jest tak wartościowe od strony poznawczej – bo tu nie tyle chodzi o rozliczanie choć ta weryfikacja stopniowo postępowała mimo, że możliwości prawne rozliczenia komunistów są coraz mniejsze – to od strony prawdziwości opisu rzeczy, chce się to sparaliżować. Trudno by było, ze względu na duże obciążenie jakie IPN sobie wytworzył, likwidować go jednym aktem ustawodawczym. Robi się to stopniowo, zaciskając pętlę na jego szyi i doprowadzając do powolnej śmierci.

 

Pojawiają się też głosy, że odebranie IPN budynku wpłynie także na funkcjonowanie służb specjalnych w Polsce.

Tak, istnieją tak zwane zbiory zastrzeżone, którymi posługują  się służby, mają do nich dostęp. Instytut wprowadza też pewne procedury weryfikacyjne, którymi się służby posługują. Mówiąc w skrócie, odbieranie siedziby IPN to działanie na szkodę państwa. 

 

To o czym pan mówi przeczy opiniom przedstawiającym IPN jako instytucję historyczną, grzebiącą się w przeszłości, bez związku ze współczesnością.

Istnieje spora część agentury, która przeszła z czasów komunistycznych do współczesnych i jest wykorzystywana przez współczesne służby. Akta dotyczące tej grupy osób są w zbiorach zastrzeżonych. Ich się nie ujawnia, ale pieczę nad archiwami dotyczącymi tych osób sprawują archiwiści IPN. Nie da się oddzielić przepaścią przeszłości od przyszłości. To pewnego rodzaju ciąg, wpływający na funkcjonowanie m. in. dzisiejszych tajnych służb. Każdy, kto funkcjonuje w jakiejś instytucji o tym wie, wiedzą o tym historycy.

 

Rozmawiał Łukasz Karpiel

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie