9 czerwca 2020

Chwalebna śmierć ks. Piotra Skargi

Śmierć ks. Piotra Skargi była chwalebna, pobożna. On się do niej przygotowywał. Wracając z Warszawy do Krakowa liczył się z tym, że jego dni się kończą. Ks. Skarga nie bał się śmierci, ufał Panu Bogu. Znane są jego wypowiedzi, modlitwy, rozmowy z Panem Jezusem, dla którego całe życie się trudził – mówi ks. Krystian Biernacki SJ, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego ks. Piotra Skargi w rozmowie z PCh24.pl.

 

Pomimo naukowego odkłamania „czarnej legendy” na temat ks. Piotra Skargi mówiącej o tragicznych okolicznościach jego śmierci, w mediach wciąż pojawiają się teksty powielające kłamstwo. Tak oto na portalu onet.pl odnajdziemy materiał „Pogrzebani żywcem – to historie z najgorszych koszmarów”. Jak Ksiądz odbiera tego rodzaju publikacje?

Wesprzyj nas już teraz!

Jestem zbulwersowany notatką w Onecie, w której pani Małgorzata Maćkowiak zaszeregowała ks. Piotra Skargę do historii „z najgorszych koszmarów”. Widać zatem, że jest taka potrzeba, by ponownie, w sposób rzetelny i merytoryczny zwalczyć „czarną legendę”.

 

We wspomnianym artykule zawarta jest nieprawda. [ Za Onet.pl: „Kościół uznał, że w tych ostatnich chwilach mógł on przekląć Boga i dlatego nie można było uznać świętości nieszczęsnego Piotra Skargi]. Proces kanonizacyjny ks. Skargi nigdy w historii się nie rozpoczął, więc nie mógł być też zakończony. Autorka tymczasem sugeruje, jakoby ks. Skarga został pochowany w letargu i w następstwie tegoż, rzekomo przerwano jego proces. Takich rzeczy się nie robi.

 

Wiemy skąd wzięła się „czarna legenda”?

Największym jej propagatorem jest nie kto inny, jak autorytet naukowy – prof. Janusz Tazbir. To on, zwłaszcza w czasie powojennym, tę opowiastkę „puścił” na łamach czasopism naukowych. Efekt znamy. Ta pełzająca wcześniej opowieść na temat rzekomych okoliczności śmierci ks. Skargi miała swoje korzenie wśród krytyków Skargi. Tych Kaznodzieja Narodu miał wielu przez całe swe życie. Jednak opowieść ta nie była wcześniej podawana jako dowiedziona – to uczynił właśnie pan profesor.

 

Dobrze się stało, że prof. Tazbira ruszyło naukowe sumienie i dwukrotnie – co jest udokumentowane – ową pogłoskę odwoływał. Za pierwszym razem użył sformułowania „rzekomo nieprawdopodobne”. W drugim swoim odwołaniu użył mocniejszych słów przepraszając za nieuczciwe propagowanie nieprawdy. Chyba nie można więcej zrobić w majestacie profesury? Zrobił, co do niego należało.

 

To jednak niektórym nie przeszkadza w powielaniu tej nieprawdy…

Wszyscy, którzy podejmują temat śmierci ks. Skargi nie mogą wobec takich argumentów przejść obojętnie i nie mogą pisać wiadomości „z nie merytorycznych przekazów”. Rodzi się tu w sposób oczywisty pytanie o uczciwość, o etos pisarski dziennikarza. Rodzi się pytanie dlaczego i komu jest potrzebne to, by nieprawdziwą sensację powielać?

 

Śmierć ks. Piotra Skargi była chwalebna, pobożna. On się do niej przygotowywał. Wracając z Warszawy do Krakowa liczył się z tym, że jego dni się kończą. Ks. Skarga nie bał się śmierci, ufał Panu Bogu. Znane są jego wypowiedzi, modlitwy, rozmowy z Panem Jezusem, dla którego całe życie się trudził.

 

Czy problem owej legendy był poruszany na wokandzie procesu beatyfikacyjnego?

Musiał być. Proces to nie tylko zbieranie laudacji, ale również krytyczne i merytoryczne uwagi na temat żywota i dokonań ks. Skargi. Te kwestie muszą być i są uwzględnione w procesie. Próbowałem dwa razy zaprosić prof. Tazbira do procesu. Za pierwszym razem był już mocno schorowany, ale mogłem z nim krótko porozmawiać telefonicznie. Za drugim razem jego stan był zły i rozmawiałem jedynie z jego żoną. W trakcie procesu profesor odszedł do Pana. Myślę, że jego osobista wypowiedź byłaby tu niezwykle cenna, ale i te dwa jego stanowiska mają znaczenie zasadnicze.

 

Na temat śmierci ks. Skargi mamy też opracowanie zmarłego już ks. prof. dr. hab. Ludwika Grzebienia SJ, historyka, który był przewodniczącym komisji historycznej w procesie beatyfikacyjnym ks. Piotra Skargi. Komisja ta dokumentowała materiały biograficzne, merytoryczne i przedmiotowe do procesu. Materiał na ten temat jest zebrany w komisji historycznej, ale też został opublikowany [Życie Duchowe, nr 80/2014, s74-74].

 

Ks. prof. Grzebień ubolewał, że w 18. tomie KUL-owskiej „Encyklopedii Katolickiej” [Lublin, 2013, k.269] również znalazła się ta pogłoska. Autorka wpisu podała bibliografię, w której powołała się na ustalenia prof. Tazbira. Tak oto te skandaliczne historyjki trafiły do katolickiego wydawnictwa. Ręce opadają. A gdzie rzetelność naukowa? To przecież ośmieszenie tejże encyklopedii.

 

Nie chciałbym, aby moje uwagi były odebrane jako złośliwość. Daleki jestem od potępiania kogokolwiek, ale jesteśmy jako chrześcijanie, upoważnieni do upominanie się o prawdę. „Jam się na to narodził i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy kto jest z prawdy słucha mego głosu” – mówił Pan Jezus.

 

Co więc na pewno wiemy o śmierci ks. Piotra Skargi?

W zebranych dokumentach znajdziemy ślady z czasu przekładania szczątków ks. Skargi z drewnianej, już rozpadającej się trumny, która niestety była też rozkradana. Gdy spostrzeżono, że pielgrzymujący do grobu ks. Skargi „wynoszą” jego szczątki, postanowiono je zabezpieczyć. To wówczas ufundowano trumienkę i do niej pozbierano doczesne szczątki zmarłego. Nigdzie – a otwierano tę trumienkę jeszcze dwa razy – nie ma w protokołach wzmianki o jakichś anomaliach. Przeciwnie. Powiedziane jest, że kiedy przenoszono szczątki ks. Skargi, były one godnie odszkieletowane. Szczątki ubrań złożono w osobnej, murowanej trumience.

 

Trzeba zaznaczyć, że w procesie na ten temat wypowiadały się autorytety z zakresu kryminalistyki. Mamy zatem do czynienia z opiniami fachowców, którzy sprawę przebadali w oparciu o osobiste doświadczenie zawodowe. One ostatecznie rozbijają wszelkie pogłoski.

 

Dodam, że sam prof. Tazbir prostując fałsz wspominał, że lekkomyślnie, pochopnie powielił jakieś opowiadania, które usłyszał z ust pewnego biskupa, a ten z ust „redaktorki z firmy JPP”, czyli „Jedna Pani Powiedziała”. Na tym zasadzała się moc szerzenia nieprawdy.

 

Podsumowując – nie ma żadnych racji, argumentów na to, że pochówek ks. Skargi w letargu mógł mieć miejsce.

 

Czy zna Ksiądz inne przypadki powtarzania fałszywych informacji na temat ks. Skargi?

Z przykrością muszą stwierdzić, a często bywam w kościele pw. św. Piotra i Pawła w Krakowie, że ile razy zdarzało mi się natrafić tam na grupkę turystyczną, obojętnie w jakim języku prowadzoną, przewodnik najczęściej o ks. Skardze opowiadał wspomnianą „legendę”…

 

Dodam tylko, że są ciekawsze rzeczy jakie można o ks. Skardze opowiadać. I są one prawdziwe – choćby o tym jak dwukrotnie ks. Skarga uratował życie swoich napastników, których król zamierzał surowo ukarać. Takie historie należałoby opowiadać, a nie oczerniające pogłoski. Bo przecież, co by nie powiedzieć o ks. Skardze, z jakiej strony by patrzeć na jego dzieło, to trzeba przyznać, że jest ono znakomite. Prof. Oskar Halecki w 1936 roku, w czasie sesji zorganizowanej z okazji rocznicy Skargowskiej porównał ks. Piotra Skargę z Janem Kochanowski. Obaj – od strony lingwistycznej patrząc – są wielkimi twórcami. Profesor zapytał wówczas – jakie jest dziś oddziaływanie Kochanowskiego w porównaniu z oddziaływaniem i przesłaniem ks. Piotra Skargi, które nic ze swej aktualności nie straciło.

 

Stąd też tym bardziej nam wszystkim powinno zależeć na prawdzie historycznej na temat życia, dorobku i śmierci tego wielkiego chrześcijanina, wielkiego, kapłana, zakonnika i Polaka.

 

Dziękuję za rozmowę

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie