23 marca 2016

Chrystus uczynił jarzmo cierpienia lżejszym

Z łatwością zrozumiemy problem cierpienia, jeśli wnikniemy w słowa Pisma Świętego: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi.” (Iz 55, 8-9). Widzimy więc, że Bóg stosuje inną miarę. Symbolem miłości wśród ludzi jest róża, oznaką miłości Boga są ciernie. U ludzi popłaca tylko czyn, wobec Boga więcej warte jest cierpienie. Chrystus był wielki, czyniąc cuda, ale większy – w cierpieniu.

Kto nie rozumie tej prawdy, ten nie zrozumie ziemskiego życia Chrystusa, przetykanego pasmem cierpienia. Sam Pan Jezus daje klucz do rozwiązania zagadki Swojego życia, w słowach wypowiedzianych do uczniów w drodze do Emaus: „Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” (Łk 24, 26).

Rzeczywiście tak jest, bo życie Chrystusa pełne było cierpień. Dlaczego? Dlatego, by nam dać przykład. W Betlejem towarzyszy Mu ubóstwo, w drodze do Egiptu wygnanie, w domku Nazaretańskim i w czasie publicznego życia gnębi Go praca, w końcu czyhają Nań zaprzedanie, oszczerstwo, potępienie, szyderstwo, nienawiść i śmierć.

Wesprzyj nas już teraz!

Właśnie dlatego, że Chrystus dobrowolnie przyjął na Siebie cierpienie, łatwiej możemy je pokonać. Pan Jezus nie uwolnił nas od cierpień, ale pozwolił je zrozumieć.

Cierpienie wraz z grzechem przyszło na świat i trwać będzie tak długo, jak ludzkość. Cierpienia, zła, choroby, śmierci nie stworzył Bóg, ale spowodował je człowiek, zakłócając ustanowiony przez Boga porządek moralny. Pierwotnie cierpienie nie było właściwością stworzeń, jak dziś; Bóg stworzył człowieka doskonałym: Wszystkie rzeczy, które Bóg był uczynił, były bardzo dobre (por. Rdz 1, 31) – ale „przez jednego człowieka grzech na ten świat wszedł, a przez grzech śmierć” (Rz 5, 12). I od tej pory, od czasu grzechu pierworodnego, cierpienie jest wspólnym udziałem wszystkich ludzi. Od urodzenia aż do śmierci ciąży na synach Adamowych ciężkie jarzmo grzechu (Syr 40, 1). Życie człowieka jest ciężkim (Hi 7, 1).

Ale Chrystus uczynił lżejszym jarzmo cierpienia, podnosząc je do rzędu środków, którymi mamy Go naśladować. „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16, 24). Od tej pory nie jest wiernym naśladowcą Chrystusa ten, kto Go zostawia samego w cierpieniu. Oto, wstępujemy do Jerozolimy – mówi Pan do uczniów Swoich – a Syn człowieczy zostanie ubiczowany, wzgardzony i zabity…

Słyszycie? „Wstępujemy”. Nie mówi Chrystus, „idę”, ale „wstępujemy”: Ja i wy, Mistrz i uczniowie. Jak przyjęli tę wiadomość Apostołowie? Czy cofnęli się i pouciekali? Z początku „nie rozumieli” Pana, ale później mówili: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć” (J 11, 16). Jeśli tak będziemy pojmowali cierpienie, wtenczas zrozumiemy jego głębokie, boskie przeznaczenie; choć życie pozostanie nadal trudne, ale pozbędziemy się dręczącej tajemnicy cierpienia.

Kiedy jęczymy pod ciężarem cierpienia, przypomnijmy sobie słowa Pana Jezusa: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” (Mt 16, 24). Czyli, że Chrystus nie każe nam podczas cierpienia buntować się, pałać gniewem, odgrażać się Bogu, ale tulić się do Jego Ojcowskiego serca, bo słyszeliście, kto cierpliwie znosi swój krzyż, ten idzie śladami Chrystusa!

W modlitwie „Wierzę” mówimy: „Umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion…” Niech to nie będą pusto brzmiące słowa, ale starajmy się przez swoje cierpienia ściślej zespolić z cierpieniami Chrystusa Pana, żebyśmy z zapałem mogli wołać, jak Tomasz apostoł: „Pójdźmy i my, abyśmy z Nim pomarli” (J 11, 16). Oto wzniosła nauka Chrystusa o cierpieniu!

Chrześcijańska filozofia i asceza, idąc śladami Chrystusa, stara się wyjaśnić nadzwyczaj trudny problem cierpienia. Nie ulega wątpliwości, że nasz Ojciec Niebieski nie może się radować na widok naszego cierpienia, jeśli jednak zsyła na nas klęski, to widocznie ma w tym pewien plan i cel. Plan, którego nigdy nie będziemy mogli zupełnie zrozumieć, cel, który w życiu ziemskim do pewnego stopnia pozostanie dla nas zagadką, ale w ogólnych zarysach możemy go poznać, a to już nam znacznie ułatwi pokonać cierpienie.

Cierpienie według planów Bożych ma określony cel, jest językiem, w którym Bóg do nas przemawia: jest Jego powitaniem, napomnieniem i miłosierdziem…

Cierpienie jest powitaniem, w którym Bóg mówi: Człowiecze! Chcę ukształtować twoją duszę, uszlachetnić ją! Cierpienie jest napomnieniem: człowiecze – mówi Bóg – wróć do Mnie, bo jesteś na złej drodze! Cierpienie jest miłosierdziem, mówi Bóg: Człowieku! Tu na ziemi odpokutuj swoje winy, żebyś na tamtym świecie uniknął kary!

Starajmy się zrozumieć głos Boży, przemawiający do nas w cierpieniu!

 

Ks. bp dr Tihamér Tóth, Chrystus w cierpieniu i chwale, Kraków 1940, s. 86-88.

 

(pisownia uwspółcześniona, cytaty za Biblią Tysiąclecia)

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 136 209 zł cel: 300 000 zł
45%
wybierz kwotę:
Wspieram