5 marca 2015

Liczy trzydzieści metrów wysokości i w skali całego globu jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych rzeźb, zaliczaną do siedmiu nowych cudów świata. Jednak wiele osób zapewne zdziwi fakt, że twórcą tego imponującego monumentu, górującego nad ogromną brazylijską aglomeracją jest utalentowany syn powstańca styczniowego.

 

Dwudziestego siódmego lutego 1864 roku aresztowany został Paweł Landowski – szef Straży Narodowej mającej za zadanie ochraniać członków Rządu Narodowego podczas powstania styczniowego. Po długim procesie, podczas którego kara śmierci została zamieniona na katorgę, skazany trafił na Syberię. Tak rozpoczęła się odyseja młodszego z braci powstańców – stryja i opiekuna światowej sławy rzeźbiarza Paula Landowskiego. Starszy – Edward (ojciec Paula Landowskiego) w tym czasie pokutował już na zesłaniu za swój sen o wolnej ojczyźnie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Po dwóch stronach barykady

O pochodzeniu rodziny Landowskich wiemy niewiele. Dziadek Paula – Vincenzo Landowski był lekarzem wojskowym żydowskiego pochodzenia. Rodzina Landowskich żyła w Krakowie, gdzie na przełomie XVIII i XIX wieku, ulegając ideom asymilacyjnym, przyjęła luteranizm. Potem tropy rodziny sławnego rzeźbiarza prowadzą do Wilna. Tam w 1839 roku przyszedł na świat Edward Landowski. Kształcił się początkowo w Łęczycy i Lublinie, a następnie (od 1857 r.) we Wrocławiu i Warszawie, gdzie studiował medycynę. Już w tamtym okresie, razem z bratem Pawłem zaangażował się w działalność konspiracyjną. Po wybuchu powstania wszedł w skład tzw. komisji powstańczej przygotowującej zamach stanu na powstańczy Rząd Narodowy. Zamach miał utorować Ludwikowi Mierosławskiemu drogę do władzy dyktatorskiej nad powstaniem. Wszystko wskazuje na to, że w samym zamachu na Rząd Narodowy Edward Landowski też uczestniczył.

 

Co ciekawe, po drugiej stronie „barykady” w rozgrywkach między powstańczymi frakcjami stawał młodszy i o wiele bardziej krewki brat Edwarda (a wujek Paula), Paweł Landowski, pseudonim „Kosa”, który stał na czele doborowego oddziału (250 ludzi) chroniącego powstańczy rząd. Rodzinna historia niespodziewanie zatoczyła koło, gdyż obydwaj bracia, niezależnie od siebie, trafili do Francji. Najpierw Edward, którego działalność powstańcza nie do końca jest znana, na początku 1864 roku miał zbiec do Szwajcarii z powierzonymi mu na zakup broni pieniędzmi. Na emigracji nadal rozwijał studia doktoranckie podejmując jednocześnie działalność polityczną, za co zresztą władze kantonalne wydaliły go wkrótce do Montpellier (tam w 1867 roku uzyskał tytuł doktora medycyny). Nadal udzielał się też w środowisku emigracyjnym i wstąpił Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. W 1870 roku widzimy go już w Paryżu, gdzie jako członek lekarz wojskowy niósł pomoc żołnierzom rannym podczas oblężenia Prusaków. Za zasługi na polu walki tamtejszy rząd przyznał mu francuskie obywatelstwo.

 

Fortepian Chopina i powstańcza odyseja

Dziwnym zbiegiem okoliczności, po wielu przygodach nad Sekwanę trafił także wujek Paula, Paweł Landowski. Warto nadmienić, że bracia omijali się w tamtym czasie szerokim łukiem. Po nieudanym zamachu 19 września 1863 roku na namiestnika Warszawy Fiodora Berga (rzucone przez Landowskiego bomby zraniły jedynie adiutanta), „Kosa” (pseudonim Pawła Landowskiego) musiał się ukrywać. To właśnie po niepomyślnej akcji wściekli żołnierze rosyjscy roztrzaskali i spalili fortepian niegdyś należący do Fryderyka Chopina oraz pamiątki zgromadzone po kompozytorze przez jego siostrę.

 

Później „Kosa” nadal walczył z wojskami carskimi pod komendą dowódcy o nazwisku Żychliński. Był na tyle zdeterminowany w walce z Rosjanami, że po przegranej bitwie potrafił zebrać resztki leśnego oddziału, by nadal prowadzić opór. W styczniu 1864, „Kosa” uległ przewadze wojsk carskich w bitwie pod Ozimówką – wtedy to rannego Pawła Landowskiego uratował miejscowy chłop. Niebawem Landowski znowu przyłączył się do powstańców by walczyć do końca. Po dostaniu się do carskiej niewoli skazany na karę śmierci, tuż przed wykonaniem wyroku ułaskawiony został dzięki dramatycznej interwencji swojej matki u żony cara Aleksandra II, cesarzowej austriackiej Elżbiety. Życie zostało mu darowane kosztem dwudziestu lat katorgi. Paweł Landowski nie zamierzał jednak pogodzić się z wyrokiem. Pierwszą nieudaną próbę ucieczki podjął już w 1865 roku. Potem spiskował w Krasnojarsku by wywołać zbrojne powstanie wśród zesłańców.

 

W końcu uzyskał zezwolenie na osiedlenie w Irkucku, a władze carskie zgodziły się na prośbę zesłańca o możliwość ukończenia studiów medycznych. Uczył się w Kazaniu, Dorpacie i Montpellier, gdzie legalnie wyjechał w 1874 roku, na rok przed urodzeniem się Paula.

 

Jak układały się relacje między braćmi? O tym źródła milczą. Możemy jedynie przypuszczać, że stosunki te nie były najlepsze, skoro Paweł i Edward znaleźli się w dwóch antagonistycznych frakcjach powstańczych. Jeden z braci został oskarżony o defraudację powstańczych funduszy, drugi był współorganizatorem głośnego w całej Rosji zamachu na gubernatora, po czym walczył z bronią w ręku. Obydwaj bracia znaleźli schronienie we Francji. Obydwaj też zostali doktorami medycyny. Paweł Landowski był w Paryżu cenionym ginekologiem i właścicielem lecznicy. Edward prowadził wiele badań (m.in. nad kumysoterapią), tłumaczył też na język polski dzieła naukowe po to by rodzimi lekarze mieli dostęp do nowinek medycyny. W 1879 roku Edward wyjechał wraz z rodziną do Algieru, gdzie założył stację dla gruźlików. Niestety, przyniosła mu ona ruinę finansową. W Algierze właśnie, w roku 1882 zmarła druga żona lekarza, a kilka dni po niej również on sam. Osieroconym dzieciom Edwarda Landowskiego (źródła polskie milczą o tym, jak liczne było rodzeństwo Paula) jak anioł z nieba przybył z pomocą wujek, Paweł Landowski. To dzięki niemu bratanek mógł dalej rozwijać swój talent…

 

Światowa kariera syna powstańca

O Paulu Landowskim w polskiej prasie nie pisze się praktycznie wcale. A szkoda, gdyż ten światowej sławy rzeźbiarz o polskich korzeniach, dzięki swojej ciężkiej pracy i talentowi w bardzo krótkim czasie zrobił oszałamiającą wręcz karierę.

Zanim w 1931 roku stworzył słynną rzeźbę, która stanęła w Rio de Janeiro, wcześniej były mozolne studia i uparta praca nad doskonaleniem warsztatu. Oprócz rzeźby młodego twórcę pasjonowała także literatura. Wiadomo, że uwielbiał dzieła Ajschylosa, Szekspira, Victora Hugo i Flauberta. Uważał, że inspiracja i kreatywność może pomóc artyście stworzyć wielkie dzieło, tylko w powiązaniu z doskonałym warsztatem. Dlatego też był tytanem pracy i zawsze dążył do perfekcji. Zgłębiał wiedzę w dziedzinie anatomii ciała ludzkiego, nie zaniedbując przy tym kształcenia akademickiego. Od 1893 roku uczył się malarstwa, głównie aktu i portretu, a od 1895 r szlifował swoje umiejętności na paryskiej ASP, którą ukończył na przełomie wieków. O pieniądze na wykształcenie młody Paul nie musiał się martwić – wujek Paweł Landowski, majętny paryski ginekolog, sam nie mając dzieci, nigdy nie żałował bratankowi pieniędzy.

Pierwszym większym sukcesem Paula Landowskiego była nagroda Prix de Rome, zdobyta za posąg Dawida Walczącego w roku 1900. Już wtedy w pracy 25-letniego rzeźbiarza dało się zauważyć pewne charakteryzujące go w skali całej twórczości cechy, takie jak nawiązywanie do klasycznej rzeźby starożytnej.

 

Po rzymskim sukcesie młody Paul wyjechał na czteroletnie studia do Włoch, do Villi Medici. Odkrywanie starożytnej i renesansowej sztuki całkowicie pochłonęły młodego artystę. Nie bez znaczenia dla jego późniejszej twórczości była wyprawa Landowskiego do Tunezji, gdzie zafascynował się sztuką Orientu. Wyrazem tego była m.in. rzeźba zatytułowana Ślepy nosiciel wody. Potwierdzeniem zaś talentu i pozycji Paula Landowskiego okazała się entuzjastycznie przyjęta w Paryżu w 1906 roku praca z serii Synowie Kaina. Paul miał wtedy zaledwie 31 lat, a potem było już o nim tylko głośniej.

 

Chrystus Odkupiciel z Rio de Janeiro

Zbiórka funduszy na budowę pomnika, który miał upamiętnić setną rocznicę niepodległości Brazylii, rozpoczęła się w roku 1921, we wszystkich kościołach kraju. W rozpisanym konkursie rozważano wiele projektów – zwyciężyć mogła m.in. praca przedstawiająca postać z kulą ziemską w dłoni lub gigantyczny krzyż. Ostatecznie zwyciężył pomysł Hectora da Silvy – pomysł olbrzymiej rzeźby Chrystusa, obejmującego swoimi ramionami Rio de Janerio i jednocześnie witającego gości przybywających zza oceanu.

 

Paul Landowski cieszył się już wówczas światową sławą, nic też dziwnego, że to właśnie jemu zlecono zaprojektowanie rzeźby. Sam pomnik został zbudowany we Francji i przewieziony do Brazylii. Było to głośne na cały świat, olbrzymie pod względem inżynierskim i logistycznym przedsięwzięcie. Niemniej przyczyniło się ono też do dalszego wzrostu sławy samego rzeźbiarza. Dziś do figury można dotrzeć kolejką linową, ze stacji której do punktu obserwacyjnego u stóp pomnika można dojść schodami o 222 stopniach lub też dojechać windą. O stosunku mieszkańców Rio do rzeźby świadczy fakt, iż w 2010 roku, gdy pomnik oszpecony został chuligańskim graffiti, burmistrz miasta przeznaczył 10 tysięcy dolarów na czyszczenie monumentu traktując ów akt wandalizmu w kategoriach podniesienia ręki na narodową świętość Brazylii.

 

Warto dodać, że na świecie istnieją jeszcze dwie statuy Chrystusa Odkupiciela wzorowane na projekcie Landowskiego – w Lizbonie i najwyższy na świecie, w Świebodzinie, wyższy od posągu w Rio o cztery metry.

Paul Landowski zmarł 27 marca 1961 roku w Boulogne-Billancourt. Francuzi uczcili rzeźbiarza odpowiednio do osiągniętej przezeń sławy, m.in. jego imieniem nazwane zostało nowoczesne centrum kulturalne Espace Landowski. W samej stolicy rzeźbiarz wystawił sobie artystyczny „pomnik za życia” w postaci posągu św. Genowefy, patronki Paryża. Do dzisiaj większość Francuzów zapytanych o Paula Landowskiego będzie w stanie odpowiedzieć, o kogo chodzi. W Polsce jest to postać praktycznie nieznana, natomiast sukces nad Sekwaną odniosły także dzieci mistrza: kompozytor Marcel Landowski (1915-1999) oraz Françoise Landowski-Ceillet, kompozytorka i malarka (1917-2007).

 


Jarosław Mańka



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram