13 grudnia 2018

Chrystus i jego święci używali mocnych słów. Pamiętaj o tym!

(Wypędzenie kupców ze świątyni, Luca Giordano, XVII/XVIII w., Ermitaż, St. Petersburg, Rosja)

„Wrogowie Boga, ministrowie diabła, członkowie Antychrysta, wrogowie zbawienia ludzkości, oszczercy, bluźniercy, niegodziwi, ignoranci” – to słowa wypowiedziane o wrogach Kościoła przez jednego z Jego największych świętych. Nigdy nie wolno nam zapomnieć, że zarówno sam Chrystus jak i Jego naśladowcy nigdy nie zachowywali się jak „ciepłe kluchy”!

 

Nauka Pana naszego Jezusa Chrystusa jest pełna pozornie sprzecznych prawd, które jednak, gdy są uważnie badane, wcale nie zaprzeczają sobie nawzajem, ale wzajemnie się uzupełniają, tworząc prawdziwie cudowną harmonię. Tak jest na przykład w przypadku pozornej sprzeczności między sprawiedliwością a miłosierdziem. Bóg jest jednocześnie nieskończenie sprawiedliwy i nieskończenie miłosierny. Ilekroć przymykamy oczy na jedną z tych doskonałości, aby zrozumieć drugą, wpadamy w poważny błąd. W swym ziemskim życiu nasz Pan Jezus Chrystus dał przecież godne podziwu dowody Jego łagodności i surowości.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nie starajmy się zatem „korygować” osobowości naszego Pana podług małości naszych poglądów, nie zamykajmy oczu na dobroć Zbawiciela, aby lepiej zrozumieć Jego sprawiedliwość, ale też nie odwracajmy się od Jego sprawiedliwości, aby lepiej zrozumieć Jego nieskończone współczucie dla grzeszników. Nasz Pan okazał się doskonały zarówno wtedy, gdy przyjął Marię Magdalenę z przebaczeniem, jak i wtedy, gdy ukarał faryzeuszy używając wyjątkowo dosadnych słów. Nie wolno nam wyrywać żadnej z tych stron z Ewangelii! Rozumiejmy i uwielbiajmy doskonałość naszego Pana, ponieważ ujawniają się one w obu tych kwestiach. I wreszcie, zrozummy, że nasze naśladowanie naszego Pana Jezusa Chrystusa będzie doskonałe tylko wtedy, kiedy pojmiemy nie tylko jak przebaczać i pocieszać, ale także jak być surowym, potępiać i upominać tak jak nasz Pan.

 

Wielu katolików za niegodne uważa naśladowanie tych epizodów Ewangelii, które ukazują święty gniew Mesjasza przeciwko haniebnej i zdradzieckiej postawie faryzeuszy. Katolicy ci mówią wyłącznie o miłosierdziu i zawsze starają się naśladować tę cnotę naszego Pana. Bóg może im za to błogosławić, ale dlaczego nie starają się naśladować innych, nie mniej ważnych, cnót naszego Pana?

 

Bardzo często, gdy proponuje się jakieś energiczne działanie w sprawach apostolatu, niezmienną odpowiedzią jest to, że musimy postępować z najwyższą łagodnością, „aby nie wykluczyć jeszcze bardziej tych, którzy zboczyli z drogi”. Czy ktoś potwierdzi, że stanowczość chrześcijańska może kogoś wykluczyć? Czy gdy nasz Pan upominał faryzeuszy czynił to z zamiarem „wykluczenia”? Oddalenia od siebie tych, którzy się mylą? Czyżby nasz Pan nie wiedział lub nie martwił się katastrofalnym wpływem jaki Jego słowa miałyby wywrzeć na faryzeuszy? Czy ktoś ośmieliłby się oskarżyć Chrystusa, Wcieloną Mądrość, o takie bluźnierstwo?  

 

Niech Bóg broni nas przed byśmy wykazywali się postawą wzywania wyłącznie do twardego działania i używania wyłącznie ostrych słów jako środków ewangelizacji. Niech jednak Bóg broni nas także przed pomysłem wyparcia się tych heroicznych metod apostolskich. Istnieją okoliczności, w których należy być łagodnym i inne okoliczności, w których należy stosować „świętą przemoc”. Bycie łagodnym kiedy okoliczności wymagają surowości to wielkie zło! Choć złem jest również bycie surowym kiedy okoliczności wymagają łagodności.

* * *

Całe to zamieszanie wynika z jednostronnego rozważania przypowieści. Jest na przykład wiele osób, które przyjmują przypowieść o zagubionej owcy jako jedyną w Ewangelii. A to bardzo poważny błąd, którego nie chcemy się skurczyć przed potępieniem.

 

Nasz Pan nie tylko mówi o zagubionych owcach, niestety krwawiących przez ciernie, których pasterz cierpliwie szuka na dnie przepaści. Nasz Pan mówi nam również o hałaśliwych wilkach, które nieustannie otaczają stado szukając okazji, aby poślizgnąć się do niego przebrane w owczą skórę. Skoro pasterz, który wie, jak czule nosić na ramieniu zagubioną owcę, jest godny podziwu, to co można by powiedzieć o pasterzu, który porzucił swoje wierne stado i wyruszył złapać wilka przebranego w owczą skórę, z miłością wziął go na ramiona, i przyniósł wilka do swych owiec?

 

Katolicy jednostronnie odczytujący Ewangelię w rzeczywistości dążą do takiego właśnie sposobu prowadzenia apostolatu!

* * *

Aby lepiej zrozumieć, że doskonałe naśladownictwo naszego Pana nie tkwi jedynie w łagodności i samowystarczalności, ale także w surowości, przytoczymy kilka epizodów i zdań niektórych świętych. Święty to taki, którego Kościół z nieomylnym autorytetem ogłosił, że był doskonałym naśladowcą naszego Pana. Jak zatem święci naśladowali naszego Pana?  

 

Święty Ignacy z Antiochii, męczennik II wieku, napisał kilka listów do różnych wspólnot , zanim został zamęczony. Listy te zawierają zwroty o heretykach, takie jak: „dzikie bestie”, „gwałtowne wilki” „szalone psy, które atakują zdradziecko”, „bestie o ludzkiej twarzy”, „zioła diabła”, „pasożytnicze rośliny, których Ojciec nie posadził” czy „uprawy przeznaczone na wieczny ogień”.

 

Warto też przypomnieć sobie Jana Chrzciciel, który nazywał uczonych w Piśmie i faryzeuszy „plemieniem żmijowym”, oraz samego naszego Pana Jezusa Chrystusa, który nazywał ich „grobami pobielanymi” i „obłudnikami”.

 

Apostołowie postępowali w ten sam sposób. Święty Ireneusz, męczennik II wieku, uczeń św. Polikarpa, który z kolei był uczniem św. Jana Ewangelisty, wspomina, że gdy Apostoł poszedł do łaźni, wycofał się bez mycia, bo tam zobaczył Korynta, heretyka, który zaprzeczył boskości Jezusa Chrystusa. Powiedział bowiem, że z powodu obecności heretyka w budynku może on się zawalić. Ten sam święty Polikarp, który pewnego dnia spotkał się z Marcionem, również heretykiem, powiedział mu: „nie ulega wątpliwości, że jesteś pierworodnym synem szatana”.

 

Postępując w ten sposób postępowali zgodnie z radą świętego Pawła: „Sekciarza po jednym lub po drugim upomnieniu wystrzegaj się, wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszny, przy czym sam na siebie wydaje wyrok” (Tt 3, 10).

 

W IV wieku święty Atanazy wspominał, że święty Antoni pustelnik nazwał przemówienia heretyków „trucizną gorszą od trucizny węży”.

 

W ten sposób święci traktowali heretyków w ogóle, co przypominał wiele dziesiątek lat temu artykuł opublikowany w Civilta Cattolica, czasopiśmie założonym przez Jego Świątobliwość Piusa IX i powierzonym jezuickim ojcom w Rzymie. W tym artykule też pada kilka przykładów:

 

Tomasz z Akwinu, choć niekiedy przedstawiany jako niezmiennie spokojny wobec swoich wrogów, w jednej z polemik z Wilhelmem, który jeszcze nie został potępiony przez Kościół, mówił do niego i jego popleczników: „Wrogowie Boga, ministrowie diabła, członkowie Antychrysta, wrogowie zbawienia ludzkości, oszczercy, bluźniercy, niegodziwi, ignoranci, równi faraonowi”.

 

Święty Bonawentura nazwał Geralda, jednego z sobie współczesnych, „bezczelnym, zniesławiającym, zwariowanym, trującym, ignoranckim, podstępnym, niegodziwym, głupim i perfidnym”.

 

Święty Bernard, mówiąc o Arnoldzie z Brescii, który doprowadził do wystąpień przeciwko duchowieństwu, nazwał go „nieuporządkowanym, głupim, perfidnym, niepożądanym, włóczęga, szarlatanem, oszustem, naczyniem hańbiącym, skorpionem z Brescii, pogardzanym przez Papieża Rzymskiego, chwalonym przez diabła, robotnikiem nieprawości, pożeraczem ludu, ustami pełnymi przekleństw, siewcą dysonansów, twórcą schizm i okrutnym wilkiem”.

 

Święty Grzegorz Wielki, upominając Jana, biskupa Konstantynopola, potępił jego „profanacyjną i obrzydliwą dumę, dumę Lucyfera, jego głupie słowa, próżność i brak inteligencji”.

 

Święci Fulgentius, Prosper, Jan Chryzostom, Ambroży, Grzegorz, Bazyli, Hilary, Atanazy, Aleksander Biskup Aleksandrii, święci męczennicy Korneliusz i Cypryjczyk, Ireneusz, Polikarp, męczennicy Ignacy, Klemens, i wreszcie wszyscy ojcowie Kościoła, którzy wyróżnili się bohaterską cnotą, również nie wypowiadali się inaczej.

 

Jeśli ktoś chce wiedzieć, jakie reguły doktorzy i ojcowie Kościoła podali do naśladowania w potyczkach z heretykami, niech przeczyta „Filoteę” Franciszka Salezego, w której pisze on: „Zadeklarowani wrogowie Boga i Kościoła powinni być w jak największym stopniu zawstydzeni i jest to dzieło miłosierdzia, aby wołać: To wilk! gdy zbliża się on do stada”.

 

Ile protestów trzeba by wysłuchać, gdyby dzisiejsze media katolickie opublikowały przeciwko współczesnym wrogom Kościoła połowę tego, co zostało powiedziane powyżej przez wielkich świętych!

 

Plinio Correa de Oliveira

 

PODCAST. CZYTA KRYSTIAN KRATIUK

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram