14 września 2018

Krzyż nie pasuje do demokracji

(Źródło: unsplash.com)

Chrześcijaństwa nie da się pogodzić z systemem wykwitłym na glebie antychrześcijańskiej rewolucji, wiary Chrystusowej nie da się pogodzić z oświeceniową ideologią, a krzyża nie da się wpisać ani w sierp, ani w młot, ani w gwiazdę, ani w swastykę, ani w pacyfę, ani w tęczę. To niby oczywiste, ale okazuje się, iż przypominać nam tę prawdę musi skrajna lewica.

 

Rozpoczęta niedawno kolejna odsłona lewicowej kampanii zniesławiania generała Franco przyniosła nowy aspekt sprawy. Czerwonych Hiszpanów bowiem nie mniej niż osoba Caudillo, którego chcą wypędzić z miejsca wiecznego spoczynku, drażni krzyż górujący nad Valle de los Caídos, przeto stojąca w awangardzie rewolucji na Półwyspie Iberyjskim partia zwana Zjednoczoną Lewicą wniosła na forum Kongresu Deputowanych projekt ustawy rugującej krzyż z Narodowego Pomnika Świętego Krzyża w Dolinie Poległych, gdyż – zdaniem wnioskodawców – „krzyż nie pasuje do państwa demokratycznego”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Historia nauczyła nas, ponad wszelką wątpliwość, traktować enuncjacje rewolucjonistów jako szaloną rewię absurdu, aczkolwiek w tym akurat przypadku nieszczęsny lewak, który napisał powyższe słowa, niechcący ale bezbłędnie trafił w samo sedno.

 

Krzyż faktycznie nie pasuje do demokracji. Chrześcijaństwo i demokracja to systemy całkowicie niekompatybilne. Jak bowiem pogodzić Chrystusowy nakaz życia wedle zasady: „Tak, tak – nie, nie; a co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 37) z fundamentalnym założeniem demokracji – relatywizmem? Demokracja jako domena umowności nie toleruje absolutu, odrzuca aksjomat, gardzi dogmatem. A rzeczy, które „od Złego pochodzą”? W demokratycznym postrzeganiu rzeczywistości w ogóle takich nie ma. W demokracji „dobro i zło zależy od decyzji parlamentu, tak samo jak zakaz przyjmowania zakładów totalizatora i sprzedaży alkoholu po wpół do jedenastej wieczorem” – czytelnicy wybaczą, że do znudzenia posługuję się tym cytatem, ale obrazowość tej jakże trafnej diagnozy Goldinga od lat nie przestaje mnie zachwycać.

 

W demokracji o etyce i moralności decyduje większość głosów. Czyż więc można się dziwić, że w takiej sytuacji zupełnie naturalnie kreuje się ona na substytut religii, by z czasem – nie mając żadnego racjonalnego uzasadnienia – przejąć funkcję religii sensu stricto? „Aby zapewnić sobie dalszą egzystencję demokracja musi nabrać charakteru irracjonalnej świeckiej religii, w którą trzeba wierzyć” – wnioskuje Erik von Kuehnelt-Leddihn. To już się stało – obecnie obserwujemy kolejny etap uświęcania demokracji, mianowicie: jej deifikację. Czymże innym bowiem jest siła zdolna tworzyć etykę i moralność jak nie bóstwem? Ten etap właśnie się wypełnia – demokracja mocno ufundowana na powszechnie uznanej „wierze obywatelskiej” postulowanej już przed kilkoma dekadami przez Maritaina w dzisiejszych czasach triumfalnie rozparta „siedzi nad wielu wodami (…) a mieszkańcy ziemi upili się winem jej nierządu” (Ap 17, 1-2). Dziś można popełnić grzech przeciw demokracji i nikogo – nawet w Kościele – to nie oburza. Ani nawet nie dziwi.

 

No właśnie – w całej tej sytuacji wysoce znamiennym jawi się fakt pochodzenia komunikatu o nieprzystawalności krzyża do demokracji z lewej strony. Ale to również dziwić nikogo nie powinno. W lewicowej agendzie punkt wyrugowania Kościoła najpierw z przestrzeni publicznej, a później w ogóle z całej przestrzeni doczesnej stoi wybity tłustą czcionką od co najmniej roku 1789 (choć z pewnością można podać wiele dat wcześniejszych – nie o tym dziś jednak mowa), i nigdy się z tym specjalnie nie kryła (acz mądrość poszczególnych etapów procesu rewolucyjnego niekiedy kazała się jej mocno kamuflować). Gorzej, że nieprzystawalności owej nie dostrzegają katolicy – niełatwo znaleźć bastiony demokracji siłą równe współczesnym instytucjom Kościoła katolickiego.

 

A przecież krzyż – jako centralny element zbawczej misji Jezusa Chrystusa – stoi w totalnej opozycji do opisanej powyżej rzeczywistości. Krzyż jest znakiem sprzeciwu – również wobec demokracji.

 

Warto sobie nad tym wszystkim podumać – zwłaszcza w dzień Podwyższenia Krzyża Świętego.

 

Jerzy Wolak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie