3 kwietnia 2015

Chodzi o zniszczenie chrześcijaństwa!

(fot. ©Francois Lafite/Wostok Press/FORUM)

W myśl republikańskiej ideologii jedynym zagrożeniem jest chrześcijaństwo, dlatego też chrześcijaństwo się zwalcza. Gdyby celem ataku terrorystycznego była katolicka gazeta, nie obserwowalibyśmy reakcji takiej jak w przypadku „Charlie Hebdo” – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl francuski politolog i historyk Reynald Secher.

 

Islamiści dokonują zbrodni, takich jak ostatni zamach w Tunezji, a rząd i prezydent Francji wciąż uparcie twierdzą, że islam można pogodzić z Republiką. Jak Pan tłumaczy taką, zdawałoby się, irracjonalną postawę?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Składa się na to kilka przyczyn. Pierwszą z nich jest indoktrynacja polegająca na wpajaniu idei zagrożenia Republiki ze strony chrześcijan. Było to artykułowane wielokrotnie, proces ten trwa od czasu Rewolucji Francuskiej. Drugą przyczyną jest dominująca ideologia, w myśl której Francja to ziemia azylu, otwarta dla każdego „uciśnionego”. Kolejny powód to strach przed „antysemityzmem” katolickiej prawicy. W tej sytuacji muzułmanie są traktowani – tak jak sam islam – jako cichy, niezadeklarowany sojusznik w walce z chrześcijaństwem. To między innymi dlatego tak rozdzierano szaty z powodu napadu na redakcję „Charlie Hebdo”. Terroryzm trzeba potępiać i zwalczać, ale jestem przekonany, że gdyby podobny atak został przeprowadzony na jakieś katolickie pismo, to nie byłobytakiej reakcji władz jak w przypadku „Charlie Hebdo”. Stało się tak, bo ten bluźnierczy tygodnik był sojusznikiemw wyszydzaniui ośmieszaniu przede wszystkim religii katolickiej. A oto właśnie chodzi!

 

Postawa Francji, a w zasadzie większości państw unijnych, jest tym bardziej niezrozumiała: bandyci z Państwa Islamskiego czy Boko Haram, to nie jacyś odszczepieńcy czy margines – jak są przedstawiani. Oni postępują zgodnie ze wskazaniami Koranu.

 

Tak. Trzeba przytoczyć te fragmenty Koranu, które usprawiedliwiają ich barbarzyństwo. Sura 47: 4 głosi: Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi, a kiedy ich całkiem rozbijecie, to mocno zaciśnijcie na nich pęta. A potem albo ich ułaskawicie, albo żądajcie okupu, aż wojna złoży swoje ciężary. Tak jest!. Lecz jeżeliby zechciał Bóg, to Sam zemściłby się na nich, lecz On chciał doświadczyć jednych przez drugich. A co do tych, którzy zostaną zabici na drodze do wroga, to On nie uczyni ich uczynków daremnymi.

 

W innym miejscu świętej księgi muzułmanów czytamy (sura 61: 4): Allah kocha tych, którzy posuwają się aż do zabicia w jego imieniu. Słowo„zabijać” w pojawia się w Koranie wielokrotnie.

 

Czy francuskie elity i politycy o tym nie wiedzą czy też nie chcą wiedzieć?

 

Cześć nie wie, a cześć woli tego nie wiedzieć, bo to załamałoby ich masońską wizję polityki, celu Republiki, jakim jest zniszczenie chrześcijaństwa, będącego przeszkodą w stworzeniu wyimaginowanego państwa wolności, równości i braterstwa. Choć tak naprawdę to chrześcijanie, w znacznie większym stopniu reprezentują te ideały. Jednak katolicy odwołują się w ich rozumieniudo Boga,a to nie jest do pogodzenia z gnostyczną, ateistyczną ideą Republiki.

 

Czy podświadome lub świadome bratanie się z islamem nie zagraża europejskiej cywilizacji?

 

Oczywiście, że zagraża. Powiem więcej: przypomina mi to upadek Cesarstwa Rzymskiego. Sprawy idą dalej niż tragiczna wizja islamskiej inwazji opisana przez Jean Raspaila w „Obozie Świętych”, bo oprócz masowej imigracji iwysokiegoprzyrostu demograficznego wyznawcy Allaha chwycili za broń, by prowadzić świętą wojnę z Zachodem.

 

Niepokojącym jest fakt, że podobną postawę wobec islamu prezentują europejskie rządy, bez względu na ich ideologiczny profil. Jak można to wytłumaczyć?

 

To efekt Rewolucji Francuskiej, która została przedstawiona w Europie jako gigantyczny krok na drodze postępu ludzkości. Gdyby przeanalizował Pan podręczniki historii obowiązujące w krajach unijnych, to tak jest ona oceniana. Nie ma w nich np. informacji o wymordowaniu prawie 200 tys. mieszkańców Wandei, którzy bronili monarchii.

 

Ostatnie lata przyniosły we francuskiej polityce rosnące poparcie dla Frontu Narodowego. Od lat w jego programie jest walka z islamską imigracją. Czy to nie zapowiedź poważnych zmian nad Sekwaną?

 

Trudno powiedzieć, czy ludzie masowo poprą kiedyś Front Narodowy. Nie jest to proste, bo osoby tworzące elektorat Frontu są oceniane jako nacjonaliści, antysemici i wrogowie Republiki. Takie przekonania upowszechniają praktycznie wszystkie francuskie media. Ale gdyby okazało się, że Front Narodowy przejmie kiedykolwiek władzę, to powstaje pytanie czy zrealizuje on swoje obietnice? Tym bardziej, że jego program gospodarczy przypomina pomysły przedwojennej radykalnej lewicy.

 

Nie jest Pan optymistą.

 

Trudno nim być.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Rozmawiał: Franciszek L. Ćwik

 

 

Reynald Secher (ur. 1955) – francuski historyk i politolog, autor m.in. pracy „Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – departament zemsty”.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie