7 maja 2020

„Chlubimy się z ucisków”, ale nie możemy milczeć

( Fot. Adam Chelstowski/Forum)

Sakramenty to nie żaden przywilej, przyzwyczajenie, rytuał czy rutyna katolika. Bez Komunii i Spowiedzi umieramy. Jeżeli mamy prawo bez przeszkód iść do sklepu, salonu fryzjerskiego, na siłownię albo do biblioteki, ale z kościoła zostaniemy wyproszeni, bo przekroczyliśmy limit wiernych, to mamy do czynienia z pewną formą prześladowania. I choć w czasie pandemii chlubimy się także z ucisków (Rz 5, 3), to wobec jawnej niesprawiedliwości nie możemy milczeć.

 

Chodniki, parki, lasy i skwery zapełniły się ludźmi. Dzieci wracają do szkół, dorośli kończą z pracą zdalną i przyjeżdżają do biur. Sklepy przeżywają oblężenie, powoli odradza się życie towarzyskie. Z nagłówków medialnych zniknęły wskaźniki zakażeń i ofiar koronawirusa. Jest ciepło, świeci słońce. A jeszcze dwa tygodnie temu przy tych samych okolicznościach przyrody niewidzialne, wiszące nad naszymi głowami zagrożenie zdawało się paraliżować nas wszystkich do tego stopnia, że w Wielkanoc w kościołach zabrakło wiernych. Sytuacja, która w historii chrześcijaństwa nie wydarzyła się od początku IV w., kiedy Dioklecjan burzył świątynie, ścinał biskupów i torturował wyznawców Chrystusa na terenie całego cesarstwa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Największy przegrany

Dzisiaj Europa odżywa po pandemii. Kolejne rządy przedstawiają plany wychodzenia z kryzysu, ale dziwnym trafem w swoich planach niemal całkowicie pomijają kwestie życia religijnego. W czteroetapowym planie premiera Morawieckiego znalazło się co prawa przyzwolenie na 1 osobę na 15 m kw. powierzchni świątyni, ale o dalszych planach odmrażania życia Kościoła nie słychać. Polska nie jest w tego typu zabiegach wyjątkiem.

 

O Kościele w swoich planach nie wspomina rząd Włoch, powodując otwarty sprzeciw tamtejszego episkopatu. W Hiszpanii nie można iść do kościoła, ale można napić się w barze i zjeść w restauracji. We Francji policja przymyka oko na wyznawców Allacha rozpoczynających ramadan, przy jednoczesnym przerywaniu odprawianych w zupełnie legalny sposób Mszy. W Stanach Zjednoczonych dozwolone są jedynie prywatne Msze, bez udziału wiernych – nie można odprawiać ich nawet na parkingach, gdzie wierni siedzą w samochodach i zachowane są wszystkie środki ostrożności. Umierający pozbawieni są Ostatniego Namaszczenia. Jako „niezbędne” uznaje się korzystanie z alkoholu czy dokonanie aborcji, ale już nie sprawowanie Najświętszej Ofiary. Wielka Brytania ogłosiła, że wszystkie obostrzenia dotyczące życia religijnego potrwają do Bożego Narodzenia, a nawet dłużej. 

 

Pogwałcenie zasady proporcjonalności i racjonalnego podejścia widzimy aż nadto wyraźnie. Jeżeli da się zachować środki ostrożności w sklepie i szkole, to czemu kościół miałby być pod tym względem wyjątkowy? Zaraz ktoś mi zarzuci, że przecież życie sakramentalne nie umarło. W sieci znajdujemy niezliczoną ilość transmisji online, w mediach społecznościowych obserwujemy niezwykłe wzmożenie duszpasterstwa internetowego. Wielu kapłanów zadziwia kreatywnością w znajdowaniu niestandardowych dróg do zapewnienia wiernym posługi. Te wszystkie – niezwykle cenne i piękne – inicjatywy, nie zastąpią przecież realnego spotkania z Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie.

 

A przecież bez Sakramentów umieramy.

 

Oczywiście dostrzegamy, że podczas tego niezwykłego czasu mogliśmy bardziej rozwinąć nasze życie wewnętrzne – ba! – nigdy nie przeżyłem Wielkanocy jak w tym roku, kiedy wszyscy razem, rodzinnie zbieraliśmy się wspólnie przed transmisjami uroczystości Triduum Paschalnego. Nigdy wcześniej nasz mały Kościół domowy nie przejawiał podobnej gorliwości, poczucia jedności i bliskości w modlitwie.

 

Jednak jak wielu z nas zdaję sobie sprawę, że to nie jest ostateczny cel. Pozbawienie życia sakramentalnego nie może prowadzić do jego wymazania w imię „czegoś lepszego”. Jak podkreśla kard. Raymond Leo Burke, obecna sytuacja musi wzbudzić w nas tęsknotę za Chrystusem, poczucie docenienia i szacunku dla – nie zawsze godnego – przyjmowania Jego darów. Dlatego też NIEZBĘDNY dla naszego rozwoju duchowego jest powrót do Sakramentów. „W tych sytuacjach musimy zrozumieć, że duchową misją Kościoła w jego fundamentalnym aspekcie jest sprawowanie Sakramentu Pokuty, udzielanie Komunii i Namaszczenia Chorych oraz opieka duszpasterska nad ciężko chorymi. Musimy znaleźć drogi do sprawowania tych posług (…) musimy odnaleźć się w nowej sytuacji” – podkreślał amerykański hierarcha.

 

Świat potrzebuje nawrócenia

Przywrócenie życia sakramentalnego ma znaczenie nie tylko na poziomie indywidualnym. Biskup pomocniczy Astany, Athanasius Schneider nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja, odczytywana na poziomie duchowym jest niczym innym jak ojcowskim wezwaniem do opamiętania. – To boskie wezwanie dla księży, biskupów i papieża do refleksji, pokuty i nawrócenia. Do poproszenia Boga o przebaczenie za wszystkie grzechy popełnione w ostatnich dziesięcioleciach w Kościele, ale szczególnie te popełnione wobec Eucharystii, Komunii Świętej – podkreśla. Być może dzisiaj pozbawiono nas dostępu do Eucharystii, byśmy na nowo odkryli do niej szacunek?

 

Bp Schneider odczytuje zamieszanie związane z koronawirusem jako wezwanie do nawrócenia także za inne przewinienia. Przede wszystkim za  grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu – czego najdobitniejszy przykład mieliśmy w zeszłym roku podczas Synodu Amazońskiego – ale także za najstraszliwszy, zbierający największe śmiertelne żniwo na świecie grzech aborcji.

 

–  Jest to wezwanie do ekspiacji, pokuty i zadośćuczynienia. Nie tylko indywidualnie, ale – jak Bóg pozwoli, kiedy ograniczenia zostaną w końcu zniesione – publicznych aktów reparacji – przekonuje. Ale jeżeli – jak przekonują eksperci – będziemy musieli się nauczyć „żyć z koronawirusem”, a kościoły pozostaną zamknięte, w jaki sposób zadośćuczynimy Bogu?

 

Kościół schodzi do katakumb. Dzisiaj, mając ograniczony dostęp do Mszy świętej i sakramentów możemy oddychać tym samym powietrzem co chrześcijanie pierwszych wieków. Nie popadamy jednak w rozpacz ponieważ Pan Bóg przygotowuje w tym czasie szczególne łaski dla swojego ludu. Nie możemy jednak milczeć widząc jawną niesprawiedliwość. „Chrześcijanie przeciwstawiali się zawsze cesarzowi, który chciał ich zmusić do oddania mu tego, co Boskie. Dziś państwo policyjne przemocą i zakazami odebrało nam możliwość świętowania Zmartwychwstania Pańskiego. Przykład męczenników i wierzących w krajach misyjnych powinien zawstydzać sytych i ociężałych Europejczyków” – dobitnie stwierdził kard. Walter Brandmüller, wybitny historyk Kościoła.

 

Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu (Mt 5, 15). Wezwanie do nawrócenia dotyka szczególnie nas – katolików. Mamy być solą ziemi i światłem świata. Skoro Bóg wzywa – zwłaszcza w dzisiejszym świecie – do świadectwa połączonego z przyjęciem konkretnej postawy, nie możemy zignorować tego wezwania.

 

Jeżeli puścimy Boże wezwanie mimo uszu, jaki los nas czeka? Czy Bóg oddali od nas plagi jeżeli nie odpowiemy pokutą, modlitwą, postem i nawróceniem? Nie jestem odpowiednią osobą aby wchodzić w myślenie Wszechmocnego, ale jednocześnie nie mogę pominąć dowodów jakie zostawił nam w historii zbawienia. – Jeruzalem nie posłuchał Pana, nie odczytał właściwie znaków czasu, przez co został zniszczony – mówił bp Schneider. Zniszczona została Sodoma i Gomora, gdyż odrzuciła wezwanie do nawrócenia. Mamy jeszcze szansę. Koronawirus to póki co flaga ostrzegawcza. Zawsze możemy jeszcze pójść w ślady Niniwy i odsunąć Boży gniew.

Jeżeli jednak kościoły na całym świecie pozostaną zamknięte, będzie to niezwykle trudne zadanie.

 

Piotr Relich

Dołącz do protestu

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie