Propozycja Unii Europejskiej ustanowienia „podatku od dwutlenku węgla na granicy” zaszkodzi globalnym wysiłkom na rzecz wspólnych działań w sprawie „zmian klimatu” – oznajmił w środę wiceminister środowiska Chin, wzywając Brukselę do rezygnacji z protekcjonistycznego pomysłu.
Nowy komisarz ds. klimatu, Frans Timmermans jeszcze w październiku zapowiedział wszczęcie prac nad kolejnym podatkiem, którego celem będzie ochrona europejskich firm przed nieuczciwą konkurencją ze strony innych państw. Nowa płatność miałaby przyczynić się do podniesienia ceny produktów pochodzących z krajów, które nie podejmują odpowiednich działań przeciw „zmianom klimatu”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie z chińskim oświadczeniem opublikowanym w środę, propozycja komisarza UE wraz z decyzją prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa o wycofaniu się z klimatycznego porozumienia paryskiego z 2015 roku, poważnie zaszkodzą międzynarodowym wysiłkom na rzecz walki z domniemanym globalnym ociepleniem.
– Musimy sprawić, by unilateralizm i protekcjonizm nie zaszkodziły globalnym oczekiwaniom wzrostu oraz woli krajów dążących do wspólnego przeciwdziałania zmianom klimatu – stwierdził na konferencji w Pekinie Zhao Yingmin, wiceminister środowiska.
Każdy podatek graniczny prawdopodobnie podniósłby cenę chińskich towarów w Europie. Pekin uważa, że naruszałoby to podstawową zasadę porozumienia paryskiego. Zgodnie z paktem klimatycznym, bogatsze kraje powinny ponosić większą odpowiedzialność za ograniczenie emisji – uważają Chińczycy.
W ramach krajowych zobowiązań do walki z „globalnym ociepleniem” Państwo Środka – największy na świecie producent dwutlenku węgla – osiągnąć ma maksymalny poziom emisji do „około 2030 roku”.
Chociaż Pekin nie wyznaczył celów w zakresie obniżenia bezwzględnych poziomów emisji, zmniejszył intensywność emisji dwutlenku węgla oraz ilość CO2 wyprodukowanego na jednostkę wzrostu gospodarczego – o 48,5 procent w latach 2005-2018, czyli już dwa lata przed terminem – mówił Zhao.
Według badań opublikowanych w tym tygodniu przez ONZ, w 2018 roku całkowita roczna emisja w Chinach wyniosła około 14 gigaton w 2018 r. – ponad dwukrotnie więcej niż w Stanach Zjednoczonych. Emisje w Chinach w przeliczeniu na mieszkańca są w przybliżeniu takie same jak w Japonii i Unii Europejskiej.
Administracja Donalda Trumpa od samego początku twierdzi, że porozumienie paryskie jest niesprawiedliwe dla amerykańskich firm, ponieważ nie rozwiązuje problemu emisji ze strony konkurentów takich , jak Chiny i Indie. Co więcej, wspomniane kraje zostały zaliczone do rozwijających się. Mają w związku z tym korzystać z dodatkowych środków specjalnego Funduszu Klimatycznego na rozwijanie infrastruktury.
Pekin zadeklarował „najwyższe możliwe ambicje” podczas aktualizacji zobowiązań klimatycznych, które mają być przedstawione w przyszłym roku, ale jak dotąd nie zaproponował zmiany swojego celu do 2030 r. Jeden z ekspertów twierdzi, że szczyt emisji może przypaść już w 2022 r.
Chińczycy podjęli jednak – zgodnie z wytycznymi porozumienia paryskiego – działania na rzecz budowy, podobnego do europejskiego, systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, Li Gao, szef biura ds. zmian klimatu w ministerstwie środowiska, poinformował o tym, choć nie podał dokładnie ram czasowych, kiedy ten system miałby zacząć obowiązywać.
Pekin obiecał ustanowić system handlu emisjami już w 2017 roku, w ramach swoich zobowiązań z Paryża, ale napotkał szereg „trudności technicznych”.
Źródło: reuters.com
AS