18 marca 2021

Chemikalia dobiją ludzkość. Zerowa płodność mężczyzn do roku 2045?

(źródło: pixabay.com)

„Istnieje zbliżające się rozwiązanie wszystkich problemów ludzkości: do 2045 roku większość mężczyzn może już nie być w stanie rozmnażać się z powodu wpływu chemikaliów zmieniających hormony” – donosi „Politico”. W ten sposób medium komentuje wyniki badań i tezy prof. Shanny Swan zawarte w jej najnowszej książce.

 

Prof. Shanna Swan od kilkudziesięciu lat zajmuje się badaniem kwestii płodności ludzi. Sama przedstawia się jako epidemiolog, zajmujący się wpływem środowiska na płodność. Jest profesorem medycyny środowiskowej i zdrowia publicznego, wykłada w Icahn School of Medicine w Mount Sinai w Nowym Jorku. Wielokrotnie nagradzana za swoje osiągnięcia naukowe, koncentruje się na wpływie środowiska i chemikaliów na płodność. W szczególności analizuje wpływ ftalanów i bisfenolu A na płodność mężczyzn i kobiet oraz neurorozwój dzieci.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Uczona ubolewa, że ludzie nie przejmują się specjalnie zagrożeniem, jakie stwarza „spadek reprodukcyjny” ludzi, zwłaszcza mężczyzn, w porównaniu z tym, jak reagują na doniesienia o zagrożeniach dla klimatu. – Jesteśmy około 40 lat za globalnym ociepleniem, jeśli chodzi o świadomość – zasugerowała, odnosząc się do kwestii zagrożenia płodności ludzkiej. Według jej wyliczeń sprzed czterech lat, liczba plemników przeciętnego mężczyzny w krajach zachodnich miała od 1973 do 2011 roku spaść o 59 procent. By zaalarmować społeczeństwo napisała popularyzatorską książkę zatytułowaną „Count Down”, która ukazała się w lutym tego roku. Jej współautorką jest dziennikarka zajmująca się zdrowiem i nauką, Stacey Colino.

 

Profesor sugeruje, że zgodnie z poczynionymi prognozami do 2045 r. połowa wszystkich mężczyzn będzie pozbawiona plemników zdolnych do przekazywania życia, a druga połowa będzie ich posiadała niewiele, blisko zera. Czy profesor się nie myli? Swan wini za ten stan rzeczy powszechne stosowanie chemikaliów, zaburzających gospodarkę hormonalną. Chodzi o substancje chemiczne zawarte w tworzywach sztucznych, elektronice, opakowaniach, w pestycydach, w perfumach, w produktach higieny osobistej i kosmetykach. Zwraca uwagę na bisfenol A i ftalany, zakłócające funkcje testosteronu i estrogenu. Niewielkie dawki tych substancji mają stanowić poważne zagrożenie dla nienarodzonych dzieci.

 

Swan nie wyklucza, że do bezpłodności przyczyniają się także inne czynniki, jak: antykoncepcja, zmiany kulturowe, otyłość i palenie. Badania wykazały także, że istnieją przyczyny biologiczne np. coraz więcej chłopców rodzi się z anomaliami narządów płciowych i spada poziom testosteronu, średnio o 1 proc. rocznie od 1982 roku. W przypadku kobiet obserwuje się więcej poronień. W ciągu ostatniego dwudziestolecia wskaźnik poronień rósł o 1 procent rocznie. Znacznie więcej dziewcząt także przedwcześnie dojrzewa.

 

Epidemiolog obawia się, że jeśli te wszystkie trendy utrzymają się, to zapłodnienie in vitro i inne technologie sztucznego rozrodu mogą stać się koniecznością w celu poczęcia dzieci. W swojej pracy naukowej z 2005 r. udowodniła wraz z zespołem badawczym, że tzw. zespół ftalanów u ludzi odpowiada za problemy z płodnością. Cztery różne ftalany znajdowane pod koniec pierwszego trymestru w łonie matki miały przyczyniać się do anomalii narządów płciowych u chłopców, co z kolei przekłada się na płodność w wieku dorosłym. Prof. Swan zaleca usuwanie szkodliwych chemikaliów z otoczenia, rezygnację z żywności przetworzonej, wybieranie odpowiednich, naturalnych produktów do higieny osobistej, pozbawionych ftalanów i zamianę plastikowych pojemników do przechowywania żywności na szklane. Nie obędzie się – jej zdaniem – bez reakcji rządów, który musi wpłynąć na przemysł chemiczny, by nie stosował szkodliwych dla ludzi chemikaliów. Ponadto zaleca eksperymenty z żeńskimi hormonami. Przypomina badanie opisane w 2017 r., w którym stwierdzono, że jeśli mysz była wystawiona na działanie estrogenów krótko po urodzeniu, ale nigdy więcej nie miała z nimi kontaktu, liczba plemników została całkowicie przywrócona w ciągu trzech pokoleń.

 

Książka Swan jest napisana w tradycji „Cichej Wiosny”, która wywołała rewolucję w latach 70. ub. wieku, inspirując ekologów i elity międzynarodowe do podjęcia działań w obronie środowiska, a jednocześnie walkę z „przeludnieniem”. Tym razem Swan wskazuje na zagrożenie toksycznymi chemikaliami, które sieją spustoszenie w płodności ludzi. Książka „Count Down” przestrzega przed zagrożeniem przyszłości rasy ludzkiej z powodu spadku płodności o połowę w ciągu ostatnich 50 lat na całym świecie. Dziś w niektórych częściach świata dwudziestokilkuletnie kobiety są znacznie mniej płodne niż ich babcie w wieku 35 lat. To samo tyczy się mężczyzn. Spadkowi liczby plemników, płodności i poziomu testosteronu towarzyszą w przypadku kobiet częstsze poronienia oraz przedwczesna niewydolność jajników. Ma ona rosnąć również w tempie 1 proc. rocznie.

 

Swan zwraca uwagę, że płodność jest wyznacznikiem zdrowia i długowieczności. Co do tego nie ma wątpliwości wśród ekspertów, którzy sugerują nawet, że płodność jest „szóstą oznaką życia”. – Uszkodzenia spowodowane narażeniem mężczyzny lub kobiety w ciąży na problematyczne chemikalia mogą zaszkodzić zdrowiu reprodukcyjnemu przyszłych pokoleń, a u kolejnych pokoleń następuje kumulacja uszkodzeń nasienia i innych markerów zdrowia reprodukcyjnego – tłumaczy Swan. Zdaniem profesor, najbardziej wyraźne szkody spowodowane przez chemikalia zaburzające gospodarkę hormonalną, takie jak w przypadku ftalanów i bisfenolu, występują w przypadku dzieci poczętych wystawionych pośrednio na oddziaływanie tych czynników. – W tym bardzo wrażliwym okresie zaburzenie rozwoju płodu jest największe, a spowodowane nim zmiany są nieodwracalne – dodaje.

 

By walczyć ze szkodliwym oddziaływaniem chemikaliów, Swan postuluje wprowadzenie regulacji rządowych. – Znane substancje zaburzające gospodarkę hormonalną należy całkowicie trzymać z dala od domów i ciał. Zanim substancja chemiczna zostanie wprowadzona na rynek, powinna przejść rygorystyczne wymagania, aby upewnić się, że nie jest w stanie wpływać na nasze hormony, że jest wolna od niekorzystnych skutków w małych dawkach i jest jak najmniej trwała dla środowiska – tłumaczy. Uczona dodaje, że obecnie producenci chemikaliów po zakwestionowaniu jakiegoś środka wprowadzają minimalne modyfikacje zmieniają nazwę i znowu jest on powszechnie stosowany.

 

„Scientific American” podaje, że kobieta jest narażona na działanie substancji chemicznych, które blokują funkcjonowanie androgenów w pierwszym trymestrze ciąży, a to może na wiele sposobów wpłynąć na „rozwój reprodukcyjny płodu płci męskiej”. Na przykład może skutkować skróceniem odległości odbytowo-płciowej (AGD), co jest istotne dla produkcji plemników. Prenatalne zaburzenie męskiego układu hormonalnego może skutkować obniżeniem poziomu testosteronu i zwiększeniem ryzyka, że chłopiec będzie miał jądra niezstąpione lub określony rodzaj zniekształcenia narządu płciowego po urodzeniu. A jeśli chłopiec urodzi się z tymi wadami, to jest bardziej narażony na niską produkcję plemników i raka jądra jako osoba dorosła.

 

Z kolei zaburzenia endokrynologiczne odpowiadają obecnie za rosnącą liczbę chorób autoimmunologicznych, epidemię otyłości i zespołu metabolicznego (zespół schorzeń zwiększających ryzyko chorób serca, udaru mózgu i cukrzycy typu 2). To ma wpływ na przedwczesną śmierć. Pismo sugeruje, że nadszedł czas, by zastąpić chemikalia zaburzające gospodarkę hormonalną w produktach codziennego użytku chemikaliami, które nie wpływają na hormony i nie utrzymują się w środowisku.

 

Źródło: politico.eu, saferchemicals.org, scientificamerican.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(7)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 160 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram