Samorządy biją na alarm. Oferty sprzedawców energii elektrycznej na kolejny rok są wyższe nawet o 70 proc. Nie lepiej jest u „gazowników”. Tam podwyżki sięgają 40 proc. Oczywiście ciężar ewentualnych podwyżek ostatecznie spocznie na barkach podatników i klientów, których z drugiej strony kusi się energochłonnymi „innowacjami” technologicznymi czy elektrycznymi pojazdami.
Wysokie ceny energii dotkną szkoły, szpitale oraz kolej. Jednostki podlegające samorządom biją na alarm i odwołują przetargi. Oferowane ceny mocno bowiem przebijają ich możliwości budżetowe.
Wesprzyj nas już teraz!
O gigantycznych podwyżkach cen energii elektrycznej, sięgających nawet 70 proc., napisał „Puls Biznesu”. Jak czytamy, taką ofertę otrzymała Łódzka Kolej Aglomeracyjna. Jej przedstawiciele skomentowali podwyżkę w prostych słowach: „Szok i zapowiedź horroru w budżetach przewoźników kolejowych”.
Wysoką ofertą zaskoczone są też władze Metra Warszawskiego. Tam najtańsza oferta o ponad 6 mln zł przekraczała założenia finansowe spółki. Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia oceniła zaś, że na przełomie dwóch ostatnich dekad takiej podwyżki nie odnotowano.
Równie „słono” przyjdzie zapłacić za gaz. W pierwszej kolejności podwyżki odbiją się na budżetach firm, dla których oferty są wyższe nawet o 40 proc. O takiej skali podwyżek mówią prywatni sprzedawcy, a jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, niewykluczone, że tym śladem pójdzie PGNiG. Winnymi są „rynki światowe”, gdzie ropa i gaz drożeją, oraz spory popyt wewnętrzny (w 2017 roku w Polsce zużycie gazu wzrosło o 10 proc.)
W tym kontekście warto pamiętać o promowanym przez polski rząd zrównoważonym (odpowiedzialnym) rozwoju, którego elementami są wszelkie innowacje „ekologiczne”, jak choćby elektromobilność czy walka ze smogiem, związaną z wymianą kotłów na gazowe. Tak gwałtowne skoki cen energii są znakomitą przestrogą na przyszłość.
Źródło: forsal.pl
MA