Były doradca Obamy: po koronakryzysie Bidenowi będzie łatwiej przeprowadzić gruntowne zmiany

Prof. Jason Furman, ekonomista z Harvardu i doradca Baracka Obamy w artykule zatytułowanym „Szansa jaką stwarza kryzys. Czego potrzeba, aby odbudować lepszą gospodarkę” w styczniowo-lutowym wydaniu magazynu „Foreign Affairs” twierdzi, że Joe Biden stanie przed wyzwaniem gospodarczym podobnym do tego, przed którym stanął 12 lat temu, gdy był wiceprezydentem. Teraz jednak sytuacja będzie mu bardziej sprzyjała, by wprowadzić gruntowne zmiany systemowe w ekonomii.
Zdaniem Furmana konieczna jest rozbudowana interwencja państwa w gospodarkę i nie ma co się martwić rosnącym zadłużeniem publicznym, o ile uda się zachować niskie stropy procentowe.
Porównując sytuację z 2009 roku z obecną Furman zwrócił uwagę, że w styczniu 2009 roku stopa bezrobocia w USA wynosiła 7,8 proc. Podobnie ma być w styczniu przyszłego roku. Obecnie, tak jak wtedy, bankrutuje wiele małych firm i bardzo cierpią całe sektory gospodarki. Mimo tych podobieństw gospodarka po koronawirusie ma być w lepszej kondycji.
W 2009 roku najgorsza recesja była jeszcze przed USA. Narastało bezrobocie, spadały notowania na giełdzie i kryzys był powszechnie odczuwalny. Jednak obecnie giełda jest mocna, a problemy gospodarcze nie są aż tak palące.
Najważniejszym i najpilniejszym zadaniem Bidena ma być powstrzymanie pandemii COVID-19 i przyspieszenie ożywienia poprzez zwiększenie konsumpcji ludzi najmniej zamożnych, do których przez dłuższy czas powinna trafiać pomoc publiczna. Gdy sytuacja polepszy się, automatycznie pomoc miałaby być likwidowana.
Biden ma mieć większą swobodę ekonomiczną w realizacji projektu przebudowy ekonomicznej państwa ze względu na niskie stopy procentowe. Wedle Furmana nie ma co się martwić narastającym długiem publicznym. Wskazuje on, że o ile w 2009 roku dług wynosił mniej niż 50 proc. PKB, to teraz stanowi około 100 procent PKB.
„W styczniu 2009 roku realne oprocentowanie dziesięcioletniego długu publicznego – koszt pożyczki po uwzględnieniu inflacji – wyniosło około dwóch procent. W styczniu 2021 roku prawdopodobnie wyniesie około minus jeden procent. W rezultacie, mimo że dług publiczny jest dziś wyższy, jego koszt utrzymania jest niższy” – tłumaczy były doradca ekonomiczny prezydenta Obamy.
Sytuacja różni się od 2009 roku, bo wtedy USA były obwiniane za wywołanie światowego kryzysu finansowego, a obecnie pandemia nie pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Ponadto USA poniosły mniejsze szkody gospodarcze niż wiele innych porównywalnych krajów. Chiny już prawie całkowicie się odrodziły, jednak wysiłki Pekinu, by przejąć światowe przywództwo, przyniosły efekt przeciwny do zamierzonego.
Furman spodziewa się „globalnej dobrej woli”, która pojawi się wraz z objęciem funkcji przez nowego prezydenta. Profesor radzi, by administracja Bidena skorzystała z tej okazji, aby ożywić „system globalnego zarządzania gospodarczego”, który Stany Zjednoczone stworzyły i któremu przewodziły od zakończenia II wojny światowej. Wszystkim bowiem zagrażają „zmiany klimatyczne” i „nowe pandemie”. Konieczna więc będzie koordynacja globalnej odpowiedzi na nie.
Obecna sytuacja kryzysowa pozwoliła zmobilizować szeroką akcję kredytową i pomoc osobom fizycznym oraz przedsiębiorstwom na skalę niespotykaną dotąd w czasie pokoju. Ponadto sprawiła, że rządy uwolniły banki centralne, które nie dość, że obniżyły stopy procentowe, to jednocześnie zwiększyły dostępność kredytów.
Dzięki temu USA uwolniły środki równoważne około 13 proc. PKB. Środki pomocowe przyniosły korzyści gospodarstwom domowym o najniższych dochodach.
I chociaż w drugim kwartale 2020 roku gospodarka USA skurczyła się o rekordowe 9 proc., to gospodarstwa domowe miały do dyspozycji ogromną pomoc obejmującą transfery pieniężne, świadczenia z ubezpieczenia społecznego i zasiłki dla bezrobotnych, które wzrosły o rekordowe 10 proc. Najniższe dochody zaczęły szybko rosnąć. W rezultacie, choć największe straty w zatrudnieniu dotyczyły pracowników o niskich dochodach, to ta sama grupa najwięcej wydawała na konsumpcję.
Ta pomoc – zdaniem Furmana – zapobiegła trwałej recesji o historycznych proporcjach i pozostawiła gospodarkę Stanów Zjednoczonych w stanie faktycznie umiarkowanej recesji, a nie załamania na skalę depresji, której wielu się obawiało.
Stany Zjednoczone przeżywają obecnie bardziej normalną recesję związaną z wysokim bezrobociem i zmniejszoną siłą nabywczą, a ekonomiści i decydenci radzą sobie z nią dzięki ogromnej pomocy Rezerwy Federalnej.
Obecnie priorytetem jest ustanowienie ram finansowych, które pomogą radzić sobie z kryzysem w dłuższej perspektywie. Ekonomista proponuje więc przywrócenie dodatkowych zasiłków dla osób tracących pracę, które będzie można stopniowo ograniczać wraz ze spadkiem bezrobocia.
Rząd federalny winien także – zdaniem Furmana – przyznać większe dotacje dla władz stanowych, rozwinąć program Medicaid itp.
Furman sugeruje, że w najbliższej przyszłości trudno będzie znacznie obniżyć stopy procentowe, ale rząd mógłby zwiększyć wydatki na ubezpieczenie od bezrobocia i pomoc żywieniową, by starać się zwiększać popyt.
Winien także zająć się „realokacją siły roboczej”, czyli pomóc w przekwalifikowaniu ludzi, by znajdowali pracę w nowych sektorach gospodarki.
Największym zagrożeniem przed jakim stanie gospodarka w ciągu najbliższych kilku lat nie jest sam dług – uważa Furmana – ale polityczna troska o ten dług. Innymi słowy wszystkie kraje muszą zastosować te same mechanizmy radzenia sobie z kryzysem koronawirusowym.
„Na razie pandemia nie przekształciła się w kryzys finansowy, a niektóre z najgorszych obaw o jej wpływ na rynki wschodzące się nie sprawdziły. Niemniej jednak globalna gospodarka wciąż boryka się z ciągłymi skutkami COVID-19, prawdopodobieństwem dalszej niestabilności finansowej i politycznej oraz możliwością jeszcze poważniejszych kryzysów w przyszłości” – pisze profesor, który sugeruje, że z tego powodu świat potrzebuje globalnego zarządu i amerykańskiego przywództwa gospodarczego.
Chodzi o koordynację na szczeblu globalnym działań dotyczących np. zawieszenie obsługi zadłużenia, w razie potrzeby umorzenia go niektórym państwom, zwiększenia wpłat na rzecz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, by zapobiec kolejnemu kryzysowi finansowemu oraz trwałemu wzrostowi ubóstwa i trudnościom w niektórych rozwijających się gospodarkach. Globalny zarząd jest potrzebny dla ustalenia nowych podatków międzynarodowych czy wspólnej odpowiedzi na „zmiany klimatyczne” i cyberataki.
Źródło: foreignaffairs.com
AS