26 lutego 2020

Byli szefowie korporacji, bankowcy i wpływowe „rodziny”. To oni stoją za Zielonym Ładem

(źródło: pixabay.com)

Bloomberg podaje, że za programem europejskiego Zielonego Ładu, który wymaga dekarbonizacji gospodarki do 2050 r. stoją obecni lub byli szefowie wielkich korporacji, bankowcy i wpływowe „rodziny”. Są oni nawet zdziwieni, że tak szybko udało im się przekonać polityków europejskich do przyjęcia radykalnego programu transformacji energetycznej. Uważają, że właśnie teraz przeżywają jeden z najlepszych momentów w historii. Udało im się zmienić opinię młodych ludzi, strasząc „katastrofa klimatyczną”.

 

Już pierwszego dnia urzędowania Ursula von der Leyen jako szefowa Komisji Europejskiej stanęła przed światowymi liderami podczas konferencji klimatycznej ONZ w Madrycie i obiecała, że ​​w ciągu najbliższych 30 lat uczyni Europę pierwszym na świecie kontynentem neutralnym pod względem emisji dwutlenku węgla. „Europejski Zielony Ład to nowa europejska strategia wzrostu” – powiedziała. To sprawiło, że Paul Polman, były dyrektor naczelny Unilever, obecnie członek sieci działaczy na rzecz klimatu, miał powody do zadowolenia. Grupa rozpoczęła lobbing w stosunku do osób na najwyższych stanowiskach w UE w 2017 r., by kwestia „zmian klimatycznych” stała się głównym celem polityki. Polman przyznał kilka tygodni później, że transformacja dokonuje się szybciej, niż się spodziewali i mają kontrolę nad nią.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W swoim przemówieniu von der Leyen przekonywała, że strategia nie tylko umieści Europę w awangardzie wysiłków na rzecz ograniczenia globalnego ocieplenia, ale także napędzi nową falę rozwoju gospodarczego i pomoże spoić kontynent. „Jeszcze trzy lata temu wszystko to wydawałoby się w najlepszym razie zbyt daleko idące. Postępowa polityka przeżywała ogólnoświatowy kryzys. Donald Trump objął urząd jako prezydent USA, a w Wielkiej Brytanii właśnie głosowano za wyjściem z UE. Kanclerz Niemiec, Angela Merkel utknęła w kampanii reelekcyjnej, zraniona decyzją o pomocy uchodźcom napływającym do Europy po wojnach na Bliskim Wschodzie. Istniało ryzyko, że polityka klimatyczna zostanie pogrzebana wskutek polityki imigracyjnej i działań biurokratów. – Bałam się, że ludzie pomyślą, że chcemy zaatakować ich styl życia, zabrać samochody, nałożyć podatki ekologiczne i ograniczyć dostęp do produktów konsumenckich – mówi Laurence Tubiana, inny członek sieci aktywistów, która również pośredniczyła w zawarciu w Paryżu w 2015 r. Porozumienia Klimatycznego” – czytamy na stronie bnnbloomberg.ca.

 

To nie była ich pierwsza próba wpłynięcia na politykę europejską – podaje agencja Bloomberga. Grupa powstawała przez trzy ostatnie dekady i składała się z „sfrustrowanych brakiem postępów w walce z ociepleniem klimatu światowych liderów”. Niektórzy – jak Tubiana, która obecnie szefuje Europejskiej Fundacji Klimatycznej, i Teresa Ribera, która w styczniu została wicepremierem Hiszpanii – są osobami publicznymi. Inni, jak Polman, to zwykle dyrektorzy korporacji międzynarodowych.

 

Sieć aktywistów łączyła naukowców i „ekspertów politycznych” z głowami państw, szefami banków centralnych, a nawet z przywódcami religijnymi i wojskowymi. Swoje pomysły „przepychali” za pośrednictwem Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, strasząc zbliżającą się katastrofą klimatyczną. Osoby niezwykle wpływowe, jak np. dyrektor generalny BlackRock, Larry Fink i papież Franciszek – zauważa Bloomberg – zaczęli głośno o tym mówić. „W związku z wyborami parlamentarnymi w UE w 2019 r. nie było czasu do stracenia. Dziwactwo w europejskim kalendarzu politycznym oznaczało, że nowy parlament, nowa Komisja Europejska i nowy szef Europejskiego Banku Centralnego pojawią się prawie w tym samym czasie, nastąpi całkowity reset polityczny” – czytamy.

 

Dlatego już w 2017 roku „sieć” zaczęła działać. Z Tubianą na czele i Polmanem w zarządzie Europejska Fundacja Klimatyczna przeprowadziła prywatne sondaże, aby potwierdzić, że problemy środowiskowe są najbardziej istotną kwestią i budzą największe zaniepokojenie wśród młodszych wyborców. Aktywiści poszli z tymi wynikami do eurodeputowanych i przekonywali, że polityka klimatyczna może rozwiązać nie tylko problem domniemanego globalnego ocieplenia, ale także masę innych wyzwań, z którymi zmagały się partie establishmentowe, począwszy od bezrobocia, a na rozczarowaniu projektem europejskim kończąc. – Musieliśmy znaleźć projekt, który zjednoczyłby europejskich obywateli wokół czegoś, co nie byłoby konstrukcją biurokratyczną, lecz prawdziwym wspólnym projektem politycznym – tłumaczyła Tubiana, dodając, że tym, co jednoczy, jest „klimat”.

 

Konsekwencją takiego założenia, wynikającą z „logiki politycznej”, było umieszczenie kwestii klimatu w centrum kampanii partii politycznych podczas wyborów w maju 2019 r. Sondaże poprzedzające głosowanie pokazały, że populiści byli nastawieni na znaczne zyski, a następny przewodniczący komisji potrzebował wsparcia większości partii głównego nurtu, aby objąć urząd. Wraz z think tankami takim jak: Agora Energiewende w Niemczech i Forum Energii w Polsce nieformalna sieć wywierała presję na decydentów. Działacze spotykali się ze wszystkimi stronami UE, wskazując na konieczność zwiększenia ambicji klimatycznych i zdobycia poparcia dla celu zerowej emisji dwutlenku węgla do 2050 r., który został zaproponowany przez Komisję Europejską już w 2018 r.  Zieloni,  socjaliści mieli gotowy program działań na rzecz klimatu, a liberałowie zmierzali w tym kierunku. Ostatnią przeszkodą była Europejska Partia Ludowa – „konserwatyści” – którzy stanowią największy blok w Parlamencie Europejskim.

 

Jeszcze w 2014 r. w jej manifeście zawarto krótką wzmiankę o kwestiach środowiskowych, ale już w 2019 r. „zmiany klimatu znajdowały się na liście największych zagrożeń”. – Różne rodziny pracowały przez rok nad tym, aby skupić się na europejskiej  tożsamości w przeciwieństwie do ekstremistów – mówi Ribera. – Bez tego skupienia von der Leyen mogłaby nie uzyskać wotum zaufania – dodaje.

 

„Do czasu rozpoczęcia kampanii w 2019 r. tysiące nastolatków pod przewodnictwem szwedzkiej działaczki Grety Thunberg wzywały do ​​działań na rzecz klimatu podczas marszów w głównych miastach Europy. Decydenci z UE zdali sobie sprawę, że istniejąca polityka, mająca na celu redukcję emisji nie była wystarczająca, aby utrzymać synchronizację celów regionu z celami porozumienia paryskiego. Zobaczyli inwestycje przepływające między USA i Chinami z pominięciem Europy” – czytamy.

 

Bloomberg dodaje, że nawet przy ogromnym wsparciu ze strony obywateli Zielony Ład czeka niepewna przyszłość. Wszystko będzie zależeć od zdolności przyciągania inwestycji, a to będzie stanowić największe wyzwanie, ponieważ wzrost gospodarczy Europy pozostaje daleko w tyle za głównymi gospodarkami światowymi, takimi jak: Chiny i Indie. – Mamy naukę, mamy technologię, z pewnością możemy znaleźć pieniądze – zapewnił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans.

 

Komisja Europejska przedstawiła plan wart 1 bilion euro, który ma być filarem inwestycyjnym Zielonego Ładu. Przewiduje on przeznaczenie około 500 miliardów euro z budżetu UE na transformację energetyczną (całkowite odejście od paliw kopalnych) w ciągu następnej dekady, przy jednoczesnym wykorzystaniu 280 miliardów euro inwestycji prywatnych i publicznych oraz ustanowieniu mechanizmu finansowania z kolejnymi 143 miliardami euro, również ze źródeł publicznych i prywatnych, na pomóc regionom.

 

„Może to pomóc uspokoić biedniejsze państwa członkowskie zaniepokojone zawrotnymi kosztami Zielonego Ładu, ale nie zapobiegnie nieuchronnej kłótni o to, jak podzielić ciężar redukcji emisji. Polska już zadeklarowała, że ​​nie dotrzyma terminu 2050 r. na wyeliminowanie emisji dwutlenku węgla, do którego przywódcy UE powrócą na szczycie w czerwcu. Niemcy ostrzegły także komisję przed zaostrzeniem celów w zakresie emisji dla samochodów, skutecznie starając się o zwolnienie dla swoich producentów, jak podaje gazeta Die Zeit” – komentuje Bloomberg.

 

Medium nie spodziewa się, by Niemcy byli zdolni osiągnąć swój cel redukcji emisji dwutlenku węgla. Jednak aktywistów klimatycznych nie zraża to, podobnie jak nie zrażają działania Trumpa, zmierzającego do formalnego wycofania USA z porozumienia klimatycznego, czy aktywność prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro albo australijskiego premiera Scotta Morrisona. „Tubiana i inni działacze są bardziej optymistyczni niż kiedykolwiek. Twierdzą, że opinia publiczna na całym świecie może osiągnąć punkt krytyczny. Mówi się, że zaangażowanie UE w eliminację emisji do 2050 r. jest początkiem szerszej zmiany z mocą wyginania krzywej emisji od jej obecnej, niebezpiecznej trajektorii. – Chodzi o pęd – tłumaczy Tubiana. – Są magiczne chwile, kiedy wszystko się układa. Przeżywamy jedną z tych chwil na poziomie europejskim – konkluduje zadowolona lobbystka, ekonomistka z wykształcenia i francuski dyplomata.

 

Źródło: bnnbloomberg.ca

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram