We Francji trwa społeczna debata. Przesłaniają ją tematy siły nabywczej i sprawiedliwości podatkowej, bezrobocia, deficytu, wpływu globalnej gospodarki, transformacji klimatycznej. Z debaty wykluczono temat integracji, ograniczony jedynie do pytania – jak zapewnić lepszą integrację przybyszów? Tymczasem właśnie na przykładzie emigracji widać, że państwo to system naczyń połączonych, a emigracja ma wpływ na aspekty życia, których rząd dostrzegać po prostu nie chce. Świadczą o tym nawet dane OECD.
Dane przedstawione przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) nie pozostawiają wątpliwości. We Francji prawie 3 miliony młodych ludzi w wieku od 15 do 34 lat nie kształci się, nie korzysta z przysposobienia zawodowego i nie pracuje. Jednak połowa z nich to imigranci i ich potomkowie, chociaż w społeczeństwie stanowią znaczną mniejszość.
Wesprzyj nas już teraz!
Emigranci i ich przyzwyczajeni już do państwa socjalnego potomkowie stają się balastem dla budżetu państwa, żyją głównie z zasiłków, są też gorzej wykształceni. W ten sposób upada teza o tym, że emigracja uzupełnia potrzeby rynku pracy. O ile dzieje się tak jeszcze w pierwszym pokoleniu, to później potomkowie emigracji stają się „klientami socjale” i obciążeniem dla budżetu znacznie większym, niż rodzimi nieudacznicy i osoby, które z różnych względów państwo musi otoczyć swoją troską.
Dane OECD przedstawiono podczas seminarium AJEF (Stowarzyszenie Dziennikarzy Ekonomicznych i Finansowych) nie pozostawiają tu wątpliwości. 40 proc. młodych, którzy stają się klientami opieki społecznej, wywodzi się ze środowisk imigracyjnych. Doszło do tego, że nawet UE wystosowała do Paryża apel o poprawę integracji imigrantów na rynku pracy. Na 2,85 mln młodych, którzy nie pracują i się nie uczą, 1,75 mln jest urodzona we Francji z rodziców, którzy także urodzili się w tym kraju. Reszta, czyli około 40 proc. to właśnie imigranci i ich potomkowie. Raport wskazuje, że podobna sytuacja i proporcje mają miejsce w UE w Austrii i Belgii. W takich krajach jak Niemcy, Szwecja i Szwajcaria jest jednak znacznie mniej bezrobotnej młodzieży, chociaż wskaźnik dotyczący emigrantów (10 proc.) także przekracza liczbę niepracujących „tubylców” (7 proc.). I tak emigracja odsłania swoje negatywne strony nawet po wielu latach. Okazują się one znaczące nie tylko dla kultury, bezpieczeństwa, tożsamości narodowej, ale także dla ekonomii.
Bogdan Dobosz