14 sierpnia 2017

Czy święty Maksymilian mógłby dziś nawracać?

(Fot. Marek SKORUPSKI / FORUM)

Wiara w obcowanie świętych zakłada między innymi, że zarówno pokolenia wcześniejsze, jak i te, które żyją obecnie, egzystują w tym samym Kościele. Czy jednak święci dawnych wieków, gdyby przyszło im żyć współcześnie, swobodnie odnaleźliby się w Kościele Anno Domini 2019? Nie sięgając zbyt daleko w przeszłość, pozostańmy przy XX-wiecznym świętym, tak bardzo przecież nowoczesnym…

 

Większość katolików zna świętego Maksymiliana Kolbe głównie dzięki jego ofiarnej śmierci w niemieckim obozie zagłady w Oświęcimiu. Część z nas wie, że franciszkanin założył Niepokalanów i „Rycerza Niepokalanej”, mniejszość, że stworzył Rycerstwo Niepokalanej, a jeszcze mniej liczni pamiętają o innym jego piśmie – „Małym Dzienniku” czy programie radiowym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nie wolno nam nigdy zapominać, że Maksymilian Kolbe został wyniesiony na ołtarze dzięki dwóm koronom – krwi i wiary. Choć kanonizowano go jako męczennika, był przecież także niezrównanym ewangelizatorem, starając się (po franciszkańsku) nie tylko o odnowę duchową wierzących, ale również – jeśli nie przede wszystkim – o nawrócenie niewiernych!

 

Stąd tytułowa wątpliwość: czy rzeczywiście mamy pewność, że osoba o charyzmie i charyzmacie świętego Maksymiliana mogłaby swobodnie działać w naszych czasach? A jest to wątpliwość o tyle uzasadniona, że święci to przecież osoby wyróżniane przez Kościół po to, byśmy je naśladowali!

 

Czy więc Maksymilian Kolbe przyjąłby do wiadomości dokument stwierdzający ni mniej ni więcej, że Kościół nie ma już misji wobec Żydów? Wszak święty nawracaniu ich poświęcił całe swe życie! Zasłużył sobie tą działalnością nawet na łatkę antysemity, gdyż śmiał zauważyć, że zasady, wartości i procesy, które naród niegdyś wybrany wciela w życie, nie służą Kościołowi. Owszem, publicystyka ojca Kolbego poświęcona Żydom była z oczywistych przyczyn tworzona z pomocą innego języka niż obowiązujący w Kościele naszych czasów, ale w osobistych kontaktach z każdym z przedstawicieli judaizmu Maksymilian pozostawał niezwykle delikatny, mimo wszystko starając się każdego przekonać do swoich racji. Swoich – to znaczy do racji Kościoła. Chciał bowiem swych rozmówców nawrócić.

 

Czy Maksymilian Kolbe podporządkowałby się słowom wysokich dostojników dzisiejszego Kościoła, sugerującym że prozelityzm (szczególnie w stosunku do prawosławnych) to grzech? Święty powołał przecież Rycerstwo Niepokalanej, którego pierwszym celem było „starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków”. Starać się, a więc nie poprzestawać na modlitwie, ale także podejmować konkretne działania! Nawracać!

 

Czy Maksymilian Kolbe świętowałby „pamiątkę reformacji”? Święty uznawał, że protestantyzm jest wynikiem żądzy augustiańskiego zakonnika, Marcina Lutra, który związał się z mniszką. Anglikanizm według Kolbego narodził się natomiast z rozpusty Henryka VIII zmieniającego żony jak rękawiczki. A pisząc o heretykach, Maksymilian zawsze podkreślał, że doprowadzając do rozłamu w Kościele wybrali oni tego, który nie chciał służyć.

 

Czy Maksymilian Kolbe odnotowałby ze zrozumieniem serdeczne listy ważnych hierarchów do „drogich braci masonów”?  Świętego atakowali współcześni mu obserwatorzy życia kościelnego, natrząsając się z „wiary w masońskie spiski”. Dziś już w istnienie masonów wierzyć nie potrzeba, bowiem oni sami coraz bardziej ochoczo się ujawniają. Ojciec Kolbe dostrzegał ich zakrojoną na ogromną skalę antykatolicką działalność, na własne oczy widząc ich bluźnierstwa i na własne uszy słysząc o ich planach. Maksymilian poświęcił setki, jeśli nie tysiące stron na przekonanie katolików o ogromnej szkodliwości działań podejmowanych przez masonów.

 

A z czego cieszyłby się Maksymilian Kolbe?

 

Z całą pewnością radowałby się widząc rozkwit katolickich mediów – dziś można kupić przecież wiele pism wydawanych przez Kościół instytucjonalny, odwiedzić dziesiątki portali internetowych, posłuchać radia, oglądać filmy na You Tube.

 

Czy jednak Maksymilian Kolbe pochwaliłby katolickie media rezygnujące z idei Kościoła walczącego? Święty w wydawanych przez siebie gazetach nie ograniczał się do opisywania tego, co Kościół proponuje, ale ostrzegał również przed złem otaczającym nas ze wszystkich stron. Wskazywał, jak je rozpoznawać i jak bronić przed błędami współczesności swoich braci, katolików.

 

Czy Maksymilian Kolbe radowałby się śledząc media „Kościoła otwartego”, godzącego ze sobą Kościół i świat zewnętrzny, ich zwyczaje i upodobania? Czy zaakceptowałby rozpropagowaną w tych mediach sentencję „nie przyszedłem Pana nawracać” i przekonanie, że wiara i modlitwa nie są potrzebne do zbawienia, bo wystarczy być dobrym człowiekiem? Święty osobiście starał się nawrócić każdego, kogo spotykał na swojej drodze. Wręczał cudowne medaliki, prowadził długie dysputy w środkach lokomocji, chrzcił ciężko chorych, którzy mogli już nie odzyskać świadomości, kiedyś wybiegł nawet z pociągu za dyskutującym z nim ateistą, bo czuł, że jego rozmówca jest już bliski otworzenia oczu na Chrystusową Prawdę. Przed dogonieniem niedowiarka powstrzymał franciszkanina jedynie habit, przez który nie mógł uporać się z wysokim ogrodzeniem sforsowanym chwilę wcześniej przez uciekającego mężczyznę!

 

Czy Maksymilian Kolbe ze spokojem przyglądałby się atakom na katolików rozprowadzających pisma i głoszących chwałę Chrystusa poprzez wysyłanie listów pocztą? To przecież on sam wymyślił katolicki fundraising w Polsce. Wydając „Rycerza Niepokalanej” i „Mały Dziennik” nie kierował ich przede wszystkim do kiosków z gazetami, ale wysyłał pocztą do konkretnych ludzi. Sugerował, że mogą za te pisma zapłacić, albo nie. Jeśli nie – to niech czytają, z pewnością ich dusze dzięki tej lekturze zyskają. Większość jednak obdarowanych z radością i dobrowolnie wysyłała mu pieniądze. Dziś, nawet w niektórych środowiskach kościelnych, mówi się o tego typu metodzie ewangelizacji jako o „naciąganiu” czy „wyłudzaniu”!

 

Celowo nie pytamy w tym tekście, jak mogłaby wyglądać reakcja Maksymiliana na zmiany w liturgii, których nie dożył. To kwestia bardziej skomplikowana. Warto jednak zastanowić się, jak zareagowałby święty widząc sposób w jaki potraktowano zakon Franciszkanów Niepokalanej, którego członkowie starali się naśladować Kolbego, żyć w zgodzie z proponowaną przez niego regułą i odprawiać tą samą co on formę Mszy Świętej?

 

Nie wiadomo.

 

Wiemy jednak coś innego. Święty Maksymilian Kolbe nadal może reagować – Kościół upewnił nas w tym wynosząc go na ołtarze. Chwała Bogu! Bo to wzór i patron na nasze czasy.

 

Na czasy wielkiego kryzysu.

 

 

 

Krystian Kratiuk

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie