W latach komunizmu, w Bułgarii stanęło więcej pomników wdzięczności Armii Czerwonej niż w niejednej republice Związku Sowieckiego. Podobnie jak w innych krajach tej części Europy, w Bułgarii od lat trwają spory, co zrobić z niewygodną spuścizną po totalitarnych dziesięcioleciach.
Największy w Bułgarii pomnik Armii Czerwonej stoi w samym sercu Sofii. Po roku 1989 wielokrotnie tzw. nieznani sprawcy malowali go na różowo, „ozdabiali” antywojennymi hasłami czy takimi, które nie nadają się co cytowania. Te antyrosyjskie policzyć możemy na palcach jednej ręki.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie wykluczone, że problem wielkiego pomnika minionej epoki może wkrótce zniknąć. I to na zawsze. Rozległy monument ma przeistoczyć się w bryłę przypominającą egipską piramidę, choć – ze względu na rozmiary pomnika – bardziej płaską. Na tej konstrukcji ma pojawić się ziemia, następnie posadzone zostaną zimozielone rośliny i konstrukcja zamieni się w zieloną piramidę. Będzie ona na tyle wysoka i przestronna, że na szczyt „zakamuflowanego” zielenią pomnika prowadzić będą liczne ścieżki i schodki. Ze szczytu piramidy ma się pojawić niespodziewana panorama najważniejszej dla Bułgarów i tamtejszego prawosławia cerkwi św. Aleksandra Newskiego.
Główny architekt projektu, Borisław Ignatow zaproponował utworzenia z roślin godła Bułgarii i obok napisu „Bułgaria ponad wszystko”. – W ten sposób pomnik Armii Sowieckiej stanie się eksponatem muzealnym, ale we własnej przestrzeni” – tłumaczy architekt.
Na razie strona rosyjska milczy. Bułgarzy mają nadzieję, że argument, iż pomnik nie zostanie tak naprawdę zniszczony, skutecznie przekona Rosjan. Ale czy tak będzie, do końca nikt nie jest pewien.
Źródło: dnevnik.bg
ChS