W Mapagada, niewielkiej wiosce w centralnej części Sri Lanki grupa mnichów buddyjskich brutalnie pobiła chrześcijanina. Młody człowiek był hospitalizowany. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Kto wie, jak zakończyłoby się spotkanie z czwórką agresywnych mnichów gdyby nie… inny buddyjski mnich, którego szybka pomoc i profesjonalna reakcja najprawdopodobniej uratowały młodemu chrześcijaninowi życie. Jak się okazało, czwórka mnichów należała do radykalnego, antychrześcijańskiego ugrupowania.
Wesprzyj nas już teraz!
Biskup Asiri Perera i miejscowi chrześcijanie czują się coraz mniej bezpiecznie obawiając się o swoje zdrowie i życie. – Nie jesteśmy cudzoziemcami. Jesteśmy takimi samymi mieszkańcami tego kraju, jak nasi napastnicy – mówił nie kryjąc żalu biskup.
Wszyscy mieszkańcy niewielkiego Mapagada mają świeżo w pamięci kwietniową tragedię, do której doszło w czasie wielkanocnych nabożeństw. Zginęło wówczas 258 osób, a ponad 600 zostało rannych.
– Zwróciłem się z oficjalnym listem protestacyjnym do premiera naszego kraju Ranil Wickremesinghe’a, żądając w nim zagwarantowania bezpieczeństwa nie tylko w Mapagada, ale i w całym regionie – oświadczył w wywiadzie dla „AsiaNews” bp Perera. Stanowcza postawa duchownego wiąże się zapewne także z wydarzeniami z kwietnia tego roku, kiedy biskup Perera usłyszał serię pogróżek.
Dodatkowy niepokój wśród lankijskich chrześcijan wzbudziły wydarzenia na przedmieściach Negombo, gdzie nieznani sprawcy obrzucili kamieniami figurę św. Sebastiana, rozbijając doszczętnie szyby chroniące figurę świętego. Figura świętego stoi obok kościoła pod tym właśnie wezwaniem. Świątynia była jednym z trzech miejsc kultu, które ucierpiały podczas kwietniowych ataków terrorystycznych.
Źródło: www.sedmitza.ru / www.asianews.it
ChS