13 lutego 2015

Turecki prezydent chce państwa autorytarnego – takiego jak Rosja Władimira Putina

(fot. REUTERS/Murad Sezer/FORUM)

Kilka dni temu turecki premier Ahmet Davutoğlu przekonywał Kurdów do swojej wizji „Nowego Bliskiego Wschodu” zjednoczonego pod jedną flagą z półksiężycem, który będzie domem dla Turków, Kurdów i Arabów. Wywodzący się z tej samej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prezydent Recyp Erdogan marzy o systemie autorytarnym na wzór rosyjski.

Związana z Uniwersytetem Bostońskim Clair Sadar, publikująca na łamach magazynu „The Foreign Affairs”, przekonuje, że chociaż coraz bardziej islamska retoryka AKP – dominującej partii politycznej w Turcji – wzbudza powszechne obawy na Zachodzie, rzeczywistość wydaje się być zgoła odmienna. Według Sadar prezydent Erdogan odwołuje się do konserwatywnej retoryki, by zwalczyć przeciwników politycznych. „Nie jest napędzany religijnym zapałem, lecz świecką żądzą utrzymania oraz umocnienia władzy” – pisze. Sadar sugeruje – przeanalizowawszy działania Erdogana – iż chce on zbudować system autorytarny na wzór rosyjski.

Wesprzyj nas już teraz!

Tłumaczy, że chociaż Partia Sprawiedliwości i Rozwoju posiada bogatą spuściznę islamską, jest mało prawdopodobne, by starała się wprowadzić rządy szariatu. Poprzedniczka AKP, Partia Dobrobytu, „islamskość” wykorzystywała w celu zbudowania jedności ekonomicznej z innymi gospodarkami arabskimi. Stąd deklarowała likwidację systemu bankowego opartego na odsetkach. Z kolei Partia Cnoty zdecydowanie rozprawiała się z przeciwnikami politycznymi w szeregach wojska i sędziami.

W 2001 r., gdy narodziła się AKP, jej działacze dystansowali się od religii. Podkreślali znaczenie praw obywatelskich i dzięki temu doszli do władzy. Partia Sprawiedliwości i Rozwoju w chwili powstania jawiła się jako partia centrowa z zabarwieniem konserwatywnym, wielu jej przywódców było głęboko wierzącymi muzułmanami. Popierali oni jednak gospodarkę rynkową i propagowali prawa obywatelskie.

Po ponad 12 latach sprawowania władzy AKP nie jest już tą samą partią, lecz stała się osobistym narzędziem Erdogana, który systematycznie eliminuje rywali politycznych i konsoliduje władzę. Partia – według komentatorki – ucieleśnia obecnie wyłącznie wady w tureckiej polityce, takie jak: kumoterstwo, ograniczanie wolności i brak poszanowania dla rządów prawa. Chociaż niektóre posunięcia AKP miały charakter wyraźnie islamski – np. ograniczenie konsumpcji i reklamy alkoholu czy budowa gigantycznego meczetu na jednym z najwyższych wzgórz Stambułu – według Sadar, służą one zasadniczemu celowi prezydenta, tj. utrzymaniu władzy. Erdogan stanowczo wypowiedział się przeciwko antykoncepcji, aborcji i sodomii. Położył też nacisk na edukację religijną i tradycyjne role kobiet. Jednak obawa Zachodu – iż pragnie on wychować bardziej „pobożne pokolenie”, które może zapragnąć wprowadzenia obowiązkowych hidżabów oraz całkowity zakaz spożywania alkoholu czy aborcji – de facto jest przesadzona.

„Przeoczają oni kluczowy fakt: działania Erdogana są napędzane banalnym głodem władzy” – pisze Sadar, która widzi analogie pomiędzy dzisiejszą Turcją a Rosją z początku lat 90., po próbie zamachu członków starego Politbiura i dojściu do władzy Putina, który zaczął rozprawiać się z opozycją. W podobny sposób Erdogan – pod pozorem walki z antydemokratycznymi elementami w Turcji – eliminuje konkurentów politycznych np. ruch Gülena, byłego sojusznika AKP, który doprowadził m.in. do postawienia zarzutów korupcyjnych członkom rodziny Erdogana.

Komentatorka zauważa, że choć większość Turków posiada konserwatywne poglądy i uważa się za pobożnych muzułmanów, zdecydowana część odrzuca koncepcję prawa szariatu, z wyjątkiem zakazu picia alkoholu. AKP sięga do retoryki islamskiej, by odwrócić uwagę opinii publicznej od palących problemów nękających kraj. Podobnie zachowuje się Putin, który wykorzystuje cerkiew jako narzędzie polityczne. Sadar przypomina, że ostatnio sprzyjający prezydentowi Trybunał Konstytucyjny podtrzymał 10-procentowy próg wyborczy, który muszą przekroczyć partie polityczne, aby uzyskać reprezentację parlamentarną. Decyzja ta uderza w popularne ugrupowanie kurdyjskie – w liberalną partię HDP, głoszącą równość płci.

Erdogan chce państwa, w którym dominować będzie kult jednostki. Prezydent nie zamierza wycofać się z polityki. Uwodzi innych liderów chcąc, by udzielili mu wsparcia. Już przekonał do siebie premiera Ahmeta Davutoglu. Kluczowe dla dalszego rozwoju wydarzeń w Turcji będą czerwcowe wybory parlamentarne. Sojusznicy Erdogana będą chcieli zmienić konstytucję, by skonsolidować władze w rękach prezydenta.

Źródło: foreignaffairs.com, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram