31 marca 2020

Chaos w Indiach, nowa fala zarazy w Hongkongu. Daleki Wschód w mackach koronawirusa

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (PublicDomainPictures))

„Nowe ograniczenia wprowadzone w Hongkongu pokazują, że nie skończy się na jednej rundzie blokady w walce z szerzeniem się pandemii choroby COVID-19” – ostrzega „The Atlantic”. Zamkniecie, czy też „zamrożenie” aktywności ludzkiej wprowadzone w części stanów w USA rozgrzewa wojnę kulturową, a w co biedniejszych krajach już dochodzi do wrzenia społecznego.

 

Gęsto zaludniony Hongkong w początkowej fazie szerzenia się wirusa SARS-CoV-2, wskutek wykorzystania nadzwyczajnych środków inwigilacji, był w stanie poradzić sobie z pandemią. Liczba pacjentów uznanych za wyleczonych  przewyższa liczbę osób wymagających dalszej kuracji.  

Wesprzyj nas już teraz!

 

Kilka tygodni temu mieszkańcy metropolii mogli powrócić do pracy. Najpierw zrobili to urzędnicy, a wkrótce potem pozostali pracownicy. Osoby dojeżdżające zaczęły zapełniać autobusy i metro. Bary i restauracje powoli odżywały. Gdy media skupiły się na donoszeniu o dramatycznym wzroście liczby zarażonych w Europie i niezwykłym poziomie śmiertelności w porównaniu z krajami azjatyckimi, Hongkong powoli wracał do „formy” sprzed pandemii.

 

Jednak w ostatnich dniach władze ponownie zdecydowały się zaostrzyć ograniczenia pod pozorem rosnącej liczby potwierdzonych przypadków zachorowań na COVID-19, co ma następować w szybszym tempie niż wcześniej.

 

Rząd znów odesłał pracowników do domu, zamknął parki i obiekty miejskie, a także ponowił apele o zachowywanie dystansu społecznego. Wprowadzono także nowsze, bardziej rygorystyczne środki, zakazujące przyjazdu turystom i pasażerom tranzytowym na lotnisko w Hongkongu, jedno  z najbardziej ruchliwych na świecie oraz poddawanie kwarantannie tych, którzy mają pozwolenie na wjazd. Duża część ostatnio potwierdzonych przypadków miała być „importowana.” Do  zarażeń dochodziło w barach i miejscach muzyki na żywo. Znów zakazano na dwa tygodnie spotkań w grupach powyżej czterech osób, zmniejszono  pojemność restauracji i zamknięto kina oraz teatry.

 

Hongkong i Singapur są podawane jako przykład miejsc, gdzie w stosunkowo  krótkim czasie władze były w stanie powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, który powoduje chorobę COVID-19.

 

Teraz rzut oka na to, co czeka setki milionów ludzi żyjących niejako w zamknięciu w Europie, częściowo w Stanach Zjednoczonych, czy Indiach wskazuje, że możemy spodziewać się nie jednorazowej, ale wielokrotnych blokad pod pozorem zwalczania nowych fal pandemii, przynajmniej przez około półtora roku dopóki (tak się oficjalnie mówi) nie zostanie opracowana, przetestowana i powszechnie produkowana szczepionka.

 

Ta taktyka może uchronić placówki medyczne przed przeciążeniem, ale będzie miała katastrofalne długofalowe skutki społeczno-ekonomiczne, a także zdrowotne (samobójstwa, ogólne pogorszenie stanu zdrowia psychofizycznego mieszkańców zmuszonych do izolacji itp.).

 

Gabriel Leung, który jest jednym ze światowych „ekspertów” w zakresie zwalczania epidemii koronawirusów i który pracował nad opanowaniem choroby SARS w Hongkongu sugeruje, że strategia tłumienia i luzowania jest powszechnie stosowana przez rządy na całym świecie.

 

Pełniący funkcję dziekana na Uniwersytecie Medycznym w Hongkongu wyjaśnia, że polega ona na stosowaniu środków kontroli w różnym stopniu, dopóki nie wydarzy się jedna z dwóch rzeczy, czyli pojawi się naturalna odporność poprzez aktywne zakażenie i wyzdrowienie albo będzie  wystarczająco szeroka dostępność skutecznej szczepionki podanej co najmniej połowie populacji, by zapewnić jej odporność. – To jedyne dwa sposoby, aby sobie z tym poradzić – mówi Leung dodając, że społeczeństwo  będzie musiało przejść przez „kilka cykli” zaostrzeń i poluzowań „zanim będziemy mieli rozwiązanie”.

 

Takie samo stanowisko wyrazili naukowcy z Imperial College London, którzy opracowali pesymistyczny model  zwalczania epidemii, koncentrujący się przede wszystkim na niedopuszczeniu do nagłego przeciążenia systemu opieki zdrowotnej. Piszą oni w swoim opracowaniu pt. „Impact of non-pharmaceutical interventions (NPIs) to reduce COVID19 mortality and healthcare demand”, że  „przerywane dystansowanie społeczne – wywołane trendami w monitorowaniu chorób – może pozwolić na tymczasowe złagodzenie interwencji w stosunkowo krótkim okresie, ale konieczne będzie ponowne wprowadzenie środków, jeśli liczby przypadków zarażeń znów zaczną rosnąć”.

 

Profesorowie Aaron E. Carroll i Ashish Jha zasugerowali podobne podejście. „Możemy utrzymywać szkoły i firmy otwarte na tyle, na ile to możliwe, zamykając je szybko, gdy eliminacja wirusa się nie powiedzie, a następnie otwierając je ponownie, gdy zainfekowani zostaną zidentyfikowani i odizolowani” – napisali na łamach „The Atlantic.”

 

Leung zaznaczył, że celem stosowania środków, takich jak dystans społeczny, nie jest zmniejszenie liczby osób zarażonych do zera, bo to „nie jest możliwe”. Przeciwnie, jest to próba ochrony osób starszych, które są znacznie bardziej narażone na komplikacje i śmierć z racji zarażenia, ale przede wszystkim jest to próba utrzymania funkcjonowania systemów opieki zdrowotnej. – Żaden kraj, żadna populacja, żadne miasto nie uchroni się przed COVID-19 – uważa Leung, który doradza rządowi Hongkongu w sprawie reakcji na wirusa. – Najważniejsze pytanie brzmi: jak się upewnić, że nie przytłoczy się funkcji społecznych? Jak upewnić się, że system szpitalny się nie zawali? W jaki sposób upewnisz się, że jest wystarczająco dużo łóżek i respiratorów na OIOM-ach dla tych, którzy ich potrzebują? W jaki sposób upewnisz się, że możesz zminimalizować obciążenia chorobowe i śmiertelne swojej populacji, chroniąc jednocześnie gospodarkę i źródło utrzymania ludzi? To wielkie pytania, z którymi każde społeczeństwo musiało się zmagać i zmaga się dziś – komentuje.

 

Leung został powiadomiony o nowym koronawirusie przez kontakty w Chinach kontynentalnych w dniu 31 grudnia ub.r.. Jego głównym zmartwieniem w owym czasie, jak powiedział, był zbliżający się Chunyun – wiosenny festiwal w Chinach, największa migracja ludzi na naszej planecie – mający się rozpocząć nieco ponad tydzień później, 10 stycznia. Wuhan, epicentrum wirusa, jest głównym węzłem komunikacyjnym dla Chin. Gdy podejrzane przypadki zaczęły pojawiać się w krajach popularnych wśród chińskich turystów, takich jak Japonia i Tajlandia, Leung i jego zespół wykorzystali dane dot. przemieszczania się ludzi, by oszacować potencjalne ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. 21 stycznia br. poinformował dziennikarzy, że liczba zarażonych może wynosić około 1700 i że wirus prawdopodobnie rozprzestrzeni się poza Wuhan w Chinach. W owym czasie władze chińskie oszacowały liczbę zarażonych na około 300 osób.. Leung następnego dnia miał otrzymać telefon od chińskiego urzędu zapobiegania chorobom i 23 stycznia przybył do Pekinu. Wkrótce wraz z kolegami opublikował badanie nt. nowego wirusa  w „The New England Journal of Medicine”.

 

Leung , który pełnił misję w Chinach z ramienia Światowej Organizacji Zdrowia ocenił, że „średniowieczny” sposób zwalczania epidemii – bardzo rygorystyczna kwarantanna i izolacja pacjentów, której „towarzyszyła bardzo, bardzo solidna, doskonała organizacja społeczna, w tym surowe ograniczenia” – sprawdził się.

 

Chińskie władze zabraniały mieszania społecznego i mobilności nawet na poziomie sąsiedztwa. Zostało to wsparte szerokim wykorzystaniem technologii – aplikacji, dużych zbiorów danych, sztucznej inteligencji – śledzących i rejestrujących ruchy ludzi.

 

Chiny również po ustaniu pandemii zdecydowały się utrzymać restrykcje dot. podróży,

 

Ciekawym przypadkiem w kontekście stosowanej strategii jest casus Indii. Blokada jednego z najludniejszych krajów świata już wywołała kryzys humanitarny. Według BBC, ulice wokół stolicy Indii, Delhi, zostały wypełnione ludźmi próbującymi przedostać się do swoich wiosek w sąsiednich stanach.

 

W międzyczasie policja użyła gazu łzawiącego i pałek, aby rozproszyć tłum migrujących robotników, przeciwstawiających się trzytygodniowej blokadzie. Setki tysięcy biednych ludzi bez pracy i głodnych z uwagą jest monitorowanych przez speców od zachowań ludzkich.

 

Bezprecedensowe zamknięcie w historii ludzkości 1,3 miliarda ludzi, nagłe zatrzymanie gospodarki i codziennego życia kraju jest cennym eksperymentem dla ekspertów od globalnego zarządzania.

 

Amitav Ghoshem, autor książek „Gun Island” i „The Great Derangement: Climate Change and the Thhinkbleble” komentował zamknięcie Indii w rozmowie z Amy Goodman z „Democracy Now”

 

Premier Narendra Modi zarządził trzytygodniową blokadę od ub. środy, gdy pojawiły się 693 potwierdzone przypadki zakażeń i 13 ofiar śmiertelnych.

 

Ponad 80 proc. siły roboczej w Indiach pracuje nieformalnie. Większość żyje z dziennego wynagrodzenia, które często wynosi mniej niż 2 lub 3 dol. Po wprowadzeniu godziny policyjnej, osoby te pozbawione są  z dnia na dzień środków do życia. Niektóre stany, w tym Uttar Pradesh i Kerala ogłosiły pakiety ulg ekonomicznych dla robotników i biednych.

 

Biedni migrujący pracownicy zostali pozostawieni na zamkniętych dworcach kolejowych i autobusowych bez możliwości powrotu do domu. Miliony zastanawiają się, jak przetrwają tygodnie i potencjalnie miesiące bez pracy.

 

Wedługg Ghoshema, sytuacja w Indiach jest chaotyczna. Te 80 proc. pracowników z tzw. szarej strefy jest zdruzgotanych. Pozostali na ulicach i są ganiani, bici przez policję. Sytuacja jest tak patologiczna, że policja bije nawet dostawców wody, podstawowych produktów. – To po prostu absolutnie nie ma sensu – komentuje popularny pisarz, dodając, że bici są też dziennikarze próbujący dostać się do pracy. – Pracownicy służby zdrowia są bici. Tak więc, o ile wiem, jest to przedziwna sytuacja chaosu i narastającej paniki – ocenił.

 

– Wiesz, rodziny klasy średniej, takie jak moja, są w stanie zgromadzić w domu pewną ilość jedzenia. Ale pomyśl o ludziach, którzy utknęli w slumsach, na ulicy i którzy tak naprawdę nie mają możliwości gromadzenia zapasów żywności. A pogoda robi się coraz cieplejsza. Utknęli w środku. To będzie dla nich przerażające – mówił.

 

Ghoshem wskazuje, że nie można w ogóle ufać statystykom władz Indii, ponieważ bardzo duża liczba zgonów w Indiach nie jest faktycznie zgłaszana lub nie jest poświadczona przez lekarzy. – Więc naprawdę nie mamy pojęcia, co się tam dzieje – sugerował.

 

Jego zdaniem, nowy koronawirus będzie szerzył się w slumsach w zawrotnym tempie, a szpitale będą głównym ośrodkiem przenoszenia choroby COVID-19. – Wiesz, widzimy to na całym świecie. Nie ma powodu sądzić, że tak nie będzie w Indiach – sugeruje.

 

Jednocześnie przypomina, że ogłoszenie blokady nastąpiło o godz. 20.00. W podobny sposób ogłoszono także demonetyzację, która wywołała panikę, trwała długo i zakłóciła życie, pogarszając drastycznie sytuację ludzi biednych.

 

Rząd wcześniej ogłosił szereg praw, ograniczając swobody obywatelskie, dzieląc kraj i wywołując wstrząsy. Ghoshem nie wie, dokąd doprowadzi obecna  panika i co się  wydarzy w ciągu najbliższych kilku tygodni.

 

Przy okazji wprowadzania restrykcji przez rządy z powodu domniemanego zagrożenia koronawirsuowego niektóre kraje ogłaszają amnestię i wypuszczają cześć więźniów Ostatnio z taką propozycją wyszedł premier brytyjski  Boris Johnson.

 

Johnson oznajmił, że chce zwolnić „więźniów niskiego ryzyka” w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się zakażeń koronawirusem, Związki reprezentujące personel więzienny i gubernatorów wyjaśniły, że poprą posunięcie premiera.

 

Irlandia Północna już ogłosiła, że zwolni część osadzonych. W jej ślady idzie Szkocja. Ruch Irlandii Północnej wyklucza osoby skazane za poważne przestępstwa, w tym morderstwa, terroryzm i przestępstwa seksualne. Turcy np. zwalniają przede wszystkim przestępców seksualnych.

 

Andrea Albutt, prezes Stowarzyszenia Gubernatorów Więzień powiedział „The Times”, że „więzienia są obecnie w punkcie, w którym decyzja musi zostać podjęta i wdrożona natychmiast”. – Liczba zarażonych i samoizolujących się rośnie w większości zakładów karnych. Jeśli rząd podejmie działania teraz, możemy pomóc w opóźnieniu rozprzestrzeniania się wirusa w areszcie z powodu mniejszego zatłoczenia, co z kolei zmniejszy obciążenie NHS – tłumaczył.

 

Najnowsze dane Ministerstwa Sprawiedliwości, opublikowane w poniedziałek, pokazują, że 55 więźniów z 21 zakładów karnych w Anglii i Walii miało pozytywne wyniki testów na obecność koronawirusa. W międzyczasie 18 pracowników więzienia i 4 pracowników eskorty więziennej również uzyskało pozytywny wyniki testów.

 

Steve Gillan, sekretarz generalny Stowarzyszenia Oficerów Więziennych zapowiedział pełne poparcie decyzji Roberta Bucklanda [sekretarza sprawiedliwości] o amnestii.

 

Zdajemy sobie sprawę, że opinia publiczna będzie musiała być uspokojona, gdyby minister podjął tę decyzję, ale w rzeczywistości sytuacja jest taka, że ​​wielu więźniów już teraz codziennie jest wypuszczanych na podstawie zezwolenia na pracę w społeczności i nie stwarzają oni zagrożenia – dodał.

 

Źródło: theatalntic.com, radio.gov.pk, democracynow.org, politicshome.com

AS

 

 

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram