18 kwietnia 2012

Oddziały wojsk aeromobilnych, uzbrojone tylko w broń lekką piechoty, z dodatkiem moździerzy, oraz rakiet przeciwpancernych i przeciwlotniczych, pełnią na współczesnym polu walki rolę dawnej lekkiej jazdy.

 

W wojskach dawnej Rzeczpospolitej relatywnie dużą rolę odgrywały lekkie oddziały optymalizowane do tak zwanej „małej wojny”. Miało to swoje źródła w kłopotliwym sąsiedztwie, jakiego doświadczaliśmy ze strony Chanatu Krymskiego. Szybkie zagony czambułów tatarskich były wręcz niemożliwe do uchwycenia dla klasycznych wojsk łacińskiej Europy. Wobec takiego zagrożenia należało więc wypracować nowy typ oddziałów wojskowych. Taki, który byłby wstanie dogonić i wmanewrować przeciwnika w pozycję dla siebie dogodną.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W ten sposób powstały chorągwie lekkiej jazdy. Pozbawione taborów, nieobciążone uzbrojeniem ochronnym były wstanie wykonać dalekie i szybkie przemarsze, tak aby uderzyć w najsłabszy punkt nieprzyjaciela. Te możliwości wykorzystywane były z powodzeniem również w walce z przeciwnikiem typu zachodnioeuropejskiego, oraz przeciw Moskalom. Najsłynniejszymi przykładami walki z tymi przeciwnikami, były rajdy na głębokie zaplecze Moskwy wykonane przez Lisowczyków, oraz walka podjazdowa wojsk Czarnieckiego podczas tzw. potopu szwedzkiego.

 

Współcześnie do tego typu działań na zapleczu wroga i jego liniach komunikacyjnych doskonale nadają się oddziały wojsk aeromobilnych. Uzbrojone tylko w broń lekką piechoty z dodatkiem moździerzy oraz rakiet przeciwpancernych i przeciwlotniczych. Ich podstawową rolą jest uderzenie na dowództwa, linie komunikacyjne, dezorganizację zaplecza i zajęcie czasowe terenu do czasu przybycia sił głównych, tam gdzie tempo działań jest pierwszorzędnej wagi.

 

Śmiali, gwałtowni, samym swym istnieniem odciągają siły wroga od głównego kierunku działań w celu zwiększenia ochrony własnych tyłów i linii komunikacyjnych. Ich przeznaczeniem jest niepokojenie wroga w dowolnie wybranym czasie i miejscu. Dzięki atutowi inicjatywy własnej mogą skutecznie zdezorganizować zamierzenia przeciwnika, ułatwiając tym samym działanie sił głównych.

 

Wbrew swej nazwie, oddziały powietrznodesantowe często występują w roli lekkiej piechoty. W służbie tej korzystają z samochodów terenowych z symbolicznym co najwyżej pancerzem. Dzięki temu mogą maksymalnie wykorzystać swój potencjał szybkości i ruchliwości, który od zawsze jest nieodzownym składnikiem walki. Bez rozbudowanych taborów, czyli służb logistycznych, ich oddziały mogą być zarówno awangardą w rozwijaniu sił na nowym terenie, jak i kośćcem sił lądowych walczących w trudnym terenie. Ich zaopatrzenie może odbywać się drogą powietrzną, nie do pogardzenia pozostaje też ich mobilność strategiczna. To predestynuje je do wsparcia działań, jak to się dziś mówi, „specjalnych”.

 

Ich głównym, choć kosztownym środkiem transportu pozostają helikoptery. Obecnie wykorzystywane helikoptery „Sokół” przystosowane do transportu dwunastu żołnierzy wraz ze stosownym sprzętem, przy promieniu operacyjnym około trzystu kilometrów, umożliwiają atak na tyłowe oddziały sił głównych nieprzyjaciela. Jako sprzęt przeznaczony nie do „głównego” boju, a do walki z oddziałami tyłowymi, „Sokoły” są wystarczające. Ich promień operacyjny choć nie dorównuje możliwościom technicznym amerykańskich Black Hawk’ów, czy europejskich AW149, daje jednak już teraz możliwość działania na tyłach wojsk nieprzyjaciela. A więc nie przeciw jego siłom głównym. Ich broń pokładowa (napędowy wielkokalibrowy karabin maszynowy oraz podwieszane rakiety) wystarczy by zapewnić pewną dozę wsparcia z powietrza i nie dać swobody działań przeciwnikowi, a własne oddziały uchronić przed poczuciem osamotnienia.

 

W walce oddziałów powietrznodesantowych stalowe nerwy dowódcy mają szczególne znaczenie, tak jak to miało miejsce w walkach na Kresach Rzeczpospolitej. W ich działaniach uwydatnia się płynność relacji otoczony – otaczający. Bo choć walczą bez połączenia lądowego z siłami własnymi, to sprawiają, że to właśnie ich adwersarze fizycznie odcinani są od swoich tyłów i zaopatrzenia. Wola walki żołnierzy z „desantu” i siła moralna ich dowódcy ukształtowana na wzór słynnych zagończyków również współcześnie może przechylić szalę zwycięstwa.

 

 

Jacek Hoga

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 131 767 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram