Atak cywilizacji śmierci trwa na wielu frontach. Obserwując kierunek działań progresywistów, można wręcz mówić o cywilizacyjnym rozbracie, który podzielił kraje i społeczeństwa. Pokazała to historia Polaka poddanego eutanazji w Wielkiej Brytanii, czy ostatni uliczny „dyskurs” zwolenników aborcji w kilku miastach naszego kraju. Tam, gdzie udało się już większość społeczeństwa odpowiednio „oduraczyć” lub w pewien sposób ubezwłasnowolnić, trwa wręcz ofensywa „misjonarzy nowego wspaniałego świata”.
Wrzutka tematu eutanazji w czasach pandemii
Wesprzyj nas już teraz!
I tak, w środku pandemii, rządzący Francją wykorzystują każdą okazję do wprowadzania „progresywnych” ich zdaniem porządków. Było: rozszerzenie dozwolonego okresu aborcji z 12 do 14 tygodnia, aborcja z powodu depresji, próba zniesienia klauzuli sumienia dla lekarzy. Dlatego wściekłość krajowych pseudo okcydentalistów w Polsce choćby na wyrok TK specjalnie nie dziwi. Przecież chcieliby dołączyć do „europejskiego postępu”…
Francja tymczasem brnie w utrwalanie cywilizacji śmierci coraz dalej. Parlamentarzyści partii prezydenckiej LREM (Republika w Drodze) podnoszą temat „aktywnej pomocy w umieraniu” i „prawa do godnej śmierci”, jak eufemistycznie określa się ten rodzaj eutanazji. Część deputowanych chciałaby wprowadzić ten temat do porządku obrad parlamentu. Zgłoszono nawet kilka projektów ustaw dotyczących tematu „końca życia”. I pomyśleć, że dzieje się to w momencie, kiedy żniwo śmierci, w tym szeroko w domach opieki, zbiera pandemia. Wygląda to wręcz na wykorzystanie pewnego relatywizmu wobec wartości życia, którą wywołał koronawirus.
Z powodu koronawirusa zmarło we Francji ponad 74 tys. osób. Tymczasem politycy uważają, że to okazja do debat nad dodatkowym wspomaganiem śmierci. „Kryzys Covid uwidocznił wszystkim ten problem” – mówił wprost polityk LREM z departamentu Rhône Jean-Louis Touraine. Ten deputowany był… lekarzem. To on złożył w parlamencie projekt ustawy podpisanej przez 118 deputowanych LREM o wspomaganiu umierania, określonego eufemistycznie „prawem do pomocy medycznej przy umieraniu”. Nowe prawo miałoby „poprawić” tzw. ustawę Claeys-Leonetti, która już dopuszczała pewną formę eutanazji w postaci rezygnacji z „uporczywej terapii”, co przypomina historię Polaka ze szpitala w Plymouth i historię Vincenta Lamberta w samej Francji.
Kolejny krok „progresistów” to „wspomagane samobójstwa”, rodzaj eutanazji, który wprowadzono już np. w Szwajcarii. Zmuszanie lekarzy do „pomocy” i relatywizacja wartości życia prowadzą nieuchronnie do banalizacji takich aktów i eutanazyjnej drogi Holandii, gdzie eutanazję rozciągnięto nawet na dzieci, a do zabijania wystarczy już depresja.
Projekt LREM mówi o wspomaganiu śmierci dorosłych, osób świadomych „w zaawansowanej lub terminalnej fazie poważnej i nieuleczalnej choroby, która powoduje nieznośny ból fizyczny lub cierpienie psychiczne”. To kolejny plaster salami odkrojony z wartości życia. Trzeba tu dodać, że jednocześnie legislatorzy są we Francji raczej głusi na apele o rozwój opieki paliatywnej, która takie postulaty czyniłaby bezprzedmiotowymi. Ta gałąź opieki medycznej nie jest rozwijana. Tańszy i „ekonomiczny” jest utylitarny sposób skracania życia w postaci eutanazji.
Kto za tym stoi i standardy moralne eutanazistów
Propagowaniem „prawa do godnej śmierci” zajmuje się lobby proeutanazyjne. Na czele takiego stowarzyszenia stoi Jean-Luc Romero, który apeluje o takie rozwiązania do rządu. Romero jest z pochodzenia Hiszpanem, który się naturalizował. Był aktywistą gejowskim, działaczem najpierw centroprawicowej UMP, a później Partii Socjalistycznej, radnym Paryża. Od 2007 roku jest prezesem Stowarzyszenia na rzecz Godnej Śmierci (ADMD). Organizacja chwali się, że ma ponad 68,7 tys. członków. Stoi za inicjatywą ustanowienia 2 listopada Dniem Eutanazji („godnej śmierci”).
Wziął gejowski „ślub” w merostwie paryskim, którego udzielał mu ówczesny mer Paryża, także homoseksualista Bertrand Delanoe. Przyjął nawet nazwisko „męża”. Ten zmarł w 2018 po przedawkowaniu narkotyków. Chodziło o sesję tzw. chemseksu, czyli eksperymentowania z przyjmowaniem narkotyków celem dodatkowych doznań seksualnych. W sprawach propagowania eutanazji Romero ściśle współpracuje z lożą masońską Wielkiego Wschodu.
Jeszcze kilka lat temu „Le Figaro” opisywało techniki marketingowe i lobbing ADMD na rzecz popularyzacji eutanazji w społeczeństwie. Lobbują w mediach i gabinetach polityków. W 2006 roku ówczesny minister zdrowia Xavier Bertrand wpuścił jego przedstawicieli do publicznych szpitali. Umożliwiło to kontakty z pacjentami i lekarzami i swoistą rolę niemal „świeckich kapelanów”.
Romero ma stać też za ostatnią inicjatywą eutanazyjną deputowanych LREM. Niedawno taką ustawę przyjęła Hiszpania, co stanowi dla „progresistów” dodatkowy „argument”. Zasada domina…
Bogdan Dobosz