1 maja 2020

Bogdan Dobosz: Republika lekceważy wiarę Francuzów. Czy katolicy się przebudzą? [OPINIA]

(fot. Kremlin.ru/Wikipedia)

 Od początku pandemii koronawirusa i ogłoszenia przepisów o izolacji społecznej Kościół Francji wykazywał dobrą wolę i chęć współpracy z rządem. Kiedy prezydent Emmanuel Macron ogłosił „luzowanie” przepisów o kwarantannie po 11 maja, Konferencja Episkopatu Francji zaproponowała także częściowe „uwolnienie” miejsc kultu z zachowaniem wszystkich możliwych zasad zabezpieczenia sanitarnego. Rząd taką propozycję odrzucił, chociaż mają zostać otwarte szkoły i wszystkie sklepy.

 

Jako najwcześniejszą datę otwierania kościołów wyznaczono 2 czerwca. Wzbudziło to niezadowolenie wielu biskupów. Tym bardziej, że w okresie Wielkanocy policja potrafiła wchodzić do świątyń (kościół św. Andrzeja w Paryżu) i sprawdzać katolików, ale już w stosunku do muzułmanów, którzy 24 kwietnia zaczęli swój ramadan, wyszło na jaw, że zalecono policji patrzenie przez palce na łamanie przepisów o społecznej izolacji. Zwłaszcza tam, gdzie żyją duże skupiska wyznawców islamu.

Wesprzyj nas już teraz!

 

28 kwietnia premier Edouard Philippe w przemówieniu w Zgromadzeniu Narodowym mówił: „Wiem o niecierpliwości wspólnot religijnych, ale uważam za słuszne, aby prosić o nieorganizowanie ceremonii przed 2 czerwca”. Wzbudziło to oburzenie Kościoła francuskiego, który miał konkretny plan „odmrażania” życia liturgicznego. Arcybiskup Rouen, Dominique Lebrun, poprosił władze o „ponowne rozważenie” tej decyzji. Duchowny stwierdził, że państwo traktuje religię i potrzeby religijne wiernych jak piąte koło o u wozu.

 

Ks. abp Lebrun nawiązał do „mapy zagrożeń”, według której ma nastąpić luzowanie przepisów. Francuskie departamenty podzielono na „zielone”, „żółte” i „czerwone” (Francja północno-wschodnia i region paryski). W tych pierwszych życie ma się toczyć niemal normalnie. Arcybiskup Rouen słusznie uważa, że w „zielonych” departamentach można bez problemy wznowić też życie religijne.

 

Zbyt „surowa” decyzja rządu

 

W komunikacie prasowym opublikowanym wkrótce po przemówieniu premiera, Konferencja Biskupów oficjalnie zaprotestowała przeciwko zbyt „surowej” decyzji rządu. Poproszono też o spotkanie z władzami. Podobny głos podnoszą politycy. Senator Bruno Retailleau mówił o „niekonsekwencji połączonej z niesprawiedliwością”. Przypomniał, że po 11 maja można będzie chodzić codziennie do wszystkich sklepach, ale będzie zabronione uczestnictwo raz w tygodniu w ceremonii religijnej.

 

Nic dziwnego, że wiele osób zastanawia się na ile decydowały tu „względy techniczne”, a na ile laickie i często antyklerykalne zasady polityki państwa. „Państwo jest niewątpliwie uprawnione do ustanawiania standardów w kwestiach zdrowia i bezpieczeństwa publicznego, ale przy ich przestrzeganiu nie musi kierować się ideologicznymi wskazaniami” – stwierdza na przykład politolog Guillaume Bernard. Nikt poważny nie powie, że koronawirus rozprzestrzenia się bardziej w kościele niż w kolejkach do sklepów i przy kasach supermarketów – dodaje.

 

Namiastki życia duchowego

 

Inny problem to lekceważenie przez władzę duchowego wymiaru życia Francuzów. Chętnie zastąpili by ten wymiar „balkonowymi” gestami solidarności. W jednym z rządzonych przez komunistów miast francuskich mer propagował wśród mieszkańców śpiewanie z balkonów lewicowej piosenki „Bella ciao”. Rozdawano nuty, wyznaczano daty spotkań. Pseudosakralny wymiar nadano także codziennemu aplauzowi na rzecz pracowników służby zdrowia. Gest sympatyczny, ale kiedy usiłuje się nim zastąpić wspólnotowość i nadawać mu jakiś wymiar metafizyczny, staje się też jakimś bałwochwalstwem. Tego typu gesty nie zastąpią życia duchowego. Tymczasem dla władz republiki sektory życia gospodarczego i społecznego mają wyraźny prymat nad wymiarem duchowym i religijnym.

 

Od początku pandemii i wprowadzenia zasad izolacji rząd traktował je wyłącznie w kategoriach biologicznych i materialnych. Zakupy, jedzenie, telefonowanie, spacery, wyprowadzanie psa, praca – były jedynymi kategoriami odstępowania od zasad izolacji domowej. Nie można było odwiedzić umierających rodziców i dziadków, nawet kapelani szpitalni zostali odsunięci od asystowania przy chorych. Także teraz w czasie „luzowania zasad”, na przykład Mszę świętą umieszczono w kategorii spraw drugorzędnych, nawet za potrzebami ruchu fizycznego, gdzieś na tym samym poziomie, co kinematografię czy muzea.

 

Ochrona zdrowia czy ideologia?

 

Mer Neuilly Jean-Christophe Fromantin w związku z wyznaczeniem władzy lokalnej pewnej autonomii w „odmrażaniu” przepisów, wysłał do Matignon pytanie o wolność wyznania. Odpowiedź z siedziby premiera dotycząca tej domeny była jasna: „Kwestie zdrowotne nie leżą w gestii burmistrza, ale państwa”. Fromantin dodaje, że merostwo jest zaangażowane w „odmrażanie” różnych sfer publicznych, szkół, transportu, parków, usług, sklepów… Pytanie o to, czy Republice chodzi tutaj o „kwestie zdrowotne,” czy może ideologiczne pozostaje otwarte.

 

Zapowiedź obywatelskiego nieposłuszeństwa?

 

Kościół katolicki próbuje jednak kontynuować swoją misję. Odtwarza się możliwości udzielania Eucharystii w domach i domowych Mszy świętych. Jeśli dzisiaj rząd uniemożliwia celebrowanie w kościołach, nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy odprawiali Mszę świętą w rodzinach – podpowiadają niektórzy duchowni. Biskup Tuluzy Robert Le Gall mówi: „Jestem oburzony, publiczne nabożeństwo jest tak samo ważne, jak otwieranie firm”. „Jako biskup zgadzam się podjąć wszelkie niezbędne środki ostrożności, aby zapewnić fizyczny dystans w kościołach, zabrać maski i tym podobne” – dodaje i mówi, że skoro ma się zacząć nowe życie ekonomii, to „życie sakramentalne też musi zacząć się od nowa”.

 

Zapowiada nawet „tajne nabożeństwa” i dodaje, że zakazy władz mogą być ignorowane. „Ten przedłużony zakaz kultu poważnie naruszy nasze zaufanie do tych, którzy nami kierują” – stwierdza, co brzmi jak zapowiedź obywatelskiego buntu. Ton wypowiedzi katolików wyraźnie się zmienia. Warto dodać, że apel do władzy o wolność w celebracji Mszy i nabożeństw podpisało obecnie już 400 kapłanów z 45 diecezji francuskich. Apel stwierdza, że „praktykowanie naszej wiary jest nie tylko podstawową wolnością w demokracji, ale także dla nas, chrześcijan, istotną potrzebą” i prosi o „odmrożenie” Mszy już 11 maja.

 

Apel ukazał się w „Le Figaro” i podpisało go na początku 130 księży z regionu paryskiego. Autorzy mówią, że „rząd nie traktuje nas poważnie i to nas boli”. Dodają, że premier chyba nie rozumie, że zbliżające się święta Zesłania Ducha Świętego to nie wyjazdy na długi weekend, który wtedy będzie we Francji, ale świętowania końca Wielkanocy, której katolicy zostali w tym roku pozbawieni.

 

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie