21 września 2020

Bogdan Dobosz: PiS kieruje Polskę na tory eko-ideologii, która nie zatrzyma się na „Piątce” [OPINIA]

(Zdjęcie ilustracyjne. FOT.:Musée Vert/Public domain)

Najnowsza „Piątka” Prawa i Sprawiedliwości nie jest wyłącznie działaniem na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt, ale ma także swój wymiar „ekonomiczny” (relatywizacja stabilności inwestycyjnej i arbitralnej likwidacji działu np. produkcji rolniczej), „geopolityczny” (norki zjadały odpady z rzeźni i przetwórni rybnych, a teraz „utylizacją” tych odpadów zajmą się niemieckie firmy), „społeczny” (możliwość naruszania naszej prywatności – wchodzenie na posesje „obrońców zwierząt” i podważenie prawa własności do zwierząt) i wreszcie chyba najważniejszy – „ideologiczny”.

 

Brak logiki

Wesprzyj nas już teraz!

O tym ostatnim aspekcie mówi się najmniej, redukując dyskusje do tematu „futer”. Tymczasem zbliżamy się niebezpiecznie do ideologii antyspecyzmu (zacierania zróżnicowania gatunków). Echa antropomorfizacji zwierząt pobrzmiewały już w wypowiedziach niektórych polityków PiS. To oddanie „palca” niebezpiecznej ideologii, która skwapliwie skorzysta i sięgnie po całą „rękę”. Skoro hodowla norek jest „niehumanitarna”, niemal zero-jedynkowa i nie da się jej uregulować przepisami poprawienia ich dobrostanu, to konsekwentnie trzeba zakończyć także np. przemysłowy chów kur-niosek. W kurnikach, w których ptactwo z rurkami w gardle nie rusza się z miejsca, można bowiem wyprodukować jeszcze więcej filmików z gatunku horroru… Konsekwentnie trzeba by też było zakazać w całości uboju rytualnego – bez dzielenia go na użytek krajowy i eksport. Jeśli się powiedziało A, trzeba powiedzieć i B. Wtedy tylko czekać, aż dojdziemy do momentu, w którym poseł PiS Marek Suski wespół z europoseł Spurek zaczną mówić, że obory i chlewnie są takimi samymi „obozami koncentracyjnymi dla zwierząt” jak hodowle norek. W końcu okaże się, że już nie tylko zabijanie zwierząt, ale także pozyskiwanie jajek i mleka są „zbrodniami”. Poleci z górki…

 

PiS zgadza się z panią Sylwią Spurek, że trzeba zlikwidować „zbrodniczą” hodowlę zwierząt, ale na razie likwiduje tylko jeden jej dział. Argumenty, że jest to sektor marginalny i gospodarczo nieistotny, są błędne. Chodzi o samą ideologię „egalité” ludzi i zwierząt. PiS postawił na tym grząskim terenie pierwszy krok i zapewne wpadnie po szyję. Dziwna to partia, która w takiej sprawie ryzykuje swój polityczny los… gdy tych samych polityków nie było stać na podjęcie działań w sprawie aborcji eugenicznej, czy wymówienia szkodliwej Konwencji stambulskiej – wtedy uprawiali typową spychologię.

 

W kierunku nowego, wspaniałego świata

W Polsce otwarto puszkę Pandory w postaci walki o „prawa zwierząt”. To początek procesu, który przysłuży się demolowaniu świata naszych wartości. Ekologizm, w którego skład wchodzą takie pomysły, to rodzaj religii z własnym objawieniem, anty-dekalogiem, dogmatami i chęcią zmiany zastanego świata. Wystarczy spojrzeć na to co dzieje się w wielu krajach Europy, gdzie rozmaitym Zielonym udało się ów palec schwytać.

 

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu ekologia była amatorskim ruchem, o sympatycznym, apolitycznym wizerunku – troska o zieleń, walka ze śmieciami, spuszczanie psów z łańcucha. Od kilkunastu lat jest to już jednak dość skrajny, mocno zideologizowany ruch lewicowy. Zamiast troski o wycinane gdzieś drzewa jest „globalne ocieplenie” i globalne działania, które mają wpływ na każdy aspekt ludzkiej działalności. Zamiast troski o dobrostan zwierząt mamy już wege-terrorystów, ataki na hodowców, sklepy, restauracje. Zamiast miejskiej polityki równowagi, skrajności wyrzucania z miast samochodów, totalitarne zmuszania mieszkańców do zmiany trybu życia, wreszcie walkę z tradycją i jej wartościami.

 

Zielona Francja już to przerabia

Dobrym przykładem jest tu Francja, która po ostatnich wyborach lokalnych zafundowała sobie kilku Zielonych merów w dużych miastach. Olivier Babeau, prezes francuskiego Instytutu Sapiens, mówi, że nagle ekologia polityczna stała się „procesją smutnych mormonów”, którzy narzucają dzień po dniu różne nakazy i zakazy, nakładają nowe podatki na ratowanie środowiska i wprawiają ludzi w ciągłe poczucie winy, by obiecując im „zbawienie” przekonać do swojej „religii”.

 

Babeau analizuje politykę merów wyznających religię ekologizmu. Biorąc pod uwagę kierunek, w którym skręca PiS, warto się przy tym temacie zatrzymać, bo fundamenty pod podobny los zostały już w Polsce położone. Francuska teoria równości dotyczy już nie tylko nie tylko kobiet, czy zwierząt, ale ostatnio nawet… drzew. Mer Bordeaux Hurmic zapowiada wprowadzenie do końca tego roku w mieście „Karty Praw Drzew”. Wcześniej postanowił się z miasta pozbyć „martwych drzewek”, więc w tym roku nie będzie w Bordeaux bożonarodzeniowej choinki. Zieloni merowie wyganiają ze swoich miast etapy Tour de France, bo wyścig jest zbyt „seksistowski” (faceci na rowerach, kobiety w roli hostess). Nie podobają się pokazy akrobacji lotniczych słynnego zespołu „Patrouille de France”, bo w końcu samoloty dymią po niebie. Dochodzi do tego nienawiść do przeszłości i tradycji, zwłaszcza jeśli ma to związek z chrześcijaństwem. Mer Lyonu Grégory Doucet zlekceważył niemal 400 lat tradycji i nie brał udziału w nabożeństwie, które upamiętniało ocalenie miasta od zarazy w XVII wieku. Oficjalnie dlatego, że jest za rozdziałem państwa i religii. W rzeczywistości „zielona” religia po prostu nie znosi konkurencji.

 

Zapowiedź rewolucji

Wspomniany Olivier Babeau mówi, że „naiwnością byłoby nie rozumieć, że jesteśmy tutaj świadkami realizacji rewolucyjnego programu, który uważa, że ​​nadszedł już jego czas”. Prawdziwym celem nie jest tu żadna „dekarbonizacja gospodarki” i nie jest to żadne ocalanie świata, ale ideologom tej „religii” przyświeca tu stara zasada Karola Marksa o „zmianie świata”.

 

Nad Sekwaną ekologia polityczna ma swoje mocniejsze odchylenie lewicowe, czyli „obsesję nienawiści do kapitalizmu i konsumpcjonizmu”. „Troska o klimat” pozwoliła podnieść w górę stare sztandary walki komunistów i socjalistów. „Środowisko” jest tu tylko pretekstem, a praktyczne propozycje „postępowców” okazują się oszustwem. Od odnawialnych energii, po walkę o „prawa zwierząt”. Ostatnio eko-animaliści dali zresztą niezły przykład wdrażania swoich pomysłów w życie. Przy wsparciu celebrytów i filmików z „biednymi zwierzakami” w ZOO pod koniec roku 2019 zebrali 700 tys. euro i przejęli ogród zoologiczny w Pont-Scorff (departament Morbihan). Postanowili je przerobić w miejsce aklimatyzowania i przystosowywania się zwierząt do życia w dzikiej naturze. Zwierzęta miały z czasem odzyskać „wolność” w naturalnym środowisku.  Po 5 miesiącach skończyło się to katastrofą, a z ZOO przejętego przez stowarzyszenie „Rewild” wywieziono ponad 2,4 tony padłych zwierząt. Tak kończy się wiele zabaw w naprawianie świata… Przy okazji narobili po sobie także bałaganu finansowego. Rodzina właścicieli terenu ZOO czeka na zapłatę od „Rewilda” 450 tys. euro. Stowarzyszenie rzekomych miłośników zwierząt zalega nie tylko za czynsz dzierżawny, ale i kredyty. W sumie po przejściu „animalistów” mamy niemal upadłe ZOO, padłe zwierzaki i długi.

 

Prawdziwe cele ekologizmu to nie żadna ochrona przyrody, czy klimatu, ale panowanie nad jednostką i kontrola człowieka. Chodzi o przedefiniowanie odniesień zbiorowości do wyimaginowanych celów i przemianę struktur społecznych. Babeau mówi nawet o „nowej teologii zbawienia”, która ma swoją narrację grzechu pierworodnego, winy, pokuty i odkupienia – „aby złagodzić gniew Gai, należałoby pilnie porzucić nasze codzienne radości i przyjemności”, także naszą tradycję, wartości i przyzwyczajenia. To jednak tylko prolegomena do przyszłej rewolucji, która „zmiecie przeszłości ślad”. 

 

Prezes Jarosław Kaczyński może sobie po ekspresowym przepchnięciu swojej „piątki dla zwierząt”  zacytować słowa Neila Armstronga lądującego na księżycu: „to mały krok, ale wielki skok dla ludzkości”. Nasz kraj, po przyjęciu owej ustawy, bowiem też powoli ląduje na „księżycu postępu”.

 

 

Bogdan Dobosz

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie