5 maja 2020

Bogdan Dobosz: koronawirus we Francji – służby są surowe dla katolików i łagodne dla muzułmanów

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com)

Znany publicysta Gilles-William Goldnadel zajął się tematem swoistej bezsilności państwa wobec antycywilizacyjnych zachowań migrantów i ich zstępnych. Przykładem tego była fala przemocy, która już w czasach zarazy przelała się przez tzw. „trudne osiedla”. Szukanie „złotego środka” i „otwarcie się” Republiki na innych nie tylko nie przynosi poprawy i nie ułatwia integracji, ale odbywa się zawsze kosztem własnych wartości i korzeni kultury oraz cywilizacji. Gilles-William Goldnadel mówi, że po 50 latach ciągłej tolerancji dla innych tzw. ksenofobia i tak ma się dobrze, zaś władza zamieniła ksenofobię na… ksenofilię.

Uprzywilejowana religia islamu?
Francuski publicysta podaje przykłady – w tym swoistą autoryzację dla obchodów we Francji ramadanu i „odwołanie” Wielkanocy. W tym roku policja sprawdzała ilość wiernych w kościołach, a jednocześnie dostała zalecenie, by nie interweniować w przypadku łamania przepisów przez muzułmanów, o ile ci nie czynią tego w sposób rażący (zagrożenie dla życia lub mienia). Goldnadel pisze nawet o „nieprzyjemnym poczuciu podwójnych standardów”, które wpisuje się w „w ramy współczesnej dewiacji moralności”.

Warto tu jednak dodać, że na nierówne traktowanie skarżą się… muzułmanie. Twierdzą, że w czasach zarazy francuska policja uprzywilejowuje… żydów. Francuskojęzyczny portal muzułmanów alnas.fr oburzył się na rozkaz komendanta policji, który zalecił podwładnym odejście w szabat od kontroli żydów i ich certyfikatów o wychodzeniu z domu. W czasach kiedy „we Francji i na całym świecie podejmowane są drastyczne środki w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się epidemii: zamknięcie ludzi w domach, kwarantanny, zamknięcie granic, wypełnianie zaświadczeń o celu wyjścia z domu” są „równi i równiejsi” – skarży się islamski portal.

Wesprzyj nas już teraz!

Na dowód nierównego traktowania przedstawia „wewnętrzny dokument z komisariatu policji w Boulogne-Billancourt z czwartku 19 marca 2020 roku”. Komendant Bruno Authamoyu rzeczywiście zaleca funkcjonariuszom, by nie karali religijnych żydów, którzy przemieszczają się w szabat po ulicach tej podparyskiej miejscowości bez zaświadczeń. Wyjaśnia on podległym funkcjonariuszom, że podczas szabatu członkowie społeczności żydowskiej nie mogą nosić przy sobie żadnych przedmiotów, więc dotyczy to także certyfikatów wyjścia z domu. Komendant zaleca branie tego pod uwagę. Portal islamski skontaktował się telefonicznie z komisariatem policji, a ten potwierdził istnienie takiej instrukcji. „Francuzi są oburzeni” – podsumowuje serwis alnas.fr i żąda równego traktowania wszystkich religii.

Jest to oczekiwanie słuszne, ale co w tej sytuacji mają powiedzieć katolicy, skoro szefostwo policji w podobny sposób zaleca łagodnie traktować muzułmanów, którzy łamią przepisy o izolacji w czasie ramadanu. Taka notatka wyciekła m.in. z Marsylii i Calvadosu. Chodzi jednak o całą Francję, a zwłaszcza strefy, gdzie muzułmanie stanowią duże skupiska. Po fali przemocy na przedmieściach władze wolą dmuchać na zimne, dlatego zdaje się, że wyznawcy religii są we Francji rzeczywiście równi, równiejsi, a także najrówniejsi – czego nie przewidział w swoim „Folwarku” nawet George Orwell.

Czy za słabością państwa stoi samobójcza lewicowa ideologia?
Wróćmy jednak do przemyśleń Goldnadela. Przypomina on, że uzbrojona policja weszła do kościoła w Paryżu, by przerwać Mszę św., ale „wyobraźnia jest bezsilna, aby opisać, co by się stało, gdyby policja weszła uzbrojona do meczetu”. Pisarz stawia sobie pytanie, skąd bierze się ta „wyrozumiałość” dla innych i brak szacunku dla własnych korzeni? Być może „biały człowiek uważa się za grzesznika i wstydzi się np. odpowiedzialności za kolonializm, Holokaust, czy globalne ocieplenie”, może uważa, że „jego czas już się skończył”? W ten sposób nie tylko oddaje pole, ale wzmacnia w innych przekonanie, że mają rację i że nadchodzi ich czas.

Publicysta podaje przy tym kolejne przykłady rejterady władzy. W ostatnich dniach policja masochistycznie tropiła przypadki rasizmu w swoich szeregach. „Nie ma miejsc dla rasizmu w republikańskiej policji” – mówili przełożeni po ujawnieniu w internecie filmiku z być może zbyt brutalnej interwencji dwójki funkcjonariuszy. Tymczasem na imigranckich przedmieściach miały miejsce sceny brutalnej przemocy wobec policji, zasadzki, ostrzeliwanie racami i obrzucanie „koktajlami Mołotowa”, których minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner jakoś nie potępił. Starano się za to minimalizować, a nawet tłumaczyć te wydarzeni społecznym wykluczeniem, biedą, czy właśnie „rasizmem” policji. Ta forma pewnej zgody na przemoc chuliganów i stygmatyzowanie policji to „przepis na dodatkowy koktajl Mołotowa” – zauważa Goldnadel.

 

Bogdan Dobosz

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram