29 maja 2014

Black metalowy pakt z diabłem

(Koncert zespołu Behemoth fot.Krzysztof Wiktor/Forum )

„Flirt” z szatanem nazywajmy wprost: paktem. Nawet jeśli nie wszyscy black metalowcy wierzą w obecność demona, to przecież śpiewają o nim. Szatan  nie musi w takich przypadkach dawać znać o sobie. Działa z ukrycia – mówi PCh24.pl Grzegorz Kasjaniuk, dziennikarz muzyczny, publikujący m.in. w miesięczniku „Egzorcysta”.

 

Czym jest black metal?

Wesprzyj nas już teraz!

 

To kult, zespolony z gatunkiem muzycznym, powstałym po to, by manifestować określone przekonania, styl życia.

 

Zacznijmy od początku.

 

Black metal jest podgatunkiem heavy metalu. Ma niezwykle oddanych czcicieli i fanów. Na ile jest progresywny można prześledzić czytając wydaną w ubiegłym roku aż 600-stronicową książkę „Black Metal: Evolution Of The Cult” Dayala Pattersona. Autor to dziennikarz muzyczny, fotograf, designer i w końcu fan black metalu. Lektura jego książki jest porażająca. Uświadamia, że black metal nie wpadł w odmęty historii muzyki – jak to było w przypadku thrash, czy speed metalu – ale że ma się on bardzo dobrze i unoszony jest ciągle na fali, bazujących na nienawiści, antychrześcijańskich deklaracji. Pewnego rodzaju muzyczny prymitywizm tego gatunku stał się jego szansą na przetrwanie na rynku muzycznym. Zespoły próbujące nadawać bardziej artystyczną formę dla black metalowego przekazu – jak Dimmu Borgir – były z początku kontestowane przez „czcicieli” gatunku.

 

Tylko z początku?

 

Z czasem uznano w środowisku, że używanie sampli, orkiestracji i nadanie ładu dla mrocznej harmonii jest dopuszczalne pod warunkiem, że zostaje utrzymany przede wszystkim przekaz stanowiący o charakterze black metalu.

 

Tak ewoluujące zespoły mogą nawet wzbudzić sympatię dla awangardowego w pewnym sensie charakteru kompozycji, z pozoru nie kojarzą się bowiem ze Złem. Taka muzyka pojawia się często w rodzimych, norweskich mediach. Otwartość na massmedia jest zresztą charakterystyczną cechą ewoluowania gatunku. Przedstawiciele black metalu uwielbiają brylować na tzw. salonach, co jeszcze w latach 90. było nie do pomyślenia.

 

O co dokładnie chodzi z black metalowym przekazem?

 

Czytając wywiady z muzykami, producentami, realizatorami, czy przedstawicielami black metalu, które zaprezentował w książce Patterson można się przekonać, że chociaż ich zapatrywanie na muzykę ulega zmianie, to niezmienne jest właśnie towarzyszące jej przesłanie, sprzeczne z chrześcijaństwem.

 

Nie można tej muzyki oceniać wyłączając obecne w niej odniesienia do tego co antychrześcijańskie, czyli do okultyzmu, satanizmu, pogaństwa, nihilizmu, czy ateizmu. Są to podstawowe – choć nie jedyne – cechy black metalu istniejące już od narodzin gatunku na przełomie lat 70. i 80., aż po dzień dzisiejszy. Obecnie zespoły te często szukają odniesień do literatury, ale takiej, która z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego. Na przykład w przypadku zespołu Ulver jest to William Blake. Choć są wykonawcy łagodzący swój wizerunek i muzykę, to nadal w ich przekazie dominują agresja i nienawiść do chrześcijaństwa. Muzycy black metalowi dopuszczają się też bluźnierstw, które nie są karane ze względu na ich rzekomą nieszkodliwość społeczną.

 

Osobom nieznającym stylistycznych niuansów muzycznych warto powiedzieć, że nienawiść do chrześcijaństwa pojawia się również w death metalu m.in. w jego bardziej klasycznej odmianie, której przedstawicielami są Slayer czy Sepultura. Na ich tle black metal jest jednak formą ekstremalną.

 

A kim w takim razie jest Adam Darski „Nergal”? Liderem muzycznego zespołu traktującym szatana jako ciekawą konwencję artystyczną, czy po prostu satanistą?

 

Pan Adam Darski prezentuje się medialnie jako silna osobowość. Wydaje się jednak człowiekiem zagubionym, nawet we własnych przekonaniach. W kręgach chrześcijańskich pan Darski bywa ukazywany jako potwór, do czego zresztą sam się przyczynia swoim zachowaniem. Warto więc przypomnieć, że jest przede wszystkim człowiekiem, choć podczas sesji fotograficznych i na planie teledysków zespołu Behemoth próbuje odgrywać inną rolę. Powiedzmy, że jest to rola szatańska.

 

Jaki wpływ na postawę Darskiego mógł mieć jego dom rodzinny?

 

Zajmuję się badaniem wpływu dzieciństwa i domu rodzinnego na twórczość muzyków i wydaje mi się, że jego początkowa niechęć – a później wręcz nienawiść – do chrześcijaństwa, ma korzenie właśnie w jego dzieciństwie, w trudnych relacjach z bratem oraz zaniechaniem przez rodziców religijnego wychowania. Gdzieś prysła wrodzona istocie ludzkiej wrażliwość na sferę duchową, zdolność rozróżnienia dobra od zła.

 

O Darskim mówimy „satanista”, ale on sam temu zaprzecza niemal przy każdej okazji.

 

Adam Darski nie uznaje siebie za satanistę, za takiego nie uznają go również jego fani. Jest to wręcz niezrozumiałe, gdyż okładki płyt, ich tytuły, teksty utworów, teledyski, czy profanowanie Biblii, krzyża i różańca, temu przeczą. Ktoś kto satanizuje swoją twórczość i życie w powszechnym rozumieniu jest odbierany jako satanista.

 

Lider zespołu Behemoth drwi sobie jednak z otoczenia, szermuje definicjami, nie podpisując się w konsekwencji pod definicją satanisty. Promuje przesłanie antychrześcijańskie, w które wpisują się treści satanistyczne, okultystyczne lub neopogańskie.

 

Czy kiedy jakiś zespół – myślę tu konkretnie o Behemocie – odwołuje się do szatana, to jest możliwe, że demoniczność w żaden sposób nie dotyczy jego członków? Że to tylko „flirt artystyczny”?

 

„Flirt” z szatanem nazywa się paktem. Świadomym lub nieświadomym, ale jednak paktem. Może być on artystyczny, ateistyczny, mizantropiczny, hedonistyczny, związany z rodzimowierstwem, czy też apokaliptyczny – jakikolwiek.

 

Mogę się zgodzić z twierdzeniem, że nie wszyscy black metalowcy wierzą w obecność demona, choć śpiewają o nim. Szatan jednak nie musi w takich przypadkach dawać znać o sobie. Działa z ukrycia, jest obecny w życiu tych, którzy o nim śpiewają. Jest też obecny w życiu słuchaczy takiej muzyki.

 

Spośród moich dawnych znajomych z kręgów black i death metalowych kilku już nie żyje. Dwie osoby popełniły samobójstwo, niektórzy przedawkowali narkotyki, doszło też do trzech tajemniczych odejść, wręcz niewytłumaczalnych. U innych pojawiły się uzależnienia jak narkomania, alkoholizm, seksoholizm, czego skutkiem były problemy rodzinne. Niezależnie od początkowych intencji tych osób, pojawił się w ich życiu okultyzm i satanizm teistyczny. Jeden ze znanych mi fanów black metalu przerabia katolickie modlitwy na szatańskie i oddaje cześć Lucyferowi. Opętanie? Tak to wygląda.

 

Czyli fani mrocznych, metalowych zespołów są zagrożeni demonicznym wpływem?

 

Tak. Podkreślam: świadomy lub nieświadomy pakt z szatanem niesie ze sobą konsekwencje.

 

 

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie