25 marca 2020

Siedzisz w domu i oglądasz Netflixa? Uważaj na „Bandersnatcha” [SPOILERY]

(fot. materiały filmowe)

Jakiś czas temu furorę w internecie robił „Bandersnatch”, jeden z odcinków popularnego, dystopijnego serialu „Czarne lustro” dostępnego na Netflixie. Jego wyjątkowość polegała na możliwości decyzji jak zachowa się bohater w poszczególnych scenach. Nad jedną  – kluczową – kwestią jednak wyboru nie mamy. A dotyka ona jednej z podstawowych prawd; zabawa z demonami zawsze kończy się źle.

 

Z racji, że panująca sytuacja zachęca do korzystania z platformy streamingowej z filmami i serialami, wiele osób „nadrabia zaległości” i zanurza się w odmęty netflixowej „fabryki beznadziei”. Szczególną uwagę zwraca nowa forma rozrywki; serial interaktywny, gdzie widz otrzymuje możliwość wyboru jak zachowa się bohater w następnej scenie. Pionierski  pod tym względem okazał się „Bandersnatch” (2018), gdzie decydujemy o losach młodego programisty, który spędza całe dnie nad stworzeniem gry przygodowej na podstawie fikcyjnej książki o tym samym tytule.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zaczyna się niewinnie

Do czynienia mamy z pewnego rodzaju incepcją; gra polega na wyborze podczas każdego kolejnego spotkania jednej z dwóch opcji. Dzięki decyzjom gracza fabuła się rozwija, a na końcu czeka jedno z wielu zakończeń. Tak samo i my, sterując poczynaniami jej twórcy, Stefana Butlera pod kolejnymi scenami otrzymujemy możliwość zdecydowania, jak postąpi główny bohater. Wybory dotyczą zarówno tak błahych czynności jak wybór płatków śniadaniowych czy muzyki do walkmana (akcja rozgrywa się w 1984 r.) jak i bardzo poważnych, mających ogromne znaczenie dla fabuły.

Z niepokojem obserwujemy jak młody, nieco ekscentryczny programista-artysta zaczyna cierpieć na zburzenia psychiczne, tworzenie gry pochłania go tak bardzo, że zamyka się w pokoju, uczęszcza jedynie na sesje do psychoterapeutki, zaczyna mieć objawy schizofrenii, a na końcu…cóż. Jak w każdym thrillerze ktoś ginie.

 

I – mimo dość dużej swobody wyboru – spośród kilkunastu przygotowanych przez twórców zakończeń, ostatecznie zawsze ktoś ginie. I tu moglibyśmy się zatrzymać, gdyby nie jeden szczegół będący kluczem do rozwikłania zagadki „Bandersnatcha”. Cała opowieść ma wymiar metafizyczny, którego wyjaśnienia na próżno szukać w polskich lub anglojęzycznych recenzjach, opisach czy artykułach.

 

Kim jest PAX?

„Bandersnatch” to tytuł fikcyjnej książki (stworzonej na potrzeby serialu). Jej fabuła dotyka systemu totalnej kontroli, teorii wieloświatów, a jej autor – również postać fikcyjna – Jerome F. Davies – w końcu odszedł od zmysłów i w przypływie szaleństwa zamordował żonę twierdząc, że potajemnie truje go narkotykami, a on sam jest przedmiotem nieustannego rządowego eksperymentu, gdzie cała rzeczywistość wokół niego została sztucznie stworzona.

 

Identyczna sytuacja dotyczy naszego głównego bohatera. Zafascynowany książką Stefan idzie dosłownie w ślady jej autora, popełniając – w zależności od naszych wyborów – przynajmniej jedno morderstwo. Uwagę zwraca jednak jedna szczególna postać – lwiopodobny demon znany jako PAX, będący bohaterem zarówno książki jak i gry. Wszystkie kłopoty programisty zaczynają się jednak w momencie zawarcia z nim paktu. W jednej z pierwszych scen filmu, kiedy Stefan prezentuje demonstracyjną wersję swojego produktu, w grze dochodzi do zdarzenia; pojawia się omawiany demon a gracz otrzymuje dwie opcje: „oddaj mu cześć”, albo „odrzuć go”. Szef firmy, której Stefan prezentuje swój produkt bez zastanowienia wydziera mu z ręki joystick i wybiera pierwszą opcję. My, jako widz akurat w tym momencie nie mamy możliwości innego wyboru. Konsekwencją w nieodległej przyszłości jest czyjaś śmierć.

 

Zaginiony świat

W niezliczonych recenzjach czy opiniach na temat filmu kwestia demona przedstawiana jest jako wytwór wyobraźni Stefana, efekt jego choroby psychicznej, pewna metafora lub efekt przeżytej traumy – matka bohatera zginęła, gdy miał on pięć lat. Nie spotkałem się z opinią traktującą PAXa jako konkretne zagrożenie, osobowe zło. A w serialu wyraźnie dostrzegamy tę zależność – pakt z demonem, niczym biblijnym Asmodeuszem (Tob 3, 8; 6, 14) zawsze prowadzi do czyjejś śmierci.

Zdumiewa brak dostrzeżenia tej perspektywy wśród fanów współczesnej rozrywki. Twórcy filmu – świadomie lub nie – zostawili widzom niezwykle cenne przesłanie. Człowiek Zachodu tracąc wiarę w rzeczywistość nadprzyrodzoną, nie odsunął od siebie związanych z nią zagrożeń, lecz po prostu pozbawił się odpowiedniej ochrony. Bo kiedy osoba cierpiąca nawet na bardzo ciężkie zaburzenia psychiczne decyduje się na morderstwo, w całej sytuacji przecież obecne jest konkretne, osobowe Zło.

 

Oczywiście nieuzasadnione jest przypisywanie każdego zaburzenia opętaniu czy złym mocom. Jednak należy pamiętać, że wszelka choroba jest dowodem potęgi szatana nad człowiekiem (Łk 13, 11) oraz efektem grzechu pierworodnego, który sprowadził na nas śmierć (Rdz 3, 17-19). Współczesna, postmodernistyczna chęć opisania świata skutecznie odziera go z niewidzialnej, lecz nie mniej realnej rzeczywistości duchowej. Patrząc na rosnące statystyki pandemii chorób psychicznych, ale i nie mniej groźne – liczby opętań, coraz bardziej wątpimy czy nauka jest w stanie poradzić sobie z każdym problemem.

 

W rzeczywistości – tak jak w przypadku „Bandersnatcha” – opisanie problemu jedynie w kategoriach psycho-fizycznych nie rozwiązuje wszystkiego. Całości obrazu może dopełnić jedynie uznanie jego duchowego wymiaru.

 

Piotr Relich

 

 

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie